sobota, 1 marca 2014

Rozdział 64 OSTATNI!

Wszystko idzie po dobrej myśli :)

_____________________________



Zabraliśmy się za przygotowania. Dziewczyna strasznie narzekała na zakwasy, ale chyba jedynie próby mogły pomóc w ich zwalczeniu, choć wiadomo, że nikt normalny z własnego wyboru nie ćwiczy, kiedy ma zakwasy. Każdy ( przy najmniej ja ) najchętniej leżałby i nie ruszał w ogóle.
    Zająłem się dopracowaniem moich umiejętności tanecznych i skupiłem się na moim głosie. Tańczyliśmy do mojej muzyki na pustej arenie, żeby mniej więcej przyzwyczaić Rose do całego tego miejsca. Nie widziałem jej tak jak poprzednio w odbiciu lustra, więc po prostu śpiewałem stojąc z tyłu, żeby widzieć ( i podziwiać ) jak sobie radzi, i szczerze przyznam, że jako jedna z nielicznych w tak szybkim czasie ogarnęła całą choreografię i wszystko inne. Zachowuje się bardzo profesjonalnie i przede wszystkim jest skupiona i robi to z gracją. Zbliżała się godzina, w której fani wchodzą już na arenę, więc musieliśmy jak najszybciej się stamtąd ulotnić. Zabraliśmy wszystkie rzeczy, i poszliśmy za całe kulisy, które były w części budynku. Korytarzem poszliśmy do małego pokoju i czekaliśmy na kogoś z dorosłych. Scoot powiedział, że jedzie do nas mama, tata, i wiele innych osób. Między innymi Ryan i Chaz.
- Boisz się? - Zapytała.
- Dlaczego zawsze o to pytasz? - Próbowałem dla zmyłki być trochę niemiły, choć gryzło mnie to od środka.
- Nie wiem. Ciekawi mnie to. - usiadła na przeciwko mnie, zajadając się winogronami.
- A ty? - celowo nie odpowiedziałem na to pytanie, bo z ogółu go nie lubię. Nie mam tremy przed występami, bo robiłem to tysiące razy. To pytanie jest zbędne.
- Trochę. Coś się stało? - Chyba wyczuła mój humor. Moja gra aktorska daje się we znaki.
- Jestem trochę zestresowany. - Z jednej strony był to fakt, a z drugiej po prostu uniknięcie kolejnego pytania.
Odwiedziła nas mama Jan, dopytując czy na pewno mój głos jest w porządku. Jako nauczycielka śpiewu jest kochana i nie wyobrażam sobie mieć kogoś innego od tych spraw.
Nerwy dały się we znaki, a serce waliło mi jak szalone, ale po mojej minie nie dawałem tego po sobie poznać, i mam nadzieje, że Rose tego nie zauważy. Wszystko było gotowe. Tancerze przybili mi piątkę i poszli na swoje miejsca, a wraz z nimi zniknęła dziewczyna, którą czule pocałowałem i uśmiechnąłem się lekko. Była opanowana i spokojna. Pewnie czuje się tak zestresowanie jak ja, choć nie mogę sobie wyobrazić co czuję. Pamiętam, jak na początku pytała mnie, dlaczego jestem taki cichy, kiedy mam zacząć występ. Teraz sama może się przekonać, choć strasznie współczuję jej stresu.
Wokół mnie zebrało się jak zawsze wiele ludzi, ale moją uwagę przykuwało tylko to, co mieściło się w mojej głowie, czyli " to co teraz będzie, odmieni moje życie ".
- Justin, dobrze się czujesz? - usłyszałem głos jakiejś kobiety.
- Tak! - Ocknąłem się i uśmiechnąłem. - Wszystko okej. To stres - Znów posłałem jej uśmiech i nie wiedząc kto to, po prostu za nią poszedłem. Minąłem zabieganego Scooter'a, potem tancerkę, która biegła na swoje miejsce, i zostało 10 minut, do przyjazdu mamy, ale musiałem już wchodzić, i nawet nie mogę przywitać ani jej, ani taty, ani Jaxon'a i Jazmyn.
Poprawiłem białą katanę, i ruszyłem na miejsce. Przedostałem się przez kilka rur, przez które musiałem przebrnąć będąc zgiętym. Facet, który kazał mi iść przed siebie, ciągle powtarzał jakieś słowa, a obcym języku. Chciałem się śmiać, bo brzmiało to dość wcześnie, ale ze względu na jego pokerowe zachowanie, po prostu to olałem. Stanąłem na platformie i zrobiło się głośno. Ktoś zaczął głośno odliczać o 10 sekund w dół, a ja zacząłem podskakiwać na kawałku podłogi, która wraz ze mną po odliczeniu dwóch ostatnich sekund wyleciała do góry zatrzymując się na równi z całą sceną. Fani szaleli, a moja muzyka rozprzestrzeniła się po całej arenie. Spytałem głośno jak się czują, a ich wrzawa oznaczała chyba słowo ' świetnie '. Zacząłem bawić się na scenie, po czym dopiero po chwili pojawili się tancerze. Ubrani w luźne ubrania i wielkie czapki zaczęli choreografię. Dołączyłem do nich, zwracając uwagę na moją Rose. Radziła sobie dobrze, ale jej wyraz twarzy był przerażający.
Mijała piosenka za piosenką, aż przyszedł czas na ' Boyfriend ', kiedy to dziewczyna ponownie pojawiała się obok mnie. Moja wielka chwila. Podniosłem jeden palec do góry, po czym przestałem śpiewać. Odwróciłem się w stronę DJ'a i pokazałem, żeby przestał śpiewać. Otarłem ręcznikiem spocone czoło, i spoważniałem.
- Rose? - powiedziałem chwilę po tym, jak nastała cisza. Tancerze wypchnęli ją w moją stronę, a ta nieśmiało podeszła. - Muszę ci coś powiedzieć. Zrobię to wprost..

