poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 60

Jestem nieśmiała, kiedy widuję grupkę Beliebers, a co dopiero, kiedy zobaczę ich całą masę? Obłęd. 

______________________


Do plaży mieliśmy naprawdę bardzo blisko. Wystarczyło wyjść z hotelu i przejść krótką ulicę, następnie skręcić w prawo, i znajdujemy się przed ogromną bramą, którą kiedy się przekroczy, to można już poczuć piach. Jeszcze nie wyszliśmy, a już było maksymalnie gorąco. Nie narzekałam, bo kocham taką pogodę.
Przed wyjściem Justin poszedł po kobietę, która zwykle nakłada podkład Justinowi, podczas koncertu, żeby zakryć jedną niedoskonałość, i przywołał ją do pokoju po kryjomu. Na moją rękę nałożyła lekką warstwę pudru, który naprawdę ciężko zmyć ze skóry, w dodatku popsikała czymś, co na stałe schowa moje kreski. Nie patrzyła zbyt pozytywnie na moją ranę, ale raczej nie ma nic do gadania. Justin wytłumaczył jej, że to bardzo długo historia, a kobieta odpowiedziała z góry, że wszystko rozumie, i strasznie nam współczuje tego co się stało. Często ludzie powtarzali nam, że nam współczują, lub pytają jak to jest zabić człowieka. To już lekka przesada.JAK MOŻNA PYTAĆ JAK TO JEST ZABIĆ CZŁOWIEKA!? To miejsce odwiedziliśmy z oczywistego powodu - chcieliśmy odpocząć od tego co się stało. Nie chcę już o tym myśleć, i nie chcę mieć tego w pamięci, ale ludzie przypominają nam o tym na każdym kroku. Pattie ciągle pyta jak się czujemy, Scooter mówi, że musimy porozmawiać jeszcze z policjantami, a najciekawsze jest to, że ja nie wiem kto jest moją mamą. Okazało się bowiem, że kobieta jaką znałam pod pseudonimem " Jane Collins " jaką znałam, nie jest kobietą za jaką się podawała.
Znów mój humor popsuł się jak zawsze, ale Justin ciągle podtrzymywał mnie na duchu.
- Chciałabym z nią porozmawiać Justin. - zrezygnowałam z wycieczki na plażę, ponieważ muszę z nią porozmawiać. Kobieta specjalnie na moje polecenie zostanie deportowana na Hawaje, ale nie obiecali, że będzie to w krótkim czasie, więc jednak swobodnie możemy iść na plażę, a kiedy wrócimy, to prawdopodobnie wystarczy pojechać do pobliskiego komisariatu, i tam ją spotkam. Już teraz zastanawiam się o co zapytać. Przede wszystkim o co chodziło w tym wszystkim, po drugie muszę się w końcu dowiedzieć czyją córką jestem, a po trzecie dlaczego to wszystko zrobiła i czy ma coś wspólnego z tym Mike'm.
Dochodzeniem na temat tego, kto dokładnie jest moim rodzicielem, podejmie się policja, po krótkim przesłuchaniu Jane. Powiedzieli, że cały czas będziemy na bieżąco, i nie dadzą spokoju, póki naprawdę się tego nie dowiedzą. To strasznie kochane, a z drugiej strony przeraża mnie fakt, że ktoś musi szukać moich rodziców. To tak jakbym była chwilową sierotą. Nie znam osoby, która dała mi życie. Wychowywałam się z kimś, kto okłamywał mnie przez 18 lat, a potem poznałam kogoś, komu praktycznie w pełni zaufałam. Okazało się, że był to jeden z wielu błędów. Boję się, że ufać mogę tylko Justinowi. Co jeśli już nigdy się tego nie dowiem? nie odnajdą moich rodziców? Może ich faktycznie już nie ma? może mnie nienawidzą i nie chcą poznać? może są w więzieniu, lub nie są razem? Jedno pytanie ' co jeśli ' i szaleńcze myśli.
Wracając do teraźniejszości.. . Poszliśmy oboje na plażę, tak jak mieliśmy zamiar zrobić. Chcieliśmy dobrze się bawić, i wykorzystać super czas. Nadal nie wykorzystałam jeszcze tej niespodzianki, która jak się dowiaduję.. czeka mnie wieczorem. Jeśli ten wieczór, to wspólny wieczór z Justinem, tylko we dwoje, w jednym łóżku, w jednym pokoju, to jest to moja wymarzona niespodzianka, na którą naprawdę czekam. Szkoda tylko, że człowiek o drugiej w nocy nie jest w stanie funkcjonować normalnie, ponieważ dawno wykorzystałabym fakt, że Justin jest napalony w każdej chwili. Dosłownie! wystarczy zacząć przy nim przebierać bluzkę, a nie ważne gdzie jest, to od razu podejdzie, i zacznie całować mnie po szyi, jakby miało do czegoś dojść.
Jeśli pójdę do łazienki, i jestem w niej dłużej niż przeciętny człowiek, to od razu chłopak przychodzi i pyta co robię, a jeśli tylko zobaczy mnie pod prysznicem lub w wannie, to tak szybko nie wychodzi i do mnie dołącza. Niby upierdliwe, a jakie romantyczne!
Wystarczy skarcić go w żartach, a on zacznie mnie całować, żeby wynagrodzić to, że powiedział coś głupiego, a jak powiem, że był to żart, to zaraz walnie komplement, albo zacznie mnie łaskotać. W moim przypadku wystarczy dotknąć " TO " miejsce na moim karku, żeby sprawić, że moje ramiona zaczną się wiercić, i zacznę wydawać śmieszny dźwięk.
No tak.. miałam wam o tej plaży mówić.
No więc poszliśmy na plażę, ale zbyt szybko do niej nie dotarliśmy Wiecznie ktoś chciał zdjęcie, lub zadać pytanie, lub prosił o autograf. Znalazły się i takie dziewczyny, które pytały, czy Justin je pocałuje. Tak, pewnie, nie ma to jak pytać zajętego chłopaka, czy je pocałuje. Logika niektórych fanek. Zwykle proszą o to Belieber, które nie do końca trawią moją osobę. Przezywają, dokuczają, albo naśmiewają się, rzucając w moją stronę jaką stuknięcie beznadziejną plotkę, która w ogóle nie miała nigdy zajścia, nawet w jednym procencie.
         Było tak ciepło, że naprawdę gdybym tylko mogła, to już idąc chodnikiem ściągnęłabym koszulkę, spodenki i wszystko, ale ludzie tutejszego miejsca nie mają w zwyczaju pokazywać się w stroju bikini na ulicach, chyba że są w pobliżu plaży, no więc uszanuję to. Lepsze to niż Chiny! tak ponoć ludzie nie mogą nawet przytulać się publicznie! Ja bym może wytrzymała, ale gorzej z Justinem, który nie puściłby mojej ręki, nawet gdyby ktoś go zawołał, by porozmawiać w 4 oczy. Odkąd stało się 'to' o czym chcemy wszyscy zapomnieć.. Justin jest ostrożniejszy, tym bardziej o mnie. Myśli, że tego nie widzę, ale zauważyłby to każdy głupi. Trzyma mnie ciągle przy sobie.. odpowiada za mnie na trudne pytania, nie puszcza mnie samej do sklepów, ani nawet do pokoju innych ludzi z team'u. Kiedy ktoś z fanów rozmawia ze mną, od razu nerwowo patrzy, czy ta osoba mi nic nie zrobi. To miłe, ale za bardzo się tym przejmuje.
- Co się stało? - moje przemyślenia, których końca nie widziałam, przerwał Justin za raczej zadowoloną mimiką twarzy. Spojrzał na mnie przez słoneczne okulary, kiedy byliśmy już prawie na miejscu. Spojrzałam najpierw na ochroniarzy, którzy nie spuszczali nas z oczu, i chodzili tuż obok, a dopiero potem zabrałam się za odpowiedź.
- Zagapiłam się. Gorąco tu. - Chwyciłam swoją koszulkę za dekolt i zaczęłam poruszać do przodu i do tyłu, dodając przy tym trochę ochłody, i strasznie głośno oddychałam. Ogólnie, gdyby nie towarzystwo napakowanych facetów ubranych jak zwykle w to samo, to od razu powiedziałabym o czym myślę, ale w tym przypadku to raczej wstydliwe powiedzieć na głos ' Żałuję, że wczoraj się nie kochaliśmy '. Ich oczy powędrowałyby na mnie jeszcze bardziej.
Nie przeszliśmy nawet dziesięciu kroków, kiedy Justin zatrzymał się tak gwałtownie, że pomyślałam, że ktoś go pociągnął, lub zatrzymał siłą.
- Chcę nauczyć cię jeździć. Chyba że potrafisz - spojrzał oczekując odpowiedzi. Chodziło mu oczywiście o deskorolkę.
- Pff, pewnie że potrafię! - skłamałam, ale to nie znaczy, że zaraz powiem mu, że to żart. Weszliśmy do sklepu, i Justin wybrał jakiekolwiek dwie deskorolki, ale powiedział, że przyjdzie je oddać, więc tak jakby je wypożyczył. Wyszedł szczęśliwy jak nigdy, i zamiast skręcić na plażę, najpierw poszliśmy jeździć. Znalazł park i od razu poszliśmy tam gdzie chciał.
- No więc.. pokaż mi jak jeździsz - rzucił kawałek deski na kółkach tuż przed moje trampki i czekał na mój ruch.
- Uważaj, bo zmiotę cię jak wykałaczkę! - powiedziałam z akcentem filmowym. Stanęłam jedną nogą na deskę, a drugą jak każdy człowiek się odepchnęłam. Przejechałam przez kawałek drogi w prost, a pod koniec, kiedy deska zwyczajnie stanęła, zeskoczyłam z niej, a potem nadepnęłam na jej koniec, żeby wręcz podniosła się w pion i wpadła w moją rękę. No nie powiem.. prawie mi wyszło. Musiałam ostatecznie złapać ją w obie ręce, bo poleciała dość krzywo, ale nie dałam poznać po sobie tego, że nie potrafię w ogóle. Justin zaczął się śmiać kiedy widział moje zdolności, ale kazałam mu pokazać jak jeździ, żeby zaraz móc powiedzieć coś, co pewnie i tak nie będzie miało sensu. Przy okazji nagrałam kawałek jego jazdy, a potem wstawiłam do internetu. On jeździ rewelacyjnie. Tzn... jak dla mnie to on wszystko robi rewelacyjnie, ale szybciej nie widziałam jak jeździ. Czasem.. na boisku szkolnym jeździł, ale nie robił takich trików jak teraz, więc jestem pod wrażeniem.
- Mówiłam, że umiem lepiej - wytknęłam mu język, ale potem sama zaczęłam się śmiać. - Teraz możesz mnie nauczyć, bo jak wiesz.. w ogóle nie potrafię jeździć - przyznałam.
- Okej. Stań na niej prawą nogą, a kiedy odepchniesz się lewą, po prostu skręcaj. - Chwycił mnie za biodra i ' usadził ' na deskorolce. Odepchnęłam się tak jak mówił, ale po chwili deska znów stanęła, i nie obróciłam się nawet o kilka stopni. Denerwowałam się co chwila, i tak przebiegła moja nauka jazdy na desce.
- są wypożyczone, nie połam jej - Juss miał niezły ubaw, kiedy widział jak przeklinałam na kawałek  kolorowego drewna, ale co miałam zrobić, jak nie chciała skręcać? Co chwila trzymał mnie za rękę i pomagał wykonać skręt, wtedy łapał mnie za każdym razem kiedy miałam upaść aż w końcu skończyło się na całowaniu, bo była wręcz idealna do tego chwila. Kiedy stanęłam na deskorolce.. mogłam popatrzeć mu w oczy, nie podnosząc głowy w górę ani trochę. Jestem trochę niższa, więc kiedy Justin chciał mnie pocałować, zwyczajnie musiał brać głowę w dół, lub brać mnie na ręce. Taka rzecz przydałaby się na codzień.
Jeszcze chwilę zajęła nam jazda, dopóki Juss nie otrzymał wiadomość od dwóch tancerzy, że też wyszli na plażę i chcą dołączyć. Musieliśmy więc udać się z powrotem do sklepu i zostawić deski. Udaliśmy się w końcu na plażę i nareszcie mogłam ściągnąć koszulkę. To przecież nic takiego. Przywitaliśmy się z tancerzami i ruszyliśmy wzdłuż wody. Było naprawdę gorąco!
Ochroniarze nieco się rozerwali i nawet dali się przekonać do rozmowy. Rozmawiali z nami na każdy temat, a nawet się śmiali. Powiedzieli nam w sekrecie, że nie mogą zbytnio rozmawiać z nami tak jak w tej chwili, ponieważ ich pracą jest zupełnie coś innego. Nie mogą wtaczać się w rozmowy z nami, ponieważ wtedy Scooter twierdzi, że nie są w stanie nas chronić, ponieważ tak bardzo przejmą się rozmową. Scoot czasem przesadza. Jest przewrażliwiony i każdy to chyba zauważa. Rozumiem, że ktoś martwi się o to, żeby Justinowi nic nie było, ale bez przesady. Żeby ci ludzie nie mogli normalnie rozmawiać, bo to ich rozprasza w pracy? Już teraz wiemy dlaczego są tak beznadziejnie cicho.
   Ludzie podbiegali do nas co chwila, a środkowy palec Justina w stronę kamer nie miał zamiaru opaść. Czułam, że Justinowi jest coraz smutniej. To przykre, że nigdzie nie możemy się ruszyć, bo zaraz masa zdjęć. Humor poprawiła mu gra w piłkę plażową. Odbijaliśmy ją stojąc w krzywym kółku. Co prawda Justin co chwilę musiał biegać po nią gdzieś daleko, ale nie narzekał, bo za każdym razem kiedy wracał, powtarzał, że z daleka wyglądam seksownie >.<
Bawiliśmy się świetnie, pomimo, że wszyscy stali od nas w odległości 20 metrów i robili zdjęcia. Beliebers krzyczały imię Justina, ale nic nie mogliśmy zrobić. Gdyby tylko Juss zbliżył się na kilka metrów w przód, już nie miałby życia, i nie dałyby mu odejść. Na szczęście wokół nas jest tyle ochroniarzy, że chłopak może im jedynie pomachać. Zrobił im kilka zdjęć i wstawił na instagrama.
' Najlepsi fani na świecie ' Podpisał.
Mijała godzina po godzinie, aż zmęczeni przestaliśmy grać, i rozłożyliśmy leżaki, które akurat można było wypożyczyć.
- Mam olejek - Justin spojrzał na mnie miną idioty. Sama go spakowałam, więc raczej pamiętam. Chodziło mu tylko o to, żeby mógł mnie nim posmarować.
- Tak, możesz - zaśmiałam się. Chłopak podniósł się wręcz z prędkością światła i usiadł na moich biodrach, kiedy położyłam się na brzuchu. Wtarł zimny olejek w swoje dłonie, a potem powędrował nimi na moje plecy. Ochłodzenie jakie przyniósł mi olejek wręcz wstrząsnął moim ciałem. Lukas i Will ( tancerze ) Patrzeli na nas trochę nieśmiało, gdyż nie wiedzieli gdzie się patrzeć. Justin cały czas się do nich uśmiechał tym swoim głupim uśmiechem, jakby pierwszy raz w świecie widział moje plecy. Chodziło w tym wszystkim o to, że Justin przy znajomych robi się zboczony. W każdy razie kocham, kiedy jest zboczony.  Chcąc nie chcąc Justin musiał opuścić moje biodra i wytrzeć ręce, ponieważ dzwonił Kenny. Tego faceta już długo nie widziałam!!
Powiedział, że musimy niedługo wracać, bo Jane została deportowana, i już jest 'gotowa' do rozmowy ze mną. Z jednej strony nie mogę się doczekać, a z drugiej się boję jak cholera. Spakowaliśmy wszystkie rzeczy, ale Justin jednak nie mógł wytrzymać. Ochroniarze poszli z nim do ludzi, którzy tak bezczelnie się patrzeli. Nikt nie miał długopisu ani kartek, więc jedyne co pozostawało, to zdjęcia z uśmiechniętym idolem. W przypadku Jussa było to rzadkie, ponieważ do zdjęć zwykle się nie uśmiecha, ale tym razem był naprawdę szczęśliwy. Jego 'wizyta' była bardzo krótka, ale po odejściu od nich czuł się o niebo lepiej. Ruszyliśmy w stronę wypożyczalni leżaków, a potem chodnikiem, w stronę hotelu.
Mieliśmy dosłownie 15 minut na to, żeby zanieść wszystkie rzeczy do naszego pokoju, oraz przebrać się, i pojechać na komisariat. Dla wyjaśnienia Justin od razu napisał na TT, że to nic poważnego, więc nie mają się martwić, jeśli strony plotkarskie napiszą, że zostaliśmy zatrzymani, ponieważ jedziemy tam tylko na jakiś czas, w załatwieniu bardzo ważnej sprawy. Jeszcze czego, żeby pół świata wiedziało, że mam takie a nie inne problemy. Przebrałam się w coś, w czym będzie mi dość wygodnie. Justin zrobił to samo, i mogliśmy jechać. Pod hotelem podjechało nasze auto, które prowadzić miał ochroniarz. Chciałam najpierw przywitać się z Kenny'm, ale Scoot powiedział, że wyszedł. Pobiegliśmy do auta ścigając się kto będzie pierwszy, ale niestety przegrałam. Nic dziwnego, skoro ja biegłam jak cywilizowany człowiek, a Justin jak Justin, czyli po  kanapach, pufach itp. Ludzie tam wyglądali dostojnie i elegancko, kiedy my w tym czasie zachowywaliśmy się jak dzieci. Byłam dosłownie metr od auta, kiedy Justin chwycił za klamkę i jako pierwszy wleciał jak dziecko do środka. Właśnie w taki sposób przegrałam, ale w nagrodę za wytrwałość dostałam buziaka. I to takiego słodkiego, że musiałam to kontynuować, żeby na jednym się nie skończyło. Podczas jazdy Justin cały czas pisał sms'y, ale nie mogłam dowiedzieć się z kim, ponieważ znów powiedział, że to jest częścią niespodzianki, o której dowiem się dopiero jutro. Robiło mi się niedobrze, ale na całe szczęście byliśmy już pod komisariatem, gdzie oczywiście przywitało nas pełno paparazzi. Mam ich już dosyć. Jak Justin może żyć tak od kilku lat? Ja się denerwuje po tych 8 miesiącach z nimi, a on żyje tak przez dużą ilość lat!
Wysiedliśmy tak szybko jak się da, i razem z ochroniarzami przebiegliśmy do środka budynku. Od progu przy ogromnym stole musiałam iść wszystko wytłumaczyć. W sumie myślałam, że będzie gorzej. Imię, nazwisko, data urodzenia, pesel, a tu nie! wystarczyło, że się przedstawiłam, i facet zauważył Justina ( który oczywiście robił coś innego. W tym przypadku bawił się zamkiem od kurtki. ). Szturchnęłam go lekko w rami wytrącając zameczek z jego ręki. Spojrzał na faceta w mundurze, a potem nieco się uśmiechnął i wynormalniał. mężczyzna prowadził nas do jednego pomieszczenia w którym już czekała na mnie ta oszustka. Moje serce przybrało tempa kiedy tylko zbliżałam się to tych drzwi. Czułam się okropnie, kiedy mam spotkać osobę, której szybciej ufałam.
- Wszystko w porządku? - Justin podbiegł do mnie i chwycił mnie za rękę.
- Mam nadzieję, że tak. Trzymaj kciuki - uśmiechnęłam się przez stres i puściłam jego dłoń. Drzwi uchyliły się, i weszłam do środka. Na zewnątrz czekali ochroniarze z Justinem, i prawdopodobnie przyjedzie Scooter. Może to i dobrze? Dotrzyma nam towarzystwa i będzie o wiele lepiej.
Weszłam do środka. Widok kobiety w kajdankach po prostu 'zwalił moje serce z nóg'.
- Cześć - usiadłam. Podniosła głowę na wysokość moich oczu i nic nie powiedziała. - Wiesz, że i tak dowiem się wszystkiego, prawda? Możesz teraz mi powiedzieć po co to, albo poczekać, aż dowiem się od policji. - Dałam jej ultimatum. Nadal milczała. Nie chciała nic powiedzieć, a po jej oczach widziałam, że jest załamana. Co jak co, ale jest się po czym załamać. Nie wybaczę jej tego, ale wolę posłuchać wyjaśnień od niej. Podniosłam się z miejsca i ruszyłam w stronę drzwi.
- Zaczekaj. - odezwała się dopiero wtedy, jak już policjant, który musiał być z nami w środku chciał otwierać drzwi. Odwróciłam się powoli w jej stronę i spytałam, czy ma zamiar mi wszystko wytłumaczyć. Kiwnęła głową na tak, i usiadłam z powrotem. - Byłam w zmowie z Mike'm. Oboje chcieliśmy was rozdzielić. Chcieliśmy, żebyście ze sobą skończyli. Miałam dosyć tych waszych szczęśliwych zdjęć i waszych pocałunków i tego jak bardzo się uśmiechaliście - tłumaczyła.
- Przecież nawet nas nie znałaś.. - przerwałam jej.
- Kiedy zostałam 'psychologiem' Justina, chciałam głównie sprawić, że już wtedy ze sobą zerwiecie, ale nie dałam rady. Potem zmyśliłam fakt, że jestem twoją matką w ten sposób, że podrobiłam dokumenty podając się za ' Jane Collins '. Nazywam się Jude Robert's, ale twoja mama nosi moje podrobione nazwisko, niestety nie znam jej imienia. Kiedy przed sklepem Mike rozmawiał z tobą, to celowo siedziałam tam tak długo. Nie odzywałam się, bo wiedziałam, że teraz jego kolej, żeby dalej potoczyć całą akcję. Kiedy dowiedziałam się, że ten gnojek go zastrzelił...
- Yyyym! - Odchrząknął policjant stojący pod drzwiami. Ona ma nie prawa nikogo obrażać, więc tylko spokojnie zwrócił jej uwagę.
- .. Myślałam że teraz znajdą i mnie. Nie był dla mnie nikim specjalnym, tylko kolejnym anty fanem waszej dwójki, z zwłaszcza Justina. Myślałam, że pójdzie inaczej. Gdybyś wtedy otworzyła drzwi, to chłopak już by nie żył, a ty miałabyś wyrzuty sumienia do końca życia.
- Jesteś zwykłą suką. - Wyszeptałam. Moje oczy były zaszklone łzami, kiedy tłumaczyła każdą z tych bezczelnych spraw. Do czego może doprowadzić pieprzona nienawiść, tym bardziej, jeśli nie zna się tej osoby praktycznie w ogóle. Zaczęłam płakać wewnętrznie, ale po moich policzkach spływały łzy. - Nie masz za grosz rozumu ani serca. Jesteś jak kamień! - posłużyłam się tekstem Justina. - Tylko że miękki i Bóg wie czy w ogóle uczuciowy. Nienawidzę cię za to wszystko. Mam tylko nadzieję, że Bóg ci wybaczy, ponieważ nie życzę nikomu źle. Jesteś złym człowiekiem. - Podniosłam się i zabrałam szal ze stołu, który szybciej ściągnęłam. Jestem bardzo religijna ( jak i Justin ) dlatego z nerwów nie do końca obluźniamy osobę. Nie życzę nikomu śmierci, wypadku, utraty rodziny ani podobnych, bo to straszne. Życie takiej osoby zależy od Boga. Być może jeszcze będzie szczęśliwa, ale ze wszystkim rozliczy się z Panem. Otarłam łzy i po raz kolejny ruszyłam w stronę drzwi. Spojrzałam na kobietę ostatni raz i wyszłam. Przy drzwiach czekał Justin. Podniósł się z krzesła i podszedł do mnie w miarę szybko. Nic nie mówił, tylko mnie przytulił. Widział moje łzy, ale nie reagował. Stał i przytulał mnie do swojej klatki. Gładził ręką moje włosy i co chwila całował w czoło. Rozpłakałam się kompletnie.
- Nie płacz kochanie. Jestem przy tobie. - Zrobiło mi się milej słysząc jego słowa. Wiedziałam, że przy nim mogę czuć się bezpiecznie, i wiem, że mnie nie zostawi. Nie wiem co zrobiłabym, gdybym teraz go nie znała. Żyłabym w wiecznym błędzie.
Scooter przybył akurat na czas i podszedł do nas szybkim krokiem.
- Strasznie mi przykro. - Przegładził ręką moje ramie, a potem przez chwilę porozmawiał z Justinem. Cały czas przytulał mnie do siebie, nie ważne co robiliśmy. Nie mogliśmy pojechać z powrotem do hotelu, ponieważ nie wyglądałam za dobrze. Dostałam koc i gorącą czekoladę ( nie ma to jak na hawajach dostać koc i coś gorącego ) Justin co chwila zostawiał mnie z ochroniarzami i Scooterem, ponieważ musiał iść rozmawiać z policjantami. Musiał opowiadać im wszystko jak było itp. Potem rozmawiali o mojej mamie. Myśleli, że nie słyszę ich rozmów, ale tak naprawdę gapiąc się w ścianę zwracałam uwagę na każdy szczegół rozmowy. Powiedzieli, że dadzą mi znać, kiedy znajdą jakiekolwiek namiary na moją rodzinę.
- Wracamy do hotelu? - Na swoim udzie poczułam delikatny dotyk Justina. Kucał przed moim krzesłem czekając na odpowiedzieć. Kiwnęłam głową z góry w dół i podniosłam się z miejsca. Menager zlokalizował nasz samochód i jakoś próbowaliśmy dostać się przed budynek. Wszyscy na wieść, że Bieber jest w tym budynku, od razu zebrali się przed drzwiami. Fani i paparazzi na jednym polu walki. To nie skończyło się zbyt dobrze. Każdy kłócił się i przepychał. Ludzie z aparatami tylko po to, by złapać dobre ujęcie jak Juss wychodzi, a Beliebers, żeby powiedzieć mu ile dla nich znaczy. Zdecydowanie bardziej wolę drugą odmianę ludzi, jakimi są Justina fani. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy z powrotem pod hotel. Robiło się ciemno, ale na szczęście nadal było gorąco. Nie puszczają ręki Justina, poszliśmy do pokoju. Odetchnęłam z ulgą i usiadłam na rogu łóżka.
- Wiem, że czujesz się z tym okropnie, ale zrobią wszystko, by znaleźć twoją mamę. - Próbował mnie pocieszyć.
- Rozumiem. Martwi mnie tylko fakt tego, że to chore. Jak można nie wiedzieć czyim jest się dzieckiem? To jest okropne. Nie dość, że nie wiem kto jest moim stworzycielem, to w dodatku wszystko zaniedbuję. Dziś miały się odbyć próby do twojego koncertu, na który jak zwykle nie ma czasu. Dlaczego? bo wszystko przeze mnie i moje sprawy prywatne. Po drugie... obiecałam ci już wczoraj, że pierwsza noc w tym miejscu będzie niezapomniana, tym czasem co? zaniedbuję cię jako mojego chłopaka, i jako zwykłego człowieka. Nie mogę robić tego, na co ty masz ochotę, tylko dlatego, że ze mną ciągle jest coś nie tak. Jestem do bani. - Tak właśnie się czułam, i musiałam to wszystko komuś powiedzieć. Teraz ufam praktycznie tylko jemu, więc jest jedyną osobą, której mogę się wyżalić.
- Masz rację.. - spojrzał w dół.
- Co?! - uniosłam głos, na co chłopak się zaśmiał.
- Żartuję! nie widziałem silniejszej dziewczyny od ciebie! Jesteś z osobą, która nigdy nie będzie mogła poświęcić stu procent życia swojej dziewczynie, ponieważ ciągle coś robi. Zawsze to ja bałem się, że będę musiał mówić to tobie, a nie na odwrót. Czułem się jako okropna druga połówka, bo wiem, że nie zawsze mogę zapewnić ci to co bezpieczne. Uwierz, że nigdy nie kochałem żadnej dziewczyny bardziej od ciebie! Nie możesz obwiniać siebie o to, co się stało, tylko ich. Tych kretynów, którzy teraz płacą za swoje grzechy. To oni będą musieli cierpieć a ty nie pozwól, żebyś przyjmowała za nich kary. Jutro również jest dzień. Do koncertu zostały dwa dni. - Tłumaczył. - Nie jesteś zabawką. Nie chcę kochać się z tobą 24 godziny na dobę. Chcę pokazać ci, że jesteś dla mnie ważna zawsze, a nie tylko wtedy kiedy jesteś naga. Nie chcę ranić twoich uczuć. Nawet jeśli nie chciałabyś ze mną chodzić do łóżka do końca dni, to i tak szalałbym na twoim miejscu tak samo jak teraz. - Znów wypowiadał najsłodsze słowa na świecie, od których motyle w moim brzuchu szalały jak zawsze, a nawet bardziej.
- Dziękuję. - poprawiłam kosmyk włosów które akurat opadły na moje oczy. Chwyciłam jego rękę i po chwili złączyłam nasze usta. - Nie obrazisz się, jeśli dziś również pójdę szybciej spać?
- Chyba oszalałaś. Nawet nie pozwolę ci się męczyć.
- Jutro będzie cudowny dzień, obiecuję. - Uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki.
- Ja również - powiedział szeptem, myśląc że tego nie słyszę. Przebrałam się w piżamę ( w tym przypadku oczywiście koszulka Justina i dół swojego stroju ) i wróciłam do łóżka. Pocałowałam chłopaka w policzek i odwróciłam się zasypiając.

________________


HOHOHO!
Dziękuję za przeczytanie, i krótko mówiąc do zobaczyska dalej :D Cześć


Czytasz -> Komentujesz :P

6 komentarzy: