niedziela, 18 maja 2014

ZAPRASZAM NA NOWEGO BLOGA!

Jeśli przeczytałeś już wszystkie rozdziały i podoba ci się jak piszę, to zapraszam cię do następnego bloga również powierzonego Justinowi :) http://ilovejutinbieber.blogspot.com/

sobota, 1 marca 2014

Rozdział 64 OSTATNI!

Wszystko idzie po dobrej myśli :)

_____________________________



Zabraliśmy się za przygotowania. Dziewczyna strasznie narzekała na zakwasy, ale chyba jedynie próby mogły pomóc w ich zwalczeniu, choć wiadomo, że nikt normalny z własnego wyboru nie ćwiczy, kiedy ma zakwasy. Każdy ( przy najmniej ja ) najchętniej leżałby i nie ruszał w ogóle.
    Zająłem się dopracowaniem moich umiejętności tanecznych i skupiłem się na moim głosie. Tańczyliśmy do mojej muzyki na pustej arenie, żeby mniej więcej przyzwyczaić Rose do całego tego miejsca. Nie widziałem jej tak jak poprzednio w odbiciu lustra, więc po prostu śpiewałem stojąc z tyłu, żeby widzieć ( i podziwiać ) jak sobie radzi, i szczerze przyznam, że jako jedna z nielicznych w tak szybkim czasie ogarnęła całą choreografię i wszystko inne. Zachowuje się bardzo profesjonalnie i przede wszystkim jest skupiona i robi to z gracją. Zbliżała się godzina, w której fani wchodzą już na arenę, więc musieliśmy jak najszybciej się stamtąd ulotnić. Zabraliśmy wszystkie rzeczy, i poszliśmy za całe kulisy, które były w części budynku. Korytarzem poszliśmy do małego pokoju i czekaliśmy na kogoś z dorosłych. Scoot powiedział, że jedzie do nas mama, tata, i wiele innych osób. Między innymi Ryan i Chaz.
- Boisz się? - Zapytała.
- Dlaczego zawsze o to pytasz? - Próbowałem dla zmyłki być trochę niemiły, choć gryzło mnie to od środka.
- Nie wiem. Ciekawi mnie to. - usiadła na przeciwko mnie, zajadając się winogronami.
- A ty? - celowo nie odpowiedziałem na to pytanie, bo z ogółu go nie lubię. Nie mam tremy przed występami, bo robiłem to tysiące razy. To pytanie jest zbędne.
- Trochę. Coś się stało? - Chyba wyczuła mój humor. Moja gra aktorska daje się we znaki.
- Jestem trochę zestresowany. - Z jednej strony był to fakt, a z drugiej po prostu uniknięcie kolejnego pytania.
Odwiedziła nas mama Jan, dopytując czy na pewno mój głos jest w porządku. Jako nauczycielka śpiewu jest kochana i nie wyobrażam sobie mieć kogoś innego od tych spraw.
Nerwy dały się we znaki, a serce waliło mi jak szalone, ale po mojej minie nie dawałem tego po sobie poznać, i mam nadzieje, że Rose tego nie zauważy. Wszystko było gotowe. Tancerze przybili mi piątkę i poszli na swoje miejsca, a wraz z nimi zniknęła dziewczyna, którą czule pocałowałem i uśmiechnąłem się lekko. Była opanowana i spokojna. Pewnie czuje się tak zestresowanie jak ja, choć nie mogę sobie wyobrazić co czuję. Pamiętam, jak na początku pytała mnie, dlaczego jestem taki cichy, kiedy mam zacząć występ. Teraz sama może się przekonać, choć strasznie współczuję jej stresu.
Wokół mnie zebrało się jak zawsze wiele ludzi, ale moją uwagę przykuwało tylko to, co mieściło się w mojej głowie, czyli " to co teraz będzie, odmieni moje życie ".
- Justin, dobrze się czujesz? - usłyszałem głos jakiejś kobiety.
- Tak! - Ocknąłem się i uśmiechnąłem. - Wszystko okej. To stres - Znów posłałem jej uśmiech i nie wiedząc kto to, po prostu za nią poszedłem. Minąłem zabieganego Scooter'a, potem tancerkę, która biegła na swoje miejsce, i zostało 10 minut, do przyjazdu mamy, ale musiałem już wchodzić, i nawet nie mogę przywitać ani jej, ani taty, ani Jaxon'a i Jazmyn.
Poprawiłem białą katanę, i ruszyłem na miejsce. Przedostałem się przez kilka rur, przez które musiałem przebrnąć będąc zgiętym. Facet, który kazał mi iść przed siebie, ciągle powtarzał jakieś słowa, a obcym języku. Chciałem się śmiać, bo brzmiało to dość wcześnie, ale ze względu na jego pokerowe zachowanie, po prostu to olałem. Stanąłem na platformie i zrobiło się głośno. Ktoś zaczął głośno odliczać o 10 sekund w dół, a ja zacząłem podskakiwać na kawałku podłogi, która wraz ze mną po odliczeniu dwóch ostatnich sekund wyleciała do góry zatrzymując się na równi z całą sceną. Fani szaleli, a moja muzyka rozprzestrzeniła się po całej arenie. Spytałem głośno jak się czują, a ich wrzawa oznaczała chyba słowo ' świetnie '. Zacząłem bawić się na scenie, po czym dopiero po chwili pojawili się tancerze. Ubrani w luźne ubrania i wielkie czapki zaczęli choreografię. Dołączyłem do nich, zwracając uwagę na moją Rose. Radziła sobie dobrze, ale jej wyraz twarzy był przerażający.
Mijała piosenka za piosenką, aż przyszedł czas na ' Boyfriend ', kiedy to dziewczyna ponownie pojawiała się obok mnie. Moja wielka chwila. Podniosłem jeden palec do góry, po czym przestałem śpiewać. Odwróciłem się w stronę DJ'a i pokazałem, żeby przestał śpiewać. Otarłem ręcznikiem spocone czoło, i spoważniałem.
- Rose? - powiedziałem chwilę po tym, jak nastała cisza. Tancerze wypchnęli ją w moją stronę, a ta nieśmiało podeszła. - Muszę ci coś powiedzieć. Zrobię to wprost..

*** Oczami Rose ***


Zrobiło się naprawdę ciepło. Nie dość, że tańczyłam na koncercie i to przybrało mnie o strach, to jeszcze Justin przez mikrofon kazał mi podejść. Jego mina strasznie mnie przerażała i nie wiedziałam czy coś się stało, czy po prostu taki ma humor.
Kiedy powiedział ' Muszę ci coś powiedzieć ', moje serce niemal stanęło, a moje dłonie spociły się jeszcze bardziej niż dotychczas.
- Nie chcę, żebyś była moją dziewczyną. Nie chcę, żebyś spędzała ze mną tyle czasu ile spędzasz. Chcę coś zmienić. - Jego słowa zabolały mnie w dziwny sposób. Patrzył na mnie, jakby oczekiwał tego, że zacznę płakać, ale prawda była inna.
- Justin, ale ja cię ...
- Ja ciebie też - przerwał mi. Publika milczała i wszyscy stali w bezruchu. - Mówiąc, że nie chcę, żebyś spędzała ze mną tyle czasu, chciałem powiedzieć, żebyś spędzała jeszcze więcej. Nie chcę żebyś była moją dziewczyną, tylko żoną. Mówiąc ' chcę coś zmienić ' mam na myśli jedno. Chcę, żebyś nosiła moje nazwisko. - Moje oczy zaczęły się szklić. W pierwszej chwili myślałam, że chce ode mnie odejść.
- Dlatego Rose Collins? Czy wyjdziesz za mnie? - Uśmiechnął się klękając na jedno kolano. Z kieszeni wyciągnął małe pudełeczko i pokazał je z moją stronę. Nakryłam twarz rękoma i zaczęłam po prostu płakać. Otworzyłam pudełko i ujrzałam najpiękniejszy pierścionek na świecie, a dlaczego? Był od serca, a to liczy się najbardziej. Uśmiech Justina od ucha do ucha wyłzawił mnie jeszcze bardziej. Wszyscy fani, którzy byli w tym czasie zrobili lekki hałas, ale każdy czekali na moją reakcję.
- To znaczy tak? - Justin ponowił pytanie. Nie byłam tak naprawdę w stanie nic odpowiedzieć, ponieważ było to tak słodkie. Nie mogłam nic powiedzieć, ponieważ łzy krztusiły moje gardło. Uśmiechałam się tylko przykrywając nadal swoje usta.
Pomachała kilka razy głową w dół i w górę, po czym wszyscy zrobili wielki aplauz. Oszaleli! Piszczeli i skakali jakby byli mną. Z góry poleciały kolorowe paski konfetti, jakby nadchodził koniec show. Justin wstał i od razu mnie przytulił. Na jego twarzy kierował się uśmiech, jakiego nie widziałam długo. Każdy podchodził do nas i przytulał nas po kolei, a do mnie nadal to nie dochodziło. Leciała końcówka piosenki ' Boyfriend ', kiedy Justin poszedł pożegnać się z fanami i między innymi podziękować im i przeprosić za takie zakończenie, ale musi zejść, ponieważ dużo się teraz dzieje. Jacyś ludzie zaciągnęli mnie za sobą za kulisy, i zaczęli klaskać. Ktoś szybko otworzył szampana i wszyscy, wraz z ciocią, świętowaliśmy dość długo.
Kiedy tylko byliśmy sami, cały czas przytulał mnie i całował w czubek głowy.
- I NEVER LET YOU GO... - szepnął.


       Wiecie co tak naprawdę pomaga mi to wspominać? to wszystko, co działo się między nami. Niektórzy nadal nie popierają naszego związku, i większość Beliebers odeszła. Justin dalej martwi się o to, co powie cały świat na wieść, że weźmiemy ślub, ale sam twierdzi, że powinni tolerować jego szczęście, a z biegiem czasu sami zrozumieją, że nie jestem złym człowiekiem i chcę dla Justina jak najlepiej. Będę zawsze wspierać go w tym co robi i wiem, że teraz będzie tylko lepiej. 
Historia JiR kończy się właśnie tutaj, a mi nie pozostaje nic innego, jak powiedzieć, że kocham swoje życie, pomimo tego, co się stało. 



_________________


Jest to najkrótszy rozdział na tym blogu, ponieważ jest to już koniec i nie ma nic więcej, więc też więcej nie ma co pisać. 
Dziękuję Wam, że siedziałyście ze mną tu rzez tyle rozdziałów i mimo, że byłyście mało aktywne, to wasze słowa były dla mnie wielkim natchnieniem. 
Chcę podziękować mojej Kuzynce, dzięki której powstał blog. Dzięki niej poznałam bardzo wiele ludzi, z którymi mam świetny kontakt, rozwinęłam umiejętności pisania opowiadań, spędziłam czadowo czas i w ogóle strasznie mi się to podobało.
Dziś w urodziny naszego idola mogę powiedzieć, że idę na emeryturę. Być może jeszcze kiedyś napiszę nowego bloga, więc odwiedzajcie tego, jeśli chcecie być a bieżąco, ponieważ wstawię tu link, jeśli stworzę coś nowego. 

Dziękuję wam Strasznie mocno i w ogóle♥♥♥♥ Miło było was poznać.



















to pisałyście na asku. dziękuję wam! :) + zapraszam na mój tumblr - obserwujcie KLIK

sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 63 PRZED OSTATNI!

Czas zacząć zabawę!! 

_________________________


Klub był piękny! Zanim tam dojechałam, oczywiście z daleka widziałam same flesze. Nie chciałam być żądną atrakcją, tylko przyjechałam się świetnie bawić, i dotrzymam tego! Nie będę się przejmować zdjęciami, opiniami i komentarzami w internecie na mój temat. Na bank pojawią się opcje, że zostawiam Justina, bo wolę żyć imprezami, albo zostałam lesbijką ( bo przecież jestem tu z Ash ) no i wiele innych. Ale koniec z tym. Koniec!
Jutro koncert, dzisiaj impreza, na której czekają wszystkie moje znajome, będzie dobra muzyka, i będzie to prawdopodobnie najlepszy dzień życia ( tak samo jak jutrzejszy ). Wyszłyśmy z samochodu, i chroniąc twarz przed zdjęciami wbiegłyśmy do środka budynku. Musiałyśmy przejść korytarzem, i na końcu znajdowały się drzwi. Tak przy najmniej wytłumaczył Justin, który uprzedzał, że mamy wejść do środka. Pierwsze kroki do przodu dodawały mi poczucia motyli w brzuchu, a otwierając drzwi, nie wiedziałam czego się spodziewać.
Muzykę było słychać już od dłuższej chwili, kiedy byłyśmy jeszcze przed wejściem. Chwyciłam za klamkę i popchnęłam drzwi. Muzyka była prze głośna, a ludzi jakieś 30. Zaczęli głośno krzyczeć, kiedy zobaczyły, że jesteśmy już w progu. Weszłyśmy a nasze drogi na tym się rozeszły. Zaczęłam przechodzić obok wszystkich, i zamieniać z nimi choć trochę słów. Były między innymi dziewczyny z klasy, znajome z różnych dodatkowych zajęć, z którymi byłam silnie związana, no i oczywiście wszystkie Cheerleaderki. Było jak w niebie, ponieważ ze wszystkimi się dogadywałam.
Śmiałam się dosłownie ze wszystkiego, a moje oczy podeszły łzami, kiedy słyszałam od nich wiele cudownych słów, na temat mojego związku z Justinem, oraz tego, jak jesteśmy silni. Oglądały mój tatuaż i naprawdę nie dowierzały, że jestem szczęśliwa z osobą, której kiedyś nie cierpiałam. Sama w to do końca nie wierzę, no ale tak jest i nie chcę inaczej.
Rozbawiłam się na całego, a jak się bawić, to w rachubę wchodzi alkohol. Nie za dużo, ale bez niego nie można się bawić. Humory wszystkich dziewczyn polepszyły się jeszcze bardziej, kiedy ktoś włączył dobrze wszystkim znaną piosenkę, i wszystkie poleciały na ' parkiet '.
Ja jednak byłam zmęczona, więc żeby nie rzucać się w oczy jak nienormalna, usiadłam przy pierwszym stoliku razem z Ash, i chwilę rozmawiałyśmy. Dziewczyna mówiła, że trochę jej nie dobrze, więc pójdzie ( pobiegła ) do łazienki, i przy stoliku zostałam sama. Patrzyłam na wszystkie te dziewczyny, i nadal nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Z każdą miałam i nadal mam wiele tematów do rozmów, wszystkie nadal mają do mnie szacunek.
- Cześć - ktoś dotknął moje ramie i pojawił się przed moimi oczami.
- Co ty tu robisz?! - Nie zgadniecie kto się ukazał! To Catrine! była dziewczyna Justina. Jestem lekko pijana, ale oczy nadal mam zdrowe. Jeśli się nie mylę, to ona na bank nawet nie miała tu wstępu.
- Spokojnie, przecież nic się nie dzieje, prawda? - popijała piwo śmiejąc się. Nigdy się nie kłóciłyśmy, ani nigdy nic do niej nie miałam, dopóki nie wylazła na świat sprawa z rzekomą ciążą a przede wszystkim, póki nie zagroziła mojemu związkowi z Jussem.
- Nie masz prawa w ogóle jeszcze ingerować w nasze życie. - Zrobiłam się poważna, ale dziewczyna nadal bawiła się świetnie, nie widząc, że chcę, żeby wyszła.
- Napijemy się? - zaczęła szukać czegoś w kieszeni, a po chwili wyciągnęła na stół woreczek, z czymś białym. Oczywiście wiem czym jest to coś, więc natychmiast kazałam jej to schować, i wyjść. Nie słuchała mnie i była uporczywa.
- W tej chwili stąd wyjdź!! - podniosłam się z krzesła, a woreczek z marihuaną zepchnęłam na ziemię. Schyliła się po nią i włożyła z powrotem do kieszeni.
- ahhh, ty dalej we wszystko wierzysz Justinowi. - zakpiła.
- O czym ty gadasz idiotko?
- Cześć - chwyciła pierwszego drinka, jakiego trzymała pod ręką, i zginęła za czyimiś plecami. Patrzyłam nadal w miejsce jej zniknięcia poważnie myśląc nad jej słowami, ale ufam Justinowi, i nie ważne co powie ta kretynka, to będę mu wierzyć. Z powodu kilku wypitych drinków, nie mogłam zbyt długo być melancholijna, więc poszłam się bawić.

~*~

     Nadchodziła godzina 1 w nocy, i czas był mniej więcej się zbierać, ponieważ jutro tańczę na koncercie + jestem zmęczona i muszę jeszcze mieć kilka prób choreografii. Jako jedna z nielicznych byłam nieco ogarnięta mimo alkoholu we krwi, potrafiłam zająć się większością. Zabrałam ze sobą Ash i zadbałam, żebyśmy obie znalazły się w samochodzie, którym dojedziemy prosto do hotelu. Nie dość że było ciemno, to w dodatku moje nogi odmawiały posłuszeństwa. Ciągle się plątały. Nie widziałam nic, poza mgłą. Wsiadłam do auta a w środku zachowywałam się jeszcze bardziej nienormalnie. Zamiast siedzieć spokojnie i nie zakłócać ciszy, to szalałyśmy we dwie jak psychicznie chore. Otwierałyśmy szyberdach i śpiewałyśmy piosenki, które śpiewa się pomimo tego, iż nie zna się słów, czyli można się domyślić, jak bardzo kaleczyłam każdy utwór.
Dojechałyśmy na miejsce nawet nie wiem w jakim czasie, ponieważ dla mnie świat wtedy nie istniał. Ciągle się śmiałam i w kółko śpiewałam to samo. Wtargnęłyśmy do hotelu równie nie do końca normalnie. Zatrzymałam się na moment, a kiedy zobaczyłam człowieka z aparatem, musiałam koniecznie się do niego cofnąć. Wyszłam na zewnątrz, a dziewczyna z ochroniarzem ( i kierowcą zarazem ) czekała w środku.
- Rose, Rose! - od razu do mnie podbiegli zadając masę pytań, na które nie zwracałam uwagi.
- Chce wam się tutaj tak stać? - podeśmiałam się pod nosem. - Ani ja, ani Justin i tak nie powiemy wam więcej niż sami wiecie. Myślicie, że powiemy wam wszystko co się dzieje w naszym życiu? - Czknęłam. - Jesteście pierdolonymi idiotami. - Kpiłam z nich śmiejąc się. Do ust wzięłam środkowy palec, wyraźnie pokazując go prosto do kamer. Poprawiłam ramiączko koszulki, która denerwowała mnie już od dawna, i weszłam z powrotem do środka. Zaczęli napierać na drzwi, ale do tego czasu zajęli się nimi ochroniarze, a ich gwara powoli opadała, aż w końcu zaprzestali.
- O mój Boże, Rose, dopiero wróciłaś? - spotkałam Scootera. Przy najmniej wydaje mi się, że to on. - Justin nie śpi, i czeka już na ciebie, zaprowadzić się? - zaproponował trzymając mnie za ramie.
- Spokojnie - czknęłam. - dam radę - uśmiechnęłam się, po czym ruszyłam gdzieś przed siebie, a mój mózg odruchowo wiedział dokąd iść. Ashley pewnie została zaprowadzona do jakiegoś pokoju, a na mnie czeka nasz apartament. Zapukałam do naszych drzwi i czekałam, aż chłopak mi otworzy. Zrobił to, a kiedy zobaczył mnie na korytarzu, od razu wciągnął do środka. Usiadłam na łóżku i odetchnęłam ściągając buty.
- Boże drogi, ale zabalowałaś - zaśmiał się zamykając drzwi na klucz. Podszedł do mnie i zaczął rozbierać mnie do spania, natomiast mój mózg oczywiście musiał wymyślić coś niemądrego.
- Oj głuptasie, teraz chcesz iść do łóżka? niegrzeczny! - zaczęłam mierzwić jego włosy, a on mówił coś do mnie, ale jego głos był zbyt cichy, więc po prostu go zignorowałam.
- Pójdźmy spać. Jesteś kompletnie pijana. - Ściągnął ze mnie bluzkę oraz krótkie spodenki, a potem ubrał mi piżamę. Sama nie wiem w jaki sposób to zrobił, ale to trwało bardzo krótko. Pocałował mnie w czoło i odsłonił kołdrę. Położyłam się - a raczej rzuciłam się byle jak na przygotowane łóżko, a chłopak zarzucił na mnie pościel i poszedł z drugiej strony łóżka, położyć się tak jak ja. Pewnie chciał zapytać jak się bawiłam, ale ze względu na moją głupią odpowiedź, po prostu unikał jakichkolwiek pytań. Zasnęłam jak małe dziecko nawet nie wiedząc kiedy, ale musiałam jeszcze zaśpiewać krótką zwrotkę piosenki, która siedziała mi tego wieczoru bardzo długo!


*** Oczami Justina ***

Kiedy zobaczyłem ją na korytarzu, myślałem w pierwszej chwili, że coś się stało. Wyglądała bezbronnie i za razem przerażająco. Śpiewała mi jakąś piosenkę, potem marudziła, aż w końcu zasnęła, natomiast ja w tym czasie miałem wiele ciekawych rzeczy do robienia, więc nie miałem zbytnio czasu na zabawę z nią, ale cieszę się jak głupi, że spodobała jej się moja niespodzianka.
Byłem tego dnia w studiu z Ryan'em, potem spotkałem przez chwilę fanów, z którymi było wspaniale! Rozdałem im kilka biletów na mój jutrzejszy - a w zasadzie dzisiejszy koncert, i byli wręcz w siódmym niebie. Porobiłem z nimi zdjęcia, a potem musiałem już iść. Odwiedziłem arenę, na której odbędzie się Show. Scena była ogromna, a ludzie, którzy pracowali nad jej wyglądem, spisali się świetnie! koncert jutro, a tam wszystko było gotowe.
Byłem w pizzerii, gdzie również było całkiem miło, a na koniec, razem z Ryanem ruszyliśmy na podbój gier, do jakiegoś klubu, gdzie wygrałem aż trzy zdrapki! Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że dwie zdrapki były puste, a z jednej wygrałem 2 dolce. Naprawdę zaszalałem, ale najfajniejsze to, że w ogóle wygrałem te zdrapki!! cieszyłem się wtedy jak małe dziecko.
Wracając do teraźniejszości:
Przebudziłem się dokładnie o tej co planowałem, czyli o 8 rano. Musiałem wstać szybciej, żeby poćwiczyć głos, roztańczyć się, przyszykować ubrania, oraz podjąć wszystko, co trzeba zrobić w sprawie koncertu. To będzie jeden z piękniejszych wieczorów. Znów zobaczę Beliebers, i znów będę mógł cieszyć się muzyką przed wszystkimi. Będę zmęczony tym cudownym zmęczeniem, jakie czuje po zejściu ze sceny, a potem będę mógł relaksować się w wannie gorącej wody, razem z najcudowniejszą dziewczyną u boku. Swoją drogą... ciekawe jak jej pójdzie.

Ledwo podniosłem głowę z miękkiej poduszki, po czym wstałem na równe nogi. Wychylając się lekko przez okno zobaczyłem wielu fanów, którzy czekali, aż wyjdę z budynku. Byli tak słodcy, że zrobiłem zdjęcie i wstawiłem do sieci, znów twierdząc, że MOJE Beliebers są najlepsi.
Do pokoju zapukał Scooter, a kiedy uchyliłem drzwi, trzymając palec na ustach z powodu śpiącej Rose, spytałem o co chodzi. Okazało się, że za chwilę mama Jan będzie tu na mnie czekać, ponieważ pomoże mi się rozśpiewać, jak zawsze. Poszedłem jeszcze na chwilę się przebrać, i dołączyłem do reszty. Napisałem sms'a do Rose od razu po wyjściu z pokoju " Kiedy się obudzisz, przebierz się w to, co zostawiłem ci na łóżku, a potem przyjdź proszę do holu :) ". Zamiast tradycyjnej kartki zostawiłem jej wiadomość w telefonie, na który spojrzy tak czy siak, żeby dowiedzieć się która godzina. A kiedy krzyknie " CHOLERA JASNA, JAK PÓŹNO " zobaczy treść a wtedy wpadnie do holu jak poszarpana i dołączy do nas wszystkich strasznie dysząc. Znam ten scenariusz już na pamięć.
Udałem się do mamy Jan, i witając się z nią miło, poznałem również kilku ludzi, którzy organizują imprezę. Byli tak mili, że czułem, jakbym miał zaraz zwymiotować tęczą. Rozumiem, że ludzie cieszą się z mojej wizyty i mojego koncertu w ich państwie, ale nie muszą być na silę do przesadnie mili, ponieważ to wygląda strasznie sztucznie. Jestem 19-nasto latkiem, a nie jakimś królem, i mimo, że lubię wygodę, to zdecydowanie wolę, kiedy ktoś przy najmniej od czasu do czasu mi czegoś nakaże. Kompletnie spoważniałem, i słuchałem zmęczonego i opiekuńczego głosu menagera, który jak zawsze tylko i wyłącznie mnie pouczał.
" Musisz trzymać się planu piosenek "
" nie przesadź na scenie "
" uważaj, żeby nie spaść "
" Nie zapomnij o kolejności "
" nie popchnij tancerzy i nie zapomnij, że jest tam Rose, więc masz jej pilnować! "
Ostatnie zastrzeżenie, brzmi tak, jakbyśmy razem z dziewczyną byli dla siebie wrogami, albo nielubianym przez siebie rodzeństwem. Przez cały koncert będę uwagę zwracał tylko na nią, i będę patrzył, czy nikt jej nic nie robi. Co on myślał, że będę ją olewał?
Wysłuchałem jego wszystkich zastrzeżeń, po czym otrzymałem plan całego show, którego mamy się trzymać, a potem mogłem pojechać na arenę, na przygotowania. Nie do końca będę trzymał się scenariusza, bo przecież muszę jeszcze ogłosić coś światu i między innymi pokazać im Rose.
- O mój Boże! - tak jak przewidziałem, dziewczyna wbiegła do holu, ciągnąc za sobą przyjaciółkę. Niestety musiały się już pożegnać, ponieważ Ashley idzie jutro do szkoły, a Kanada jest dość daleko ( w końcu to Hawaje ). Żegnały się chyba dobre 10 minut, stojąc przed głównymi drzwiami. Przytulały się i obie płakały, natomiast ja, musiałem dalej słuchać Scooter'a, bo jak zawsze musiało mu się coś przypomnieć. Dziewczyna wyszła z hotelu z pomocą ochroniarzy, a Rose wróciła do nas wszystkich. Przytuliła się do mnie i nadal miała świeczki w oczach.
- Obiecuję, że jeszcze niedługo się spotkacie - Splotłem nasze palce, a jej dłoń oparłem o moją klatkę. Staliśmy w bezruchu, oczekując tego, co zrobić jak zwykle musimy.
Migiem poszliśmy się przebrać, i mogliśmy ruszyć w drogę do dzisiejszej areny. Dziewczyna tak długo podziwiała swój strój, że rozmawiać mogła tylko o nim. Ja jednak ciągle myślałem o koncercie. Jak to będzie, jak Rose da sobie radę, i wiele innych. To już dziś! 

Dojechaliśmy na miejsce, i musieliśmy przejść tyłem Budynku, ponieważ z drugiej strony było zbyt dużo osób, które czekają kiedy przyjadę, ale nikt z nich nie pomyślał, że są tu dwa miejsca. Wyszedłem z auta, ale odruchowo mocno trzasnąłem drzwiami, i wszystkie dziewczyny się spojrzały. Rose wysiadła drugą stroną i szybko do mnie podbiegła. 
- Uciekaj!! - Krzyknął Scooter. Chwyciłem dziewczynę za rękę i zaczęliśmy uciekać. Drzwi zamknięte były na klucz, a stado fanek biegło za nami z piskiem. Płakały i głośno krzyczały moje imię. Metalowa klamka była dziwnie zatrzaśnięta (jak na złość) a my oboje ciągle napieraliśmy siłą. Z zakrętu widziałem już pierwsze kilka osób, które zbliżały się do nas biegiem. Zaczęliśmy walić w drzwi jak nienormalni, aż ktoś w końcu zaczął szybko otwierać je od drugiej strony. Drzwi otwarły się, a my upadliśmy na ziemię w środku. Mężczyzna zamknął drzwi centralnie przed oczami fanek. Z jednej strony strasznie mi ulżyło, że udało nam się dostać do wewnątrz, ale z drugiej strony nie mogłem nawet ich przywitać, ani nic im podpisać. 
Scooter dostał się do nas nawet nie wiem w jaki sposób, ponieważ nie miał czasu na wytłumaczenia. Jak zawsze zajął się przygotowaniami. Wszystko idzie po dobrej myśli :)


________________


Witam was bardzo serdecznie :P 
no i żegnam was bardzo serdecznie. Do zobaczyska w ostatnim już rozdziale, za kilka dni! :) peace


co najmniej 5 komów i dodaję ostatni :)

poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 62

Objąłem ją ręką i odpoczywaliśmy przez całą drogę powrotną. 

___________________

Dojechaliśmy do hotelu w naprawdę szybkim tempie. Całe szczęście, ponieważ jestem zmęczony, i koniecznie chcę pod prysznic, a wtedy chcę dokończyć to, czego niestety zrobić nie mogliśmy, jak zwykle. Wtedy muszę przygotować Rose, na niespodziankę, a potem niech się dzieje co chce. Mam nadzieję, że jej dzisiejsza noc przejdzie do historii.
Wysiadłem z auta i zabrałem dziewczynę za sobą. Fani czekali pod miejscem, w którym auto zwykle się zatrzymuje, by choć na chwilę mnie zobaczyć i zrobić sobie ze mną zdjęcie. Tak było zawsze, ale od niedawna, nie chcą zdjęcia tylko ze mną. Powiedzieli, że chcieliby zdjęcie z nami! To cudowne uczucie, kiedy Beliebers szanują moje decyzje, i są ze mną bez względu na wszystko. Widzą moje szczęście, i to mnie cieszy. Na pewno duża część osób odeszła, z powodu JiR, ale nie mam zamiaru przejmować się grupką sezonowców. Mam nadzieję, że nigdy nie stracę moich prawdziwych fanów.
Tymczasem z Rose weszliśmy do naszego hotelu i mogliśmy odetchnąć. Udało nam się wejść do środka, a to już sukces. Na dworze jak i tu, jest bardzo gorąco. Co chwila potrząsałem koszulką, żeby dawała orzeźwienie, ale w zamian za to, otrzymywałem jeszcze cieplejsze powietrze, jakie zapewnił mi przepocony materiał. Porozmawiałem ze Scooterem, i okazało się, że mamy czas aż do jutra wieczora, ponieważ właśnie wtedy zaczyna się koncert, a do tego czasu, bilety zostaną wyprzedane, a menager wyszykuje arenę, zajmie się organizacją całego koncertu, więc mam być spokojny. Jeśli usłyszałem z jego ust ' Bądź spokojny, wszystko załatwię ', to naprawdę mogę mieć tą pewność. Gość jest świetny. Poszedłem za Rose, do naszego apartamentu i wchodząc od progu, już zauważyłem, że zdążyła przede mną położyć się na łóżku. Ściągnąłem koszulkę oraz spodnie i wyrzuciłem je na razie gdzieś w kąt.
- Chodź do mnie - uśmiechnąłem się delikatnie stojąc pół nagi. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i podniosła się z łóżka, tymczasem ja przygotowałem dla nas prysznic. Moja działka nie była zbyt trudna, więc uwinąłem się w dwie minuty. Podszedłem bliżej i delikatnie pomogłem ściągnąć jej bluzkę, którą jednym ruchem wrzuciłem do pustej wanny. Jej dolna część wylądowała tam dosłownie chwilę potem. Chciałem, żeby ta chwila była w miarę romantyczna, więc Wchodząc pod kabinę, zacząłem delikatnie całować jej usta. Niefortunnie obróciłem się w jej stronę, i biodrem podniosłem kurek od wody całkiem do góry. Zimna woda niespodziewanie zaczęła cieknąć po naszym ciele, a am od razu zrobiło się zimno. W pierwszej chwili oboje krzyknęliśmy, a za chwilę zaczęliśmy się śmiać. Próbowałem jakoś to odkręcić, ale chyba za mocno uderzyłem biodrem, i coś się rozwaliło. Nie mogłem zakręcić wody, ani zmienić temperatury, w dodatku w momencie przestraszenia, w dziwny sposób przytrzasnęliśmy drzwi kabiny, i nie mogliśmy nawet z niej uciec, a lodowata woda, była dosłownie wszędzie. Śmialiśmy się jak nienormalni, i oboje próbowaliśmy zdziałać coś odnośnie zimna. Płakałem ze śmiechu, aż w końcu udało mi się odcisnąć kurek, tym razem w drugą stronę. Najgorsze było to, że tym razem zaczęła lecieć gorąca woda, a to było znacznie gorsze!
- Justin!! - Dziewczyna zaczęła krzyczeć, nadal śmiejąc się jak nienormalna.
- Otwieraj te drzwi! - zachowywaliśmy się jak w pudełku, które ma zamiar zaraz się zamknąć, w dodatku robiło się co raz ciaśniej, przez moją klaustrofobię.
Dziewczyna napierała na drzwi, a ja nadal walczyłem z wodą, żeby tylko ją zakręcić. wszystko wyglądało bardzo bardzo komicznie.
- MOCNIEJ!!! - zacząłem krzyczeć do Rose, tym czasem próbując nadal zatkać wodę. Nie było tradycyjnej słuchawki, z której leciała woda. Jak na apartament zrobili to dość nieciekawie, ponieważ woda wylatywała po prostu ze ścianki, której chwycić nie idzie, więc tak czy siak, woda nie leciała tylko na mnie, ale i na dziewczynę za mną. Wzdychała i krzyczała jak podczas stosunku, co śmieszyło mnie jeszcze bardziej. Było tak strasznie gorąco, że myślałem, że oboje zaraz się rozpuścimy albo wyparujemy.
- AAAAA!!!! - udało się otworzyć drzwi. Odetchnęliśmy z ulgą jak, jak najszybciej wychodząc z kabiny.
- O mój Boże, jak gorąco - stwierdziłem. Oboje się ubraliśmy i wysuszyliśmy, i postanowiłem zejść na dół, i naskarżyć się na okropny prysznic. Upewniłem się, że dziewczyna jest całkowicie ubrana ( na wypadek wizyty kogoś, kto to naprawi ) i wyszedłem z pokoju. Trochę pobłądziłem po korytarzu, aż schodami w dół trafiłem do holu, w którym zauważyłem Scooter'a. Patrzył na mnie dziwną miną i śmiesznie się uśmiechał. Moje wredne spojrzenie mówiło samo za siebie. Mokre włosy i nie dobrane ubranie również. Zgłosiłem swoją skargę i na chwilę usiadłem obok menagera, który akurat spuścił wzrok z gazety, i uraczył mnie spojrzeniem.
- Justin, że się tak wtrącę... ja rozumiem, że jesteście młodzi, prawda?
- I...? - nie rozumiałem.
- Przeszedłem obok waszych drzwi głównych. Nie wiem czy wiecie, ale wasze... no wiesz... - odchrząknął - wasze zachowanie słychać nawet na korytarzu.
- Co? o co chodzi?
- W każdym razie jeśli krzyczysz " MOCNIEJ " a dziewczyna odpowiada krzykiem, to daj wiarę, że to wszystko słychać, i nie ciężko domyśleć się co robicie. - Zarumienił się, bo jeszcze nigdy nie rozmawiał ze mną na ten temat. Zacząłem się śmiać, próbując to jakoś wytłumaczyć. Nie było łatwo, bo facet nie chciał w nic uwierzyć. Udało się przekonanie go dopiero, kiedy jakiś facet w brudnym ubraniu zwrócił się do mnie ' Panie Bieber, proszę zaprowadzić mnie do rozwalonego prysznica. '. Wtedy to dopiero zrobiło mu się głupio, a kiedy pokazałem mu czerwona miejsca na skórze ( od gorącej wody ) zaczął śmiać się i przepraszać. W sumie też pomyślałbym, że ktoś robi coś podejrzanego, skoro wykrzykuje takie coś, ale będąc mną w tamtej chwili, nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy, że to tak brzmi. Oprócz jej krzyków. To od razu skojarzyło mi się z jednym.
Poszedłem za fachowcem do naszego apartamentu.
- Rose! - od progu zauważyłem dziewczynę, która nerwowo przeszukuje mój telefon. Kiedy zobaczyła mnie w drzwiach, szybko położyła na stole i krzywo się uśmiechnęła. Zrobiło się niezręcznie, więc zabrałem faceta do naszej łazienki, żeby pokazać mu prysznic, z którego nadal strumieniami lała się gorąca woda, która na szczęście nie zalała podłogi, a on zwyczajnie się tym zajął. Zamknąłem drzwi łazienki i podszedłem do dziewczyny.
- Dlaczego przeszukujesz mój telefon?! - Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale chodzi o niespodziankę, o której nie może się dowiedzieć.
- Przepraszam. - powiedziała oschle.
- Przepraszam, i tyle? Dlaczego to zrobiłaś? nie ufasz mi?
- Nie wiem jak to powiedzieć. Pozdrów dziewczynę, która wieczorem się tu zjawi.
- Kochanie ty nic nie wiesz! - Uklęknąłem przed nią i swoją dłonią objąłem jej udo, lecz po chwili dziewczyna zepchnęła moją rękę i odsunęła się kawałek.
- Rozumiem wszystko. Nie wystarczam ci i tyle. No i chciałam ci powiedzieć, że dostałeś wiadomość. - Podniosła się z miejsca.
- Ale nadal nic nie rozumiesz!! - Próbowałem chwycić jeszcze jej dłoń, ale wyszła z pokoju trzaskając lekko drzwiami. Z nerwów walnąłem ręką o podłogę, a w tym samym momencie mężczyzna wyszedł z łazienki.
- Wszystko jest już gotowe, po prostu się popsuł. - powiedział dość cicho, i poprawił swoje dziwne spodnie. Pewnie słyszał naszą kłótnię i teraz nie wie jak się zachować.
Siedziałem na ziemi oparty o ogromne łóżko, uśmiechając się tylko do niego. Chwyciłem telefon wsuwając do kieszeni.
- Dziękuję - powiedziałem ciszej i odprowadziłem go do drzwi. Poczekałem chwilę aż sobie pójdzie, a potem wyszedłem szybko z pokoju i poszedłem do Kenny'ego. Jeśli chodzi o sprawy sercowe, to on chyba będzie idealną osobą, która mnie wysłucha.
- Cześć Kenny - wszedłem do jego pokoju jak do siebie. Sam często mówił, że nie mam do niego pukać. Siedział przy stole i akurat jadł obiad.
- O, no cześć - patrzył na każdy mój ruch.
- Ehhh! - Celowo głośno westchnąłem, wadząc ręką po blacie kuchennym. Jego apartament również miał w środku duży luksus.
- No dobra, mów co się dzieje. - Odłożył chusteczkę oraz sztućce, i ręce złożył pod brodą, czekając na moje wyjaśnienia.
- Rose myśli, że ją zdradzam, a tak naprawdę mam dla niej niespodziankę. Nie ufa mi, a ja przecież jej nie zdradzam. Co mogę zrobić, żeby mi uwierzyła? Nie mogę na razie zdradzić jej tajemnicy.
- Mam pomysł. Pójdę z nią pogadać, i wytłumaczę, że to część niespodzianki. Co jak co, ale chyba mi uwierzy! - uśmiechnął się klepiąc mnie w ramię. Zacząłem cieszyć się jak nie normalny.
- Chłopie, jesteś wielki!
- No raczej! Gdybym nie był wielki... nigdy nie zrobiłbym tego, tym bardziej, że przeszkodziłeś mi w jedzeniu. - Zaśmiał się i wyszedł z pokoju, dodając, że mam tu zaczekać. Położyłem się więc na jego łóżku, przeglądając telefon. Sms który przeczytała Rose, brzmiał ' Już nie mogę się doczekać!! '. Cholera, że też takich słów musiała użyć dziewczyna. Uśmiechnąłem się sam do siebie, po czym dostałem jeszcze jedną wiadomość od Ryan'a.
' Już wszystko jest gotowe. Do zobaczenia wieczorem stary '. Nie z pełna chwilę potem dostałem kolejną. ' Już jestem na miejscu. ' Wszystko idzie po mojej myśli, a jeśli się nie mylę, to już za chwilę usłyszę uchylenie drzwi przez Rose. Nasz apartament znajduje się tylko kilka drzwi dalej, więc kiedy ktoś mocniej je otwierał, to wszystko słyszałem bardzo dobrze. Słyszałem, że dziewczyna już mnie szuka. Celowo uaktywniłem grę aktorską i położyłem się na plecach, splatając palce i kładąc dłonie na brzuchu .. udając że jestem obrażony. Kolejne trzaśnięcie drzwi, tym razem w celu zamknięcia ich. Potem usłyszałem pukanie do moich drzwi i lekkie ich uchylenie. Chciało mi się śmiać, ale nadal się nie ruszałem.
- Justin! Przepraszam!! - Rose zaczęła biec w moją stronę. Podbiegła całkowicie do łóżka, a kiedy zobaczyła, że moje spojrzenie nawet się nie poruszyło, to usiadła na moich biodrach. - Przepraszam kochanie! Ja nie wiedziałam, że to ona! - Przytuliła się do mojej klatki, a ja tylko rozplotłem palce, i ręce położyłem wzdłuż ciała, w ogóle nie przyciskając jej do siebie.


*** Oczami Rose ***

Kiedy dowiedziałam się, że dziewczyną z sms'ów jest Ashley, to moje spojrzenie wręcz zbladło. Kenny starał się wytłumaczyć mi, ze to część niespodzianki, ale nie udało mu się do końca, ponieważ w czasie wytłumaczeń, w drzwiach głównych stanęła przyjaciółka. Pobiegłam oczywiście najpierw się przywitać, a potem spytałam Kenny'ego, czy to ona jest częścią niespodzianki. Odpowiedział tylko " Justin prawdopodobnie jest u mnie w pokoju. Wiesz co robić " i w tamtym momencie ich opuściłam. Pobiegłam najpierw do naszego apartamentu, a potem kawałek dalej, do Kenny'ego. Kiedy widziałam go na łóżku, bałam się, że będzie obrażony na długo.
- Nie gniewaj się! po prostu nie wiedziałam co to za dziewczyna! - Nadal próbowałam go przeprosić. Zaczęłam całować jego usta, ale chłopak nie reagował, ani nie odwzajemniał pocałunków. Ręką przejechałam przez jego brzuch wzdłuż, aż pękł i zaczął się śmiać.
- Chyba oszalałaś, że gniewałbym się długo - uśmiechnął się i tym razem odwzajemnił pocałunek. Podniósł się do pozycji siedzącej i oparł się na rękach. - Podoba ci się niespodzianka?
- Nawet nie wiem jak mam ci podziękować! - Pocałowałam go po raz kolejny i wstaliśmy oboje z łóżka ochroniarza.
- To nie koniec niespodzianek. - Wyznał. Weszliśmy z powrotem do holu, i wtedy dopiero wszyscy przywitaliśmy wszystkich. Ashley miała okazję poznać menagera jak i ochroniarzy Justina, a potem pozna całą bandę tancerzy, którzy jak zawsze trzymali się gromadą, i roznosili wszędzie dobrą energię. Dziewczyna była dość nieśmiała, i nie wiedziała do końca jak witać się ze wszystkimi, ale o to postarałam się ja, bo w końcu Juss przytargał ją dla mnie. 
- Chciałem, żebyś się rozerwała, dlatego przyszykowałem dla was babski wieczór. Znasz te wszystkie dziewczyny, bo to twoje znajome. W każdym razie możecie bawić się do rana - Juss wytłumaczył na czym polegała druga niespodzianka. 
- O Bożeee, jesteś cudowny! - Zawiesiłam się na szyi chłopaka i dałam mu kilka pojedynczych buziaków. Widząc jak się uśmiecham, jego uśmiech również nie schodził. Razem z Ryan'em wieczorem idą do studia, a my jedziemy na imprezę. Już nie mogę się doczekać, ale boję się, że będzie dość ciężko mi wstać nazajutrz rano.
Scooter powiedział, że arena jest prawie gotowa a koncert, i tylko jutro przez cały dzień będziemy musieli ćwiczyć, więc muszę być choć w lekkiej formie. Jestem podekscytowana, że dziś spędzę tak długi czas z ludźmi których dawno nie widziałam! Moja rozmowa z Ashley w ogóle się nie odrywała. Nawijałyśmy co chwila cały czas jak najęte. 
Kiedy był czas, by zebrać się przed hotelem, musiałam jeszcze pożegnać się z Justinem i przyszykować psychicznie do wszystkiego. 
- Kocham cię, baw się dobrze. - Justin pożegnał mnie na koniec, romantycznie całując. Przytulił mnie mocno, po czym odprowadził do drzwi. - Miłej zabawy - pomachał przyjaciółce. Odmachała mu, a ja po chwili dołączyłam do niej oraz kierowcy. 
Obie wsiadłyśmy do auta, a zaledwie dwie minuty później dostałam sms'a od Justina oczywiście 
' Czy już za mną tęsknisz? :( '. Uśmiechnęłam się do ekranu i odpisałam ' za tobą zawsze :( '. Na wszelki wypadek wyłączyłam komórkę, poza tym była w połowie wyładowana, i za chwilę dostawałabym ostrzeżenie, że muszę ją podłączyć. Czas zacząć zabawę!! 


__________________


No więc hej. 
Czekam na 10 komentarzy, oraz głosujcie w nowej ankiecie. 
Będę je zakładać co jakiś czas, ponieważ jesteś sezonowcami ( nie wszyscy ). 
cześć.

piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 61

Pocałowałam chłopaka w policzek i odwróciłam się zasypiając. 

______________________


Przebudziłam się rano, i pierwsze co poczułam, to maksymalne gorąco. Przyzwyczajona byłam do spania pod kołdrą, z powodu zimy z Kanadzie, a teraz, kiedy budzę się w najgorętszym miejscu świata, po prostu dalej jestem zakryta po samą szyję. Odkryłam kołdrę i sięgnęłam po telefon. Muszę koniecznie wziąć prysznic, bo jestem wręcz cała mokra. Włosy kleją się do mojej szyi, luźna koszulka również przylega do ciała i nie idzie wytrzymać. Nie mogłam znaleźć swojej komórki, więc z przyzwyczajenia chwyciłam po telefon Justina, który nie wyglądał na rozespanego, i spał jak zabity. Dostał wiadomość od numeru, który kojarzę. Nie chce tego robić, ale wręcz muszę! Nie powinnam, a jednak go czytam, potem będę musiała go przeprosić.  "Do zobaczenia wieczorem :) " WTF? z kim on pisze?
Wiem, pewnie przesadzam, i histeryzuję. Może to ciocia, albo tata Justina, albo jeszcze kto inny, a ja wyolbrzymiam. Próbowałam to olać, ale nie mogłam, po prostu nie mogłam! myślałam o tym, kto to do cholery może być. Nie mam Justina na smyczy, i nie chcę, żeby nie widywał się z innymi itp. ale ten ktoś będzie tu wieczorem, i koniecznie muszę dowiedzieć się kto taki. Zabrałam po cichu kilka ubrań z torby i poszłam do łazienki. Starałam się być cicho, ale to chyba wykluczone, ponieważ postanowiłam pójść pod prysznic. Justin o dziwo jeszcze się nie przebudził, więc postanowiłam 'załatwić to' szybko, żeby woda nie hałasowała w pokoju, w którym śpi. Przez cały dzień w głowie siedziała mi piosenka Justina. Dość stara ' Favorite Girl '. Wystarczyło, że raz ktoś puścił ją w radiu, i do teraz nie mogę się jej pozbyć. Zaczęłam ją nucić w miarę głośno, a potem zwyczajnie owinęłam się w ręcznik i wyszłam z kabiny.
- JEZU! - W progu  stał Justin. Nie ruszał się, tylko uśmiechał w moją stronę. Pewnie stał tu dość długo. - Przestraszyłeś mnie!!
- Masz słodki głos.
- Nie mów, że wszystko słyszałeś! - Chwyciłam się za głowę i zaczęłam się śmiać. Nie odpowiedział nic na to, tylko podszedł do mnie bardzo blisko. Chwycił mnie za podbródek i pocałował. Jedną ręką chwycił mnie w talii, a drugą nadal trzymał za dolną część twarzy. Ściągnął swoją koszulkę przestając całować mnie tylko przez kilka sekund, a potem dalej kontynuował. Sięgnął ręką za moje plecy, i wyciągnął końcówkę ręcznika, która trzymała go przy moim ciele. Runął na ziemię a Justin przyciągnął mnie do siebie. Wybiegł z łazienki, by zakluczyć drzwi. Stanęłam w progu zakrywając swoją kobiecość w niektórych miejscach i patrzyłam co robi. Zaczął szukać czegoś w bagażu, aż wyciągnął małą torebeczkę którą z uśmiechem pomachał przed swoimi oczami spoglądając na mnie z pytaniem czy jestem na to gotowa. To oczywiście prezerwatywa. Przegryzłam dolną wargę i kiwnęłam kilka razy głową w górę i w dół. Podszedł do mnie i chwycił mnie za dłoń prowadząc na łóżko. Położył mnie na plecach a potem przodem położył się na mnie. Zaczął całować moje ramiona i kark. Odchylałam głowę za siebie, kiedy czułam każdy jego romantyczny pocałunek. Ręce oparłam na jego klatce, delikatnie po niej przejeżdżając w górę i w dół. Idealnie czułam każdy jego umięśniony kawałek brzucha. Jego ramiona mimo, że nie wydawały się zbyt ogromne, to były bardzo silne i seksowne, a tatuaże jakie na sobie miał, sprawiały, że jego ręce wyglądały jeszcze bardziej męsko. Ręką przejeżdżał przez każdy skrawek mojego ciała zatrzymując się na moich piersiach. Mój sutek chwycił w dwa palce i lekko go uszczypnął. Kiedy wydałam lekki syk, przeniósł swoje usta na moje i zaczął namiętnie całować. Podniósł się na chwilę i zaczął ściągać swoje spodnie. Przegryzł woreczek prezerwatywy i niepotrzebny kawałek wypluł na ziemię. Romantyczną chwilę przerwał nam telefon Justina.
- Odbierz - spojrzałam na rozpalonego chłopaka.
- Walić to, teraz mnie nie ma dla świata. Teraz jestem dla ciebie - uśmiechnął się i pocałował mnie z policzek. Chwyciłam otwartą prezerwatywę i dałam Justinowi położyć się na łóżku, teraz moja kolej. Wadziłam językiem po jego umięśnionym brzuchu i powoli zjeżdżałam niżej. Jego spodnie ściągnęłam do kolan, i czym prędzej zabrałam się za jego bokserki, które celowo dla przyjemności ściągałam dłużej. Chłopak zaczął oddychać przez zęby, kiedy chwyciłam jego członka w ręce. Zaczęłam powoli brać go do ust, widząc jak na Justinie robi to wrażenie.
Ktoś zaczął nerwowo pukać do drzwi. Byłam przestraszona mimo, że byliśmy zakluczeni.
- Idź otwórz! - szepnęłam chowając się obok Justina pod kołdrą. Nie miał zamiaru wstać, ale natychmiast się ubrał. - No idź! - zaśmiałam się przy okazji spychając go z łóżka. Podszedł do drzwi, ale zamiast od razu je otworzyć, najpierw spojrzał na mnie kilka razy a potem dopiero odkluczył je i uchylił na tyle, by widać było kto przed nimi stoi.
- Przeszkadzam? - W drzwiach stał Scooter.
- No teraz już nie. - Justin uchylił drzwi bardziej i podrapał się po głowie.
- Przepraszam stary, ale dzwonię do ciebie i nie odbierasz. Chciałem powiedzieć, że za jakąś godzinę jest próba do koncertu, nie spóźnijcie się proszę.
- Jasne - Justin oparł głowę o próg, w oczekiwaniach, że facet zaraz sobie pójdzie, i tak zrobił. Chłopak wypuścił powietrze z ust załamując spojrzenie i zamknął drzwi z powrotem je przekluczając.
- Jak mógł nam to zrobić? - Udawał płacz.
- Spokojnie kochanie, jeszcze nie raz będziemy sami - zaczęłam się ubierać.
- Życie nie jest fair. - Również poszedł w moje ślady i zaczął dobierać koszulkę, do spodni, które zaraz potem również musiał przebrać. W końcu mamy tańczyć, a w jego dotychczasowych spodniach to trochę niemożliwe. Wyszliśmy z pokoju  go zamykając drzwi na klucz. Na korytarzu czekało na nas bardzo dużo ludzi, którzy nie do końca nas pospieszali, ale też nie pozwolili, żebyśmy się wlekli.
- W tym ubraniu wyglądasz strasznie seksownie - wymsknął Justin, kiedy nikt nie słyszał. Uśmiechnęłam się sama do siebie i w tym momencie musieliśmy się już witać w innymi.
A kogóż to ja tam zauważyłam! Toż to Kenny! Oboje z Justinem zarzuciliśmy się w jego ogromne ramiona, jak małe dzieci, które widzą pierwszy raz zabawkę. Strasznie się za nim stęskniłam, jak widać Justin jeszcze bardziej, bo po chwili wskoczył ochroniarzowi na barana, a ten przez dłuższą chwilę biegał z nim jak poszarpany po korytarzu hotelowym. Ochrona musiała załatwić wyjście z hotelu, ponieważ było przed nim trochę ludzi, i wyjście z niego byłoby lekkim kłopotem. Mogliśmy ruszyć do holu. Justin jeszcze nie poszedł na próbę, a już jest zgrzany, jakby przetańczył dobre 30 minut. Emocje zaczęły rozpierać go jeszcze bardziej, kiedy spotkaliśmy wszystkich tancerzy, i mogliśmy busem ruszyć w świat. Nasz świat dobiegnie końca za jakieś dwa kilometry, ale te słowa fajnie brzmią. Chłopak nie mógł usiedzieć na miejscu. Ciągle tańczył coś dziwnego, potem chwilę nagrywał coś na instagrama, potem śpiewał, za chwilę rozmawiał z kierowcą, co było dość skomplikowane, ponieważ musiał przedostać się przez fotele aż do przodu. Facet za kierownicą ciągle na niego krzyczał, ponieważ Justin za głośno śpiewał mu do ucha, ale jak sam twierdzi " Każdy powinien słuchać jak śpiewam ", i każdego dręczył, kiedy specjalnie śpiewał na odpieprz. 
- Justin, wszystko ok? - ja osobiście byłam dość spokojna, i przeglądałam krótki filmik w telefonie jednej z tancerek. Pokazywała mi stare filmiki, które kiedyś nagrywała, będąc w obecności Justina, i zdałam sobie sprawę, że mój chłopak nawet szybciej nie był normalny. 
- Nie przeszkadzaj mi kochanie, to jest moja chwila! - Odezwał się dopiero po czasie, po czym zaczął normalnie rozmawiać ze wszystkimi. 
- To ty sprawiłaś, że ten idiota jest jeszcze bardziej nienormalny, dziękujemy ci - uśmiechnęła się, mówiąc wszystko w pozytywnym znaczenie. Zawstydziłam się i nie wiedziałam co powiedzieć, kiedy wszyscy patrzeli na mnie uśmiechając się jak nigdy. Justin oczywiście nie wiedział o co chodzi i dołączając do nas po chwili ciągle pytał o czym rozmawiamy. Położył się na moich kolanach, jedną nogę wystawił za okno, a drugą oparł o boczną część auta. 
Nie dość, że na bank ktoś nas śledzi, to w dodatku każdy chyba potrafi rozpoznać ten but i te zaciągnięte na dole nogawki. Wiadomo, że chodzi o Justina, ale on podczas swoich ' transów ' niczym się nie przejmuje. Ważne, że się uśmiecha, i ważne, że wszyscy dookoła mu wtórują. Wtedy czuje się spełniony. 
Dojechaliśmy pod budynek, w którym mieliśmy sporo miejsca do tańca. W środku znajdowała się jeszcze siłownia, fitness, itp. Weszłam do środka tak szybko jak mogłam, żeby tylko znaleźć maszynę z wodą. Wzięłam największy kubek jaki się da, i wypiłam go jednym tchem. Byłam tak spragniona, że mogłabym umrzeć. 
- Czemu nie mówiłaś, że chce ci się pić? - po chwili dopiero przyszedł Justin. 
- To ty miałeś tam coś do picia?! - spojrzałam głupio. 
- Nie, ale zawsze mogę cię pocałować. - Parsknął śmiechem. 
- Jesteś nienormalny. - Wskoczyłam mu na barana, a Justin o dziwo nie protestował, tylko chwytając mnie za tyłek, podrzucił mnie wyżej żebym nie zjechała, i ruszył przed siebie. Weszliśmy na wielką salę, w której stał już przygotowany nasz nauczyciel. Praktycznie tylko mój, ponieważ reszta doskonale zna choreografię, ale muszą nauczyć do tego mnie, a chyba lepiej, żebym uczyła się z nimi wszystkimi, prawda? Było mi trochę głupio, że z mojego powodu muszą zbierać się tu wszyscy, ale powtarzali, że kochają to co robią, a tym bardziej, kiedy mogą robić to dla Justina, więc chyba jednak to dla nich nie problem. 
Ogromne pomieszczenie z ogromnymi lustrami. Ahh, czego można chcieć bardziej? Czułam się odlotowo. Ostatnio w takim miejscu byłam tak dawno, że sama tego nie pamiętam. Na próbach do pokazów Cheerleaderskich, było bardzo podobnie, tylko do tego bardzo dużo ludzi, oraz sala była o niebo wyższa, ponieważ zawsze podrzucano nas pod sam sufit. Wszyscy zadomowili się tam bardzo szybko, mimo, że byli tam po raz pierwszy. To chyba kwestia przyzwyczajenia, ponieważ często mają próby w różnych miejscach. 
Czas zacząć. Najpierw uczyłam się choreografii, do piosenki ' Boyfriend ' A potem do ' As long as you love me " 

*** Oczami Justina *** 

Całe szczęście, że mam za sobą naukę choreografii, ponieważ serio tego nie lubię. Wolałbym napisać piosenkę, nagrać ją, wypromować, a następnie w genach mieć taniec. Tak po prostu umieć ruchy. Nie do końca byłem tam potrzebny, ponieważ wszyscy uczyli Rose jak tańczyć na miejscu dziewczyny, która niestety nie może z nami występować. Z jednej strony cieszę się, że Rose po raz pierwszy zobaczy jak się czuję kiedy występuję, i będę czuł się lepiej, ponieważ będę wiedział, że nie jest skazana na oglądanie mnie na siłę, choć wierzę, że podczas moich koncertów się nie nudzi. W końcu raz była bardzo podekscytowana, ponieważ wybierała dziewczynę z piosenki. No a drugą stroną strasznie szkoda tancerki, która miała wypadek. Koniecznie muszę jej coś wysłać do szpitala, ponieważ jest w Kanadzie. Nie mam warunków by ją odwiedzić, więc pewnie miło jej się zrobi, kiedy dowie się, że przysłałem jej jakiś prezent, ale muszę go obgadać z Rose. Nie wyślę jej przecież kwiatów. Byłoby to nie stosowne z przypadku mojej dziewczyny.
Usiadłem pod ścianą z butelką wody i chwyciłem Iphone. Nagrywałem kilku sekundowe filmiki, które przesłałem gdzieś w świat zwany internetem. 
Boże, jest taka seksowna. Kiedy widziałem jej ruchy, miałem ochotę podejść i sprawić, że będzie uśmiechać się jeszcze bardziej, ale wszyscy musieliby zniknąć. Tańczyła idealnie, wyglądała tak samo cudownie. Ja naprawdę nie wiem, co ona musiałaby zrobić, żebym tak po prostu mógł powiedzieć, że wygląda źle. Już wiem, co Beliebers czują do mnie. 
Jest idealna. Idealnie stoi, idealnie udaje, że potrafi jakiś ruch, idealnie się męczy, a jej idealne spojrzenie wygląda idealnie, kiedy patrzy w lustro. A kiedy uśmiecha się do mnie w ogóle nie odwracając głowy, tylko widząc mnie w odbiciu, to robi to jeszcze bardziej idealnie. Wieczorem czeka na nią niespodzianka, którą szykuję już od dłuższego czasu, ale do tej rzeczy, będzie musiała jeszcze poczekać. Na pewno się ucieszy, choć nie wiem, czy nie będzie na to zbyt zmęczona, po dzisiejszej próbie. Jutro czeka nas koncert. Miałem odpocząć, a gram koncert, ale wiecie co? to wcale nie jest najgorsze, ponieważ kocham to robić, i nawet gdybym skończył karierę, to i tak dalej dawałbym krótkie ' pokazy '. Najgorsze jest to, że za niedługo pewnie będę musiał opuścić to miejsce. A co jeszcze gorsze... znów zaczną się nowe problemy, ponieważ jak nie raz wspominałem .. ' zawsze nadejdzie coś okropnego, kiedy jesteśmy szczęśliwi '. No tak jest zawsze. Było dobrze, póki nie okazało się, że Rose jest adoptowana. Potem powstały inne problemy, a jeszcze przed tym.. kolejne. Mam już dosyć kłopotów, i boję się, że niedługo znów coś złego się wydarzy. Co jeśli znów zranię Beliebers? nie będą miały do mnie zaufania i odejdą? powiedzą, że już mnie nie obchodzą, a ja przecież chyba umrę, jeśli usłyszę coś takiego od ludzi, których kocham. Nie znam ich wszystkich, ponieważ byłoby to wręcz nie możliwe, ale wiem, że mogę im ufać.. ale czy wszystkim? 

Nie mogłem dalej zataczać się w fantazji, ponieważ moje spojrzenie przykuła z powrotem dziewczyna i jej ruchy. Słyszałem, że zbliża się koniec ' Boyfriend ' A to oznacza, że Rose potrafi mniej więcej cały układ i możemy ćwiczyć go generalnie. Powstałem i ruszyłem do wszystkich. 
- Potrafisz już całość? - nie dowierzałem. 
- Praktycznie tak. - Uśmiechnęła się przecierając pot z czoła.Zachowywała się jak profesjonalistka. Jest pod wrażeniem, że nauczyła się go w tak krótkim czasie, poza tym.. że na głowie miała jeszcze jedną, zupełnie inną choreografię, do innej piosenki. Nie wierzę, że pamięta całość. Kiedy poleciała muzyka, zacząłem ruszać się tak jak na scenie. Nie tańczyłem wszystkiego, bo jak wiadomo.. jestem tam od śpiewania, a nie od tańczenia wszystkich ruchów, więc po prostu połowę olewałem jak zawsze. Udawałem, że śpiewam, a to pomagało mi się skupić. Stałem całkiem z przodu po środku, a Rose po mojej prawej stronie, tyle że trochę z tyłu. Widziałem jej boski taniec, udając, że jej nie zwracam na nią uwagi, ponieważ nie chciałem, żeby czuła się niezręcznie. Przetańczyła wszystko idealnie, a kiedy leciały ostatnie sekundy piosenki, była w niebo wzięta, że jej się udało. Uczciła to oczywiście boskim pocałunkiem. Znów zrobiło się romantycznie, a ja znów nie mogłem posunąć się dalej, ponieważ każdy na mnie patrzył. Nie powinna robić mi nadziei, kiedy mnie całuje! Mam ochotę na coś więcej niż pocałunki. 

Skończoną próbę uczciliśmy pizzą. Dostawa była błyskawiczna, więc to chyba nawet lepiej. Przepoceni siedzieliśmy w kółko na środku sali, i słuchaliśmy innej muzyki niż moja. Gadaliśmy chyba o wszystkim i o niczym. Mogłem jeszcze bardziej zbliżyć się do tancerzy, i poznać ich z innych stron. Są szaleni! wiecznie by się śmieli, tańczyli i odwalali coś co nie ma sensu ( czyli moje zachowanie po drodze w samochodzie ). W każdym razie, było tak bardzo pozytywnie, że uśmiech ni schodził z naszych twarzy.
Kiedy skończyliśmy dosłownie wszystko, czas był na zebranie się stamtąd. Dacie wiarę, że siedzieliśmy tam około 5 godzin? Kiedy wyszliśmy, była 8 rano, a teraz już 13. Mogliśmy teraz spokojnie wrócić do hotelu, pójść pod prysznic, ZAJĄĆ SIĘ SOBĄ, potem oczekiwać wieczoru. 
Po drodze z powrotem, kierowca mógł od nas odpocząć. Przy najmniej ode mnie i Rose, ponieważ praktycznie zasypialiśmy na fotelach. Ja ze zmęczenia, jakiemu poddałem się już po jeździe autem w tamtą stronę, a Rose po nauce tańca. A co z resztą? szaleli jak zwykle. Ciągle nas nagrywali. Leżałem oparty o drzwi auta, a na twarzy położyłem czapkę, żeby przykrywała promienie słońca, natomiast dziewczyna leżała słodko oparta o moje ramie, i przytulała się do nagrzanej klatki. Objąłem ją ręką i odpoczywaliśmy przez całą drogę powrotną. 


_________________

Nie wiem nigdy co tu pisać. ahhaha :D 
Komentujta :)

Piszcie, czy wolicie jak jest cąły czas romantycznie itp, czy jeśli dzieje się akcja :) ( takie zadanie. HEHEHE XD ) 

poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 60

Jestem nieśmiała, kiedy widuję grupkę Beliebers, a co dopiero, kiedy zobaczę ich całą masę? Obłęd. 

______________________


Do plaży mieliśmy naprawdę bardzo blisko. Wystarczyło wyjść z hotelu i przejść krótką ulicę, następnie skręcić w prawo, i znajdujemy się przed ogromną bramą, którą kiedy się przekroczy, to można już poczuć piach. Jeszcze nie wyszliśmy, a już było maksymalnie gorąco. Nie narzekałam, bo kocham taką pogodę.
Przed wyjściem Justin poszedł po kobietę, która zwykle nakłada podkład Justinowi, podczas koncertu, żeby zakryć jedną niedoskonałość, i przywołał ją do pokoju po kryjomu. Na moją rękę nałożyła lekką warstwę pudru, który naprawdę ciężko zmyć ze skóry, w dodatku popsikała czymś, co na stałe schowa moje kreski. Nie patrzyła zbyt pozytywnie na moją ranę, ale raczej nie ma nic do gadania. Justin wytłumaczył jej, że to bardzo długo historia, a kobieta odpowiedziała z góry, że wszystko rozumie, i strasznie nam współczuje tego co się stało. Często ludzie powtarzali nam, że nam współczują, lub pytają jak to jest zabić człowieka. To już lekka przesada.JAK MOŻNA PYTAĆ JAK TO JEST ZABIĆ CZŁOWIEKA!? To miejsce odwiedziliśmy z oczywistego powodu - chcieliśmy odpocząć od tego co się stało. Nie chcę już o tym myśleć, i nie chcę mieć tego w pamięci, ale ludzie przypominają nam o tym na każdym kroku. Pattie ciągle pyta jak się czujemy, Scooter mówi, że musimy porozmawiać jeszcze z policjantami, a najciekawsze jest to, że ja nie wiem kto jest moją mamą. Okazało się bowiem, że kobieta jaką znałam pod pseudonimem " Jane Collins " jaką znałam, nie jest kobietą za jaką się podawała.
Znów mój humor popsuł się jak zawsze, ale Justin ciągle podtrzymywał mnie na duchu.
- Chciałabym z nią porozmawiać Justin. - zrezygnowałam z wycieczki na plażę, ponieważ muszę z nią porozmawiać. Kobieta specjalnie na moje polecenie zostanie deportowana na Hawaje, ale nie obiecali, że będzie to w krótkim czasie, więc jednak swobodnie możemy iść na plażę, a kiedy wrócimy, to prawdopodobnie wystarczy pojechać do pobliskiego komisariatu, i tam ją spotkam. Już teraz zastanawiam się o co zapytać. Przede wszystkim o co chodziło w tym wszystkim, po drugie muszę się w końcu dowiedzieć czyją córką jestem, a po trzecie dlaczego to wszystko zrobiła i czy ma coś wspólnego z tym Mike'm.
Dochodzeniem na temat tego, kto dokładnie jest moim rodzicielem, podejmie się policja, po krótkim przesłuchaniu Jane. Powiedzieli, że cały czas będziemy na bieżąco, i nie dadzą spokoju, póki naprawdę się tego nie dowiedzą. To strasznie kochane, a z drugiej strony przeraża mnie fakt, że ktoś musi szukać moich rodziców. To tak jakbym była chwilową sierotą. Nie znam osoby, która dała mi życie. Wychowywałam się z kimś, kto okłamywał mnie przez 18 lat, a potem poznałam kogoś, komu praktycznie w pełni zaufałam. Okazało się, że był to jeden z wielu błędów. Boję się, że ufać mogę tylko Justinowi. Co jeśli już nigdy się tego nie dowiem? nie odnajdą moich rodziców? Może ich faktycznie już nie ma? może mnie nienawidzą i nie chcą poznać? może są w więzieniu, lub nie są razem? Jedno pytanie ' co jeśli ' i szaleńcze myśli.
Wracając do teraźniejszości.. . Poszliśmy oboje na plażę, tak jak mieliśmy zamiar zrobić. Chcieliśmy dobrze się bawić, i wykorzystać super czas. Nadal nie wykorzystałam jeszcze tej niespodzianki, która jak się dowiaduję.. czeka mnie wieczorem. Jeśli ten wieczór, to wspólny wieczór z Justinem, tylko we dwoje, w jednym łóżku, w jednym pokoju, to jest to moja wymarzona niespodzianka, na którą naprawdę czekam. Szkoda tylko, że człowiek o drugiej w nocy nie jest w stanie funkcjonować normalnie, ponieważ dawno wykorzystałabym fakt, że Justin jest napalony w każdej chwili. Dosłownie! wystarczy zacząć przy nim przebierać bluzkę, a nie ważne gdzie jest, to od razu podejdzie, i zacznie całować mnie po szyi, jakby miało do czegoś dojść.
Jeśli pójdę do łazienki, i jestem w niej dłużej niż przeciętny człowiek, to od razu chłopak przychodzi i pyta co robię, a jeśli tylko zobaczy mnie pod prysznicem lub w wannie, to tak szybko nie wychodzi i do mnie dołącza. Niby upierdliwe, a jakie romantyczne!
Wystarczy skarcić go w żartach, a on zacznie mnie całować, żeby wynagrodzić to, że powiedział coś głupiego, a jak powiem, że był to żart, to zaraz walnie komplement, albo zacznie mnie łaskotać. W moim przypadku wystarczy dotknąć " TO " miejsce na moim karku, żeby sprawić, że moje ramiona zaczną się wiercić, i zacznę wydawać śmieszny dźwięk.
No tak.. miałam wam o tej plaży mówić.
No więc poszliśmy na plażę, ale zbyt szybko do niej nie dotarliśmy Wiecznie ktoś chciał zdjęcie, lub zadać pytanie, lub prosił o autograf. Znalazły się i takie dziewczyny, które pytały, czy Justin je pocałuje. Tak, pewnie, nie ma to jak pytać zajętego chłopaka, czy je pocałuje. Logika niektórych fanek. Zwykle proszą o to Belieber, które nie do końca trawią moją osobę. Przezywają, dokuczają, albo naśmiewają się, rzucając w moją stronę jaką stuknięcie beznadziejną plotkę, która w ogóle nie miała nigdy zajścia, nawet w jednym procencie.
         Było tak ciepło, że naprawdę gdybym tylko mogła, to już idąc chodnikiem ściągnęłabym koszulkę, spodenki i wszystko, ale ludzie tutejszego miejsca nie mają w zwyczaju pokazywać się w stroju bikini na ulicach, chyba że są w pobliżu plaży, no więc uszanuję to. Lepsze to niż Chiny! tak ponoć ludzie nie mogą nawet przytulać się publicznie! Ja bym może wytrzymała, ale gorzej z Justinem, który nie puściłby mojej ręki, nawet gdyby ktoś go zawołał, by porozmawiać w 4 oczy. Odkąd stało się 'to' o czym chcemy wszyscy zapomnieć.. Justin jest ostrożniejszy, tym bardziej o mnie. Myśli, że tego nie widzę, ale zauważyłby to każdy głupi. Trzyma mnie ciągle przy sobie.. odpowiada za mnie na trudne pytania, nie puszcza mnie samej do sklepów, ani nawet do pokoju innych ludzi z team'u. Kiedy ktoś z fanów rozmawia ze mną, od razu nerwowo patrzy, czy ta osoba mi nic nie zrobi. To miłe, ale za bardzo się tym przejmuje.
- Co się stało? - moje przemyślenia, których końca nie widziałam, przerwał Justin za raczej zadowoloną mimiką twarzy. Spojrzał na mnie przez słoneczne okulary, kiedy byliśmy już prawie na miejscu. Spojrzałam najpierw na ochroniarzy, którzy nie spuszczali nas z oczu, i chodzili tuż obok, a dopiero potem zabrałam się za odpowiedź.
- Zagapiłam się. Gorąco tu. - Chwyciłam swoją koszulkę za dekolt i zaczęłam poruszać do przodu i do tyłu, dodając przy tym trochę ochłody, i strasznie głośno oddychałam. Ogólnie, gdyby nie towarzystwo napakowanych facetów ubranych jak zwykle w to samo, to od razu powiedziałabym o czym myślę, ale w tym przypadku to raczej wstydliwe powiedzieć na głos ' Żałuję, że wczoraj się nie kochaliśmy '. Ich oczy powędrowałyby na mnie jeszcze bardziej.
Nie przeszliśmy nawet dziesięciu kroków, kiedy Justin zatrzymał się tak gwałtownie, że pomyślałam, że ktoś go pociągnął, lub zatrzymał siłą.
- Chcę nauczyć cię jeździć. Chyba że potrafisz - spojrzał oczekując odpowiedzi. Chodziło mu oczywiście o deskorolkę.
- Pff, pewnie że potrafię! - skłamałam, ale to nie znaczy, że zaraz powiem mu, że to żart. Weszliśmy do sklepu, i Justin wybrał jakiekolwiek dwie deskorolki, ale powiedział, że przyjdzie je oddać, więc tak jakby je wypożyczył. Wyszedł szczęśliwy jak nigdy, i zamiast skręcić na plażę, najpierw poszliśmy jeździć. Znalazł park i od razu poszliśmy tam gdzie chciał.
- No więc.. pokaż mi jak jeździsz - rzucił kawałek deski na kółkach tuż przed moje trampki i czekał na mój ruch.
- Uważaj, bo zmiotę cię jak wykałaczkę! - powiedziałam z akcentem filmowym. Stanęłam jedną nogą na deskę, a drugą jak każdy człowiek się odepchnęłam. Przejechałam przez kawałek drogi w prost, a pod koniec, kiedy deska zwyczajnie stanęła, zeskoczyłam z niej, a potem nadepnęłam na jej koniec, żeby wręcz podniosła się w pion i wpadła w moją rękę. No nie powiem.. prawie mi wyszło. Musiałam ostatecznie złapać ją w obie ręce, bo poleciała dość krzywo, ale nie dałam poznać po sobie tego, że nie potrafię w ogóle. Justin zaczął się śmiać kiedy widział moje zdolności, ale kazałam mu pokazać jak jeździ, żeby zaraz móc powiedzieć coś, co pewnie i tak nie będzie miało sensu. Przy okazji nagrałam kawałek jego jazdy, a potem wstawiłam do internetu. On jeździ rewelacyjnie. Tzn... jak dla mnie to on wszystko robi rewelacyjnie, ale szybciej nie widziałam jak jeździ. Czasem.. na boisku szkolnym jeździł, ale nie robił takich trików jak teraz, więc jestem pod wrażeniem.
- Mówiłam, że umiem lepiej - wytknęłam mu język, ale potem sama zaczęłam się śmiać. - Teraz możesz mnie nauczyć, bo jak wiesz.. w ogóle nie potrafię jeździć - przyznałam.
- Okej. Stań na niej prawą nogą, a kiedy odepchniesz się lewą, po prostu skręcaj. - Chwycił mnie za biodra i ' usadził ' na deskorolce. Odepchnęłam się tak jak mówił, ale po chwili deska znów stanęła, i nie obróciłam się nawet o kilka stopni. Denerwowałam się co chwila, i tak przebiegła moja nauka jazdy na desce.
- są wypożyczone, nie połam jej - Juss miał niezły ubaw, kiedy widział jak przeklinałam na kawałek  kolorowego drewna, ale co miałam zrobić, jak nie chciała skręcać? Co chwila trzymał mnie za rękę i pomagał wykonać skręt, wtedy łapał mnie za każdym razem kiedy miałam upaść aż w końcu skończyło się na całowaniu, bo była wręcz idealna do tego chwila. Kiedy stanęłam na deskorolce.. mogłam popatrzeć mu w oczy, nie podnosząc głowy w górę ani trochę. Jestem trochę niższa, więc kiedy Justin chciał mnie pocałować, zwyczajnie musiał brać głowę w dół, lub brać mnie na ręce. Taka rzecz przydałaby się na codzień.
Jeszcze chwilę zajęła nam jazda, dopóki Juss nie otrzymał wiadomość od dwóch tancerzy, że też wyszli na plażę i chcą dołączyć. Musieliśmy więc udać się z powrotem do sklepu i zostawić deski. Udaliśmy się w końcu na plażę i nareszcie mogłam ściągnąć koszulkę. To przecież nic takiego. Przywitaliśmy się z tancerzami i ruszyliśmy wzdłuż wody. Było naprawdę gorąco!
Ochroniarze nieco się rozerwali i nawet dali się przekonać do rozmowy. Rozmawiali z nami na każdy temat, a nawet się śmiali. Powiedzieli nam w sekrecie, że nie mogą zbytnio rozmawiać z nami tak jak w tej chwili, ponieważ ich pracą jest zupełnie coś innego. Nie mogą wtaczać się w rozmowy z nami, ponieważ wtedy Scooter twierdzi, że nie są w stanie nas chronić, ponieważ tak bardzo przejmą się rozmową. Scoot czasem przesadza. Jest przewrażliwiony i każdy to chyba zauważa. Rozumiem, że ktoś martwi się o to, żeby Justinowi nic nie było, ale bez przesady. Żeby ci ludzie nie mogli normalnie rozmawiać, bo to ich rozprasza w pracy? Już teraz wiemy dlaczego są tak beznadziejnie cicho.
   Ludzie podbiegali do nas co chwila, a środkowy palec Justina w stronę kamer nie miał zamiaru opaść. Czułam, że Justinowi jest coraz smutniej. To przykre, że nigdzie nie możemy się ruszyć, bo zaraz masa zdjęć. Humor poprawiła mu gra w piłkę plażową. Odbijaliśmy ją stojąc w krzywym kółku. Co prawda Justin co chwilę musiał biegać po nią gdzieś daleko, ale nie narzekał, bo za każdym razem kiedy wracał, powtarzał, że z daleka wyglądam seksownie >.<
Bawiliśmy się świetnie, pomimo, że wszyscy stali od nas w odległości 20 metrów i robili zdjęcia. Beliebers krzyczały imię Justina, ale nic nie mogliśmy zrobić. Gdyby tylko Juss zbliżył się na kilka metrów w przód, już nie miałby życia, i nie dałyby mu odejść. Na szczęście wokół nas jest tyle ochroniarzy, że chłopak może im jedynie pomachać. Zrobił im kilka zdjęć i wstawił na instagrama.
' Najlepsi fani na świecie ' Podpisał.
Mijała godzina po godzinie, aż zmęczeni przestaliśmy grać, i rozłożyliśmy leżaki, które akurat można było wypożyczyć.
- Mam olejek - Justin spojrzał na mnie miną idioty. Sama go spakowałam, więc raczej pamiętam. Chodziło mu tylko o to, żeby mógł mnie nim posmarować.
- Tak, możesz - zaśmiałam się. Chłopak podniósł się wręcz z prędkością światła i usiadł na moich biodrach, kiedy położyłam się na brzuchu. Wtarł zimny olejek w swoje dłonie, a potem powędrował nimi na moje plecy. Ochłodzenie jakie przyniósł mi olejek wręcz wstrząsnął moim ciałem. Lukas i Will ( tancerze ) Patrzeli na nas trochę nieśmiało, gdyż nie wiedzieli gdzie się patrzeć. Justin cały czas się do nich uśmiechał tym swoim głupim uśmiechem, jakby pierwszy raz w świecie widział moje plecy. Chodziło w tym wszystkim o to, że Justin przy znajomych robi się zboczony. W każdy razie kocham, kiedy jest zboczony.  Chcąc nie chcąc Justin musiał opuścić moje biodra i wytrzeć ręce, ponieważ dzwonił Kenny. Tego faceta już długo nie widziałam!!
Powiedział, że musimy niedługo wracać, bo Jane została deportowana, i już jest 'gotowa' do rozmowy ze mną. Z jednej strony nie mogę się doczekać, a z drugiej się boję jak cholera. Spakowaliśmy wszystkie rzeczy, ale Justin jednak nie mógł wytrzymać. Ochroniarze poszli z nim do ludzi, którzy tak bezczelnie się patrzeli. Nikt nie miał długopisu ani kartek, więc jedyne co pozostawało, to zdjęcia z uśmiechniętym idolem. W przypadku Jussa było to rzadkie, ponieważ do zdjęć zwykle się nie uśmiecha, ale tym razem był naprawdę szczęśliwy. Jego 'wizyta' była bardzo krótka, ale po odejściu od nich czuł się o niebo lepiej. Ruszyliśmy w stronę wypożyczalni leżaków, a potem chodnikiem, w stronę hotelu.
Mieliśmy dosłownie 15 minut na to, żeby zanieść wszystkie rzeczy do naszego pokoju, oraz przebrać się, i pojechać na komisariat. Dla wyjaśnienia Justin od razu napisał na TT, że to nic poważnego, więc nie mają się martwić, jeśli strony plotkarskie napiszą, że zostaliśmy zatrzymani, ponieważ jedziemy tam tylko na jakiś czas, w załatwieniu bardzo ważnej sprawy. Jeszcze czego, żeby pół świata wiedziało, że mam takie a nie inne problemy. Przebrałam się w coś, w czym będzie mi dość wygodnie. Justin zrobił to samo, i mogliśmy jechać. Pod hotelem podjechało nasze auto, które prowadzić miał ochroniarz. Chciałam najpierw przywitać się z Kenny'm, ale Scoot powiedział, że wyszedł. Pobiegliśmy do auta ścigając się kto będzie pierwszy, ale niestety przegrałam. Nic dziwnego, skoro ja biegłam jak cywilizowany człowiek, a Justin jak Justin, czyli po  kanapach, pufach itp. Ludzie tam wyglądali dostojnie i elegancko, kiedy my w tym czasie zachowywaliśmy się jak dzieci. Byłam dosłownie metr od auta, kiedy Justin chwycił za klamkę i jako pierwszy wleciał jak dziecko do środka. Właśnie w taki sposób przegrałam, ale w nagrodę za wytrwałość dostałam buziaka. I to takiego słodkiego, że musiałam to kontynuować, żeby na jednym się nie skończyło. Podczas jazdy Justin cały czas pisał sms'y, ale nie mogłam dowiedzieć się z kim, ponieważ znów powiedział, że to jest częścią niespodzianki, o której dowiem się dopiero jutro. Robiło mi się niedobrze, ale na całe szczęście byliśmy już pod komisariatem, gdzie oczywiście przywitało nas pełno paparazzi. Mam ich już dosyć. Jak Justin może żyć tak od kilku lat? Ja się denerwuje po tych 8 miesiącach z nimi, a on żyje tak przez dużą ilość lat!
Wysiedliśmy tak szybko jak się da, i razem z ochroniarzami przebiegliśmy do środka budynku. Od progu przy ogromnym stole musiałam iść wszystko wytłumaczyć. W sumie myślałam, że będzie gorzej. Imię, nazwisko, data urodzenia, pesel, a tu nie! wystarczyło, że się przedstawiłam, i facet zauważył Justina ( który oczywiście robił coś innego. W tym przypadku bawił się zamkiem od kurtki. ). Szturchnęłam go lekko w rami wytrącając zameczek z jego ręki. Spojrzał na faceta w mundurze, a potem nieco się uśmiechnął i wynormalniał. mężczyzna prowadził nas do jednego pomieszczenia w którym już czekała na mnie ta oszustka. Moje serce przybrało tempa kiedy tylko zbliżałam się to tych drzwi. Czułam się okropnie, kiedy mam spotkać osobę, której szybciej ufałam.
- Wszystko w porządku? - Justin podbiegł do mnie i chwycił mnie za rękę.
- Mam nadzieję, że tak. Trzymaj kciuki - uśmiechnęłam się przez stres i puściłam jego dłoń. Drzwi uchyliły się, i weszłam do środka. Na zewnątrz czekali ochroniarze z Justinem, i prawdopodobnie przyjedzie Scooter. Może to i dobrze? Dotrzyma nam towarzystwa i będzie o wiele lepiej.
Weszłam do środka. Widok kobiety w kajdankach po prostu 'zwalił moje serce z nóg'.
- Cześć - usiadłam. Podniosła głowę na wysokość moich oczu i nic nie powiedziała. - Wiesz, że i tak dowiem się wszystkiego, prawda? Możesz teraz mi powiedzieć po co to, albo poczekać, aż dowiem się od policji. - Dałam jej ultimatum. Nadal milczała. Nie chciała nic powiedzieć, a po jej oczach widziałam, że jest załamana. Co jak co, ale jest się po czym załamać. Nie wybaczę jej tego, ale wolę posłuchać wyjaśnień od niej. Podniosłam się z miejsca i ruszyłam w stronę drzwi.
- Zaczekaj. - odezwała się dopiero wtedy, jak już policjant, który musiał być z nami w środku chciał otwierać drzwi. Odwróciłam się powoli w jej stronę i spytałam, czy ma zamiar mi wszystko wytłumaczyć. Kiwnęła głową na tak, i usiadłam z powrotem. - Byłam w zmowie z Mike'm. Oboje chcieliśmy was rozdzielić. Chcieliśmy, żebyście ze sobą skończyli. Miałam dosyć tych waszych szczęśliwych zdjęć i waszych pocałunków i tego jak bardzo się uśmiechaliście - tłumaczyła.
- Przecież nawet nas nie znałaś.. - przerwałam jej.
- Kiedy zostałam 'psychologiem' Justina, chciałam głównie sprawić, że już wtedy ze sobą zerwiecie, ale nie dałam rady. Potem zmyśliłam fakt, że jestem twoją matką w ten sposób, że podrobiłam dokumenty podając się za ' Jane Collins '. Nazywam się Jude Robert's, ale twoja mama nosi moje podrobione nazwisko, niestety nie znam jej imienia. Kiedy przed sklepem Mike rozmawiał z tobą, to celowo siedziałam tam tak długo. Nie odzywałam się, bo wiedziałam, że teraz jego kolej, żeby dalej potoczyć całą akcję. Kiedy dowiedziałam się, że ten gnojek go zastrzelił...
- Yyyym! - Odchrząknął policjant stojący pod drzwiami. Ona ma nie prawa nikogo obrażać, więc tylko spokojnie zwrócił jej uwagę.
- .. Myślałam że teraz znajdą i mnie. Nie był dla mnie nikim specjalnym, tylko kolejnym anty fanem waszej dwójki, z zwłaszcza Justina. Myślałam, że pójdzie inaczej. Gdybyś wtedy otworzyła drzwi, to chłopak już by nie żył, a ty miałabyś wyrzuty sumienia do końca życia.
- Jesteś zwykłą suką. - Wyszeptałam. Moje oczy były zaszklone łzami, kiedy tłumaczyła każdą z tych bezczelnych spraw. Do czego może doprowadzić pieprzona nienawiść, tym bardziej, jeśli nie zna się tej osoby praktycznie w ogóle. Zaczęłam płakać wewnętrznie, ale po moich policzkach spływały łzy. - Nie masz za grosz rozumu ani serca. Jesteś jak kamień! - posłużyłam się tekstem Justina. - Tylko że miękki i Bóg wie czy w ogóle uczuciowy. Nienawidzę cię za to wszystko. Mam tylko nadzieję, że Bóg ci wybaczy, ponieważ nie życzę nikomu źle. Jesteś złym człowiekiem. - Podniosłam się i zabrałam szal ze stołu, który szybciej ściągnęłam. Jestem bardzo religijna ( jak i Justin ) dlatego z nerwów nie do końca obluźniamy osobę. Nie życzę nikomu śmierci, wypadku, utraty rodziny ani podobnych, bo to straszne. Życie takiej osoby zależy od Boga. Być może jeszcze będzie szczęśliwa, ale ze wszystkim rozliczy się z Panem. Otarłam łzy i po raz kolejny ruszyłam w stronę drzwi. Spojrzałam na kobietę ostatni raz i wyszłam. Przy drzwiach czekał Justin. Podniósł się z krzesła i podszedł do mnie w miarę szybko. Nic nie mówił, tylko mnie przytulił. Widział moje łzy, ale nie reagował. Stał i przytulał mnie do swojej klatki. Gładził ręką moje włosy i co chwila całował w czoło. Rozpłakałam się kompletnie.
- Nie płacz kochanie. Jestem przy tobie. - Zrobiło mi się milej słysząc jego słowa. Wiedziałam, że przy nim mogę czuć się bezpiecznie, i wiem, że mnie nie zostawi. Nie wiem co zrobiłabym, gdybym teraz go nie znała. Żyłabym w wiecznym błędzie.
Scooter przybył akurat na czas i podszedł do nas szybkim krokiem.
- Strasznie mi przykro. - Przegładził ręką moje ramie, a potem przez chwilę porozmawiał z Justinem. Cały czas przytulał mnie do siebie, nie ważne co robiliśmy. Nie mogliśmy pojechać z powrotem do hotelu, ponieważ nie wyglądałam za dobrze. Dostałam koc i gorącą czekoladę ( nie ma to jak na hawajach dostać koc i coś gorącego ) Justin co chwila zostawiał mnie z ochroniarzami i Scooterem, ponieważ musiał iść rozmawiać z policjantami. Musiał opowiadać im wszystko jak było itp. Potem rozmawiali o mojej mamie. Myśleli, że nie słyszę ich rozmów, ale tak naprawdę gapiąc się w ścianę zwracałam uwagę na każdy szczegół rozmowy. Powiedzieli, że dadzą mi znać, kiedy znajdą jakiekolwiek namiary na moją rodzinę.
- Wracamy do hotelu? - Na swoim udzie poczułam delikatny dotyk Justina. Kucał przed moim krzesłem czekając na odpowiedzieć. Kiwnęłam głową z góry w dół i podniosłam się z miejsca. Menager zlokalizował nasz samochód i jakoś próbowaliśmy dostać się przed budynek. Wszyscy na wieść, że Bieber jest w tym budynku, od razu zebrali się przed drzwiami. Fani i paparazzi na jednym polu walki. To nie skończyło się zbyt dobrze. Każdy kłócił się i przepychał. Ludzie z aparatami tylko po to, by złapać dobre ujęcie jak Juss wychodzi, a Beliebers, żeby powiedzieć mu ile dla nich znaczy. Zdecydowanie bardziej wolę drugą odmianę ludzi, jakimi są Justina fani. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy z powrotem pod hotel. Robiło się ciemno, ale na szczęście nadal było gorąco. Nie puszczają ręki Justina, poszliśmy do pokoju. Odetchnęłam z ulgą i usiadłam na rogu łóżka.
- Wiem, że czujesz się z tym okropnie, ale zrobią wszystko, by znaleźć twoją mamę. - Próbował mnie pocieszyć.
- Rozumiem. Martwi mnie tylko fakt tego, że to chore. Jak można nie wiedzieć czyim jest się dzieckiem? To jest okropne. Nie dość, że nie wiem kto jest moim stworzycielem, to w dodatku wszystko zaniedbuję. Dziś miały się odbyć próby do twojego koncertu, na który jak zwykle nie ma czasu. Dlaczego? bo wszystko przeze mnie i moje sprawy prywatne. Po drugie... obiecałam ci już wczoraj, że pierwsza noc w tym miejscu będzie niezapomniana, tym czasem co? zaniedbuję cię jako mojego chłopaka, i jako zwykłego człowieka. Nie mogę robić tego, na co ty masz ochotę, tylko dlatego, że ze mną ciągle jest coś nie tak. Jestem do bani. - Tak właśnie się czułam, i musiałam to wszystko komuś powiedzieć. Teraz ufam praktycznie tylko jemu, więc jest jedyną osobą, której mogę się wyżalić.
- Masz rację.. - spojrzał w dół.
- Co?! - uniosłam głos, na co chłopak się zaśmiał.
- Żartuję! nie widziałem silniejszej dziewczyny od ciebie! Jesteś z osobą, która nigdy nie będzie mogła poświęcić stu procent życia swojej dziewczynie, ponieważ ciągle coś robi. Zawsze to ja bałem się, że będę musiał mówić to tobie, a nie na odwrót. Czułem się jako okropna druga połówka, bo wiem, że nie zawsze mogę zapewnić ci to co bezpieczne. Uwierz, że nigdy nie kochałem żadnej dziewczyny bardziej od ciebie! Nie możesz obwiniać siebie o to, co się stało, tylko ich. Tych kretynów, którzy teraz płacą za swoje grzechy. To oni będą musieli cierpieć a ty nie pozwól, żebyś przyjmowała za nich kary. Jutro również jest dzień. Do koncertu zostały dwa dni. - Tłumaczył. - Nie jesteś zabawką. Nie chcę kochać się z tobą 24 godziny na dobę. Chcę pokazać ci, że jesteś dla mnie ważna zawsze, a nie tylko wtedy kiedy jesteś naga. Nie chcę ranić twoich uczuć. Nawet jeśli nie chciałabyś ze mną chodzić do łóżka do końca dni, to i tak szalałbym na twoim miejscu tak samo jak teraz. - Znów wypowiadał najsłodsze słowa na świecie, od których motyle w moim brzuchu szalały jak zawsze, a nawet bardziej.
- Dziękuję. - poprawiłam kosmyk włosów które akurat opadły na moje oczy. Chwyciłam jego rękę i po chwili złączyłam nasze usta. - Nie obrazisz się, jeśli dziś również pójdę szybciej spać?
- Chyba oszalałaś. Nawet nie pozwolę ci się męczyć.
- Jutro będzie cudowny dzień, obiecuję. - Uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki.
- Ja również - powiedział szeptem, myśląc że tego nie słyszę. Przebrałam się w piżamę ( w tym przypadku oczywiście koszulka Justina i dół swojego stroju ) i wróciłam do łóżka. Pocałowałam chłopaka w policzek i odwróciłam się zasypiając.

________________


HOHOHO!
Dziękuję za przeczytanie, i krótko mówiąc do zobaczyska dalej :D Cześć


Czytasz -> Komentujesz :P