*** Oczami Rose ***


Zrobiło się naprawdę ciepło. Nie dość, że tańczyłam na koncercie i to przybrało mnie o strach, to jeszcze Justin przez mikrofon kazał mi podejść. Jego mina strasznie mnie przerażała i nie wiedziałam czy coś się stało, czy po prostu taki ma humor.
Kiedy powiedział ' Muszę ci coś powiedzieć ', moje serce niemal stanęło, a moje dłonie spociły się jeszcze bardziej niż dotychczas.
- Nie chcę, żebyś była moją dziewczyną. Nie chcę, żebyś spędzała ze mną tyle czasu ile spędzasz. Chcę coś zmienić. - Jego słowa zabolały mnie w dziwny sposób. Patrzył na mnie, jakby oczekiwał tego, że zacznę płakać, ale prawda była inna.
- Justin, ale ja cię ...
- Ja ciebie też - przerwał mi. Publika milczała i wszyscy stali w bezruchu. - Mówiąc, że nie chcę, żebyś spędzała ze mną tyle czasu, chciałem powiedzieć, żebyś spędzała jeszcze więcej. Nie chcę żebyś była moją dziewczyną, tylko żoną. Mówiąc ' chcę coś zmienić ' mam na myśli jedno. Chcę, żebyś nosiła moje nazwisko. - Moje oczy zaczęły się szklić. W pierwszej chwili myślałam, że chce ode mnie odejść.
- Dlatego Rose Collins? Czy wyjdziesz za mnie? - Uśmiechnął się klękając na jedno kolano. Z kieszeni wyciągnął małe pudełeczko i pokazał je z moją stronę. Nakryłam twarz rękoma i zaczęłam po prostu płakać. Otworzyłam pudełko i ujrzałam najpiękniejszy pierścionek na świecie, a dlaczego? Był od serca, a to liczy się najbardziej. Uśmiech Justina od ucha do ucha wyłzawił mnie jeszcze bardziej. Wszyscy fani, którzy byli w tym czasie zrobili lekki hałas, ale każdy czekali na moją reakcję.
- To znaczy tak? - Justin ponowił pytanie. Nie byłam tak naprawdę w stanie nic odpowiedzieć, ponieważ było to tak słodkie. Nie mogłam nic powiedzieć, ponieważ łzy krztusiły moje gardło. Uśmiechałam się tylko przykrywając nadal swoje usta.
Pomachała kilka razy głową w dół i w górę, po czym wszyscy zrobili wielki aplauz. Oszaleli! Piszczeli i skakali jakby byli mną. Z góry poleciały kolorowe paski konfetti, jakby nadchodził koniec show. Justin wstał i od razu mnie przytulił. Na jego twarzy kierował się uśmiech, jakiego nie widziałam długo. Każdy podchodził do nas i przytulał nas po kolei, a do mnie nadal to nie dochodziło. Leciała końcówka piosenki ' Boyfriend ', kiedy Justin poszedł pożegnać się z fanami i między innymi podziękować im i przeprosić za takie zakończenie, ale musi zejść, ponieważ dużo się teraz dzieje. Jacyś ludzie zaciągnęli mnie za sobą za kulisy, i zaczęli klaskać. Ktoś szybko otworzył szampana i wszyscy, wraz z ciocią, świętowaliśmy dość długo.
Kiedy tylko byliśmy sami, cały czas przytulał mnie i całował w czubek głowy.
- I NEVER LET YOU GO... - szepnął.


       Wiecie co tak naprawdę pomaga mi to wspominać? to wszystko, co działo się między nami. Niektórzy nadal nie popierają naszego związku, i większość Beliebers odeszła. Justin dalej martwi się o to, co powie cały świat na wieść, że weźmiemy ślub, ale sam twierdzi, że powinni tolerować jego szczęście, a z biegiem czasu sami zrozumieją, że nie jestem złym człowiekiem i chcę dla Justina jak najlepiej. Będę zawsze wspierać go w tym co robi i wiem, że teraz będzie tylko lepiej. 
Historia JiR kończy się właśnie tutaj, a mi nie pozostaje nic innego, jak powiedzieć, że kocham swoje życie, pomimo tego, co się stało. 



_________________


Jest to najkrótszy rozdział na tym blogu, ponieważ jest to już koniec i nie ma nic więcej, więc też więcej nie ma co pisać. 
Dziękuję Wam, że siedziałyście ze mną tu rzez tyle rozdziałów i mimo, że byłyście mało aktywne, to wasze słowa były dla mnie wielkim natchnieniem. 
Chcę podziękować mojej Kuzynce, dzięki której powstał blog. Dzięki niej poznałam bardzo wiele ludzi, z którymi mam świetny kontakt, rozwinęłam umiejętności pisania opowiadań, spędziłam czadowo czas i w ogóle strasznie mi się to podobało.
Dziś w urodziny naszego idola mogę powiedzieć, że idę na emeryturę. Być może jeszcze kiedyś napiszę nowego bloga, więc odwiedzajcie tego, jeśli chcecie być a bieżąco, ponieważ wstawię tu link, jeśli stworzę coś nowego. 

Dziękuję wam Strasznie mocno i w ogóle♥♥♥♥ Miło było was poznać.



















to pisałyście na asku. dziękuję wam! :) + zapraszam na mój tumblr - obserwujcie KLIK

2 komentarze:

  1. az mi sie plakac chce :( szkoda ze to juz koniec jaghakjgha :(((

    OdpowiedzUsuń
  2. zakladaj drugiego bloga! musisz ahahha

    OdpowiedzUsuń