piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 57

. Być może nie udostępni tego nagrania, bo byłoby to sprzeczne z ich plotkami i oczernianiem mnie, ale poczułem się lepiej. 

______________


Jakiś facet (bodajże) ochroniarz wziął go za ramiona i razem z jego kamerą wyniósł poza pole na które można wchodzić. Wszędzie dookoła domu są wstążki, których nie można przekroczyć. Słyszałem jak fani zaczynają się zbierać i głośno mnie wołać, a to tylko dlatego, że udało im się usłyszeć, jak do kamery powiedziałem, że ich kocham. Są cudowni. Dalej jestem wstrząśnięty i nie mogę za bardzo się udzielać, ale gdyby tylko atmosfera na to pozwoliła, to już dawno pobiegłbym do nich i wyściskał na śmierć.
- Jak się czujesz? - spytałem po chwili.
- Jest mi trochę zimno, ale czuję się wspaniale, bo w końcu cię widzę. - odpowiedziała. Nie wiedzieliśmy co dalej robić, aż w końcu zawołałem pierwszą lepszą osobę do siebie. Przyszedł wyższy mężczyzna i spytał czy coś się stało.
- Naprawdę jesteśmy tu potrzebni?Jest tu pełno policji a my tylko tu siedzimy.
- Jedzie tu pańska matka. Jak będzie na miejscu, to pojedziecie z nią, w porządku?
- Okej. Mogę prosić coś ciepłego do picia? - widział że jest jej zimno. Kij ze mną, wolę żeby było mi dwa razy zimno, niż jej raz. Koleś przytaknął i po chwili przyniósł nam herbatę. Nie wiem skąd ją wziął, ale ważne, że była ciepła. Kiedy tylko skończyłem ostatni łyk ciepłego napoju, ktoś krzyknął, że dotarła tu Pattie. Od razu wstałem i rozejrzałem się dookoła. Nic tylko pełno wstążek, których przekroczyć nie wolno, pełno fanów, pełno policji wokół i w środku domu, oraz oczywiście Paparazzi. Mama od razu nas zobaczyła i podbiegła jak poparzona. Przytuliła najpierw mnie a potem Rose, całując ją w czoło.
- Czy nic wam się nie stało? - płakała. Znów bolało mnie serce, kiedy widziałem jej łzy. Czułem się jak zły syn. Jestem jej jedynym dzieckiem i zawsze boję się, że ją zawiodę, i już nie będzie ze mnie dumna, ale często powtarza, że kocha mówić "Tak, jestem mamą Justina Bieber'a".
- Nic nam nie jest. Nie płacz proszę - Przytuliłem ją kolejny raz, a potem rozkleiła się i Rose. - Proszę wass... próbuję zachować zimną krew, ale mi nie pozwalacie - sam myślałem że zaraz będę płakał, a nawet nie wiem czemu one dwie płaczą.
- Chodźmy stąd. - mama zmieniła na szczęście temat. - zasłońcie się - dodała podając nam koc, pod którym przed chwilą byliśmy. Nałożyliśmy go na górne części ciała i poszliśmy za matką. Nie chciałem żeby w tym momencie wszyscy widzieli nasze przemęczone twarze. Nasze oczy były podkrążone od płaczu i przerażenia całą akcją. Ręce trzęsły się tak mocno, że nie mogliśmy uspokoić tętna. Moje serce dalej waliło jak szalone, ale poczułem się odpowiedzialnie, bo wiem, że ona była bezpieczna. Jako jej druga połówka czuję się źle. Nie byłem przy niej kiedy tego potrzebowała. Musiała trudzić się, żeby w ogóle dostać się do tego domu, nie wspominając już o tym, że była karcona przez niego również. Mam nadzieję, że tego drugiego od razu zamkną w więzieniu. Co za przeżycia.

Weszliśmy do auta ściągając koc z głów. Rose pod wpływem trzęsień auta robiła się senna. Sam byłem równie zmęczony, ale chwilę słuchałem tego, o czym mama rozmawia z kierowcą, niestety nic nie zrozumiałem, i nawet nie wiedziałem kto kieruje. Okryłem nas kocem i oparłem głowę o ramie dziewczyny, ale nie zasnąłem. Nie zasnę, dopóki nie będziemy w domu. Moim ciepłym domu, w moim ciepłym łóżku. Położę się obok niej i nigdy nie opuszczę. Idealny moment. Przytulam ją w talii, a wtedy ona tak słodko się rozkłada. Czasem chwyta mnie za rękę i zasypia wręcz w moich ramionach. Jest ciepło a wtedy odwraca się w moją stronę i leży tuż pod moim podbródkiem. Przytula się do mojej klatki i nadal trzymam ją mocno w objęciach, i nie pozwalam jej odejść powtarzając jak bardzo ją kocham. Nadal nie wierzę, że to wszystko zaczęło się od zwykłego napompowania piłki. Wiedziałem już szybciej, że jest godna zainteresowania. Podczas lekcji siedziała znudzona. Bawiła się kosmykiem włosów, lub rozmawiała z Ashley. Patrzyłem na nią tak często jak mogłem, o ile tego nie widziała. Tęskniłem za jej uśmiechem, kiedy wracała do domu. Nie wiedziała, że już wtedy strasznie za nią szalałem. Nie lubiła mnie, to gryzło mnie najbardziej. Uważała, że jestem tylko sławną osobą i jestem miły tylko dlatego że muszę. Byłem 'rozrabiakom' tylko dlatego, że chciałem, by zwróciła na mnie uwagę. Chyba się udało, ale nie zyskałem zbyt wielkiej sympatii z jej strony. Nadal uważała mnie za głupka.
- Justin! - usłyszałem szept. Jak już mówiłem.. w ogóle nie zasnąłem. Moje przemyślenia przerwała mama. - jesteśmy w domu - pewnie domyśliła się, że nie chcę budzić Rose, więc celowo mówiła ciszej. Wysiadłem z samochodu strasznie zmęczony i poszedłem z drugiej strony. Mama już dawno poszła otworzyć drzwi, więc nie było ciężko. Wystarczyło wziąć ją na ręce i przenieść do pokoju. Podniosłem ją i przeniosłem tak jak zamierzałem.
- Nie spałam, ale dziękuję, że mnie przeniosłeś - zaczęła się śmiać kiedy jeszcze trzymałem ją na rękach.
- KŁAMCAA! - zawtórowałem śmiechem po czym poszedłem z nią do łazienki. Widziałem że była zmęczona, ale chyba o wiele lepiej śpi się w piżamie. Tak zwykle mi się zdawało. Postawiłem ją na ziemi, a dziewczyna dosłownie przebrała się w trzy minuty. Otarła się o mnie jakby była pijana, i poszła się położyć. Jako, że ja musiałem zapalić papierosa, to jeszcze umyłem potem zęby. Nie chcę, żeby czuła mój nie świeży oddech, kiedy nareszcie będę ją namiętnie całował. Zrobiłem to i poszedłem prosto do łóżka. Dziewczyna nie spała, tylko gapiła się w sufit jak zaczarowana.
- Coś się stało? - zacząłem kładąc się tuż obok.
- Ciągle o tym myślę Justin. Ta broń, ten strzał, ten moment, i ten widok.. - jej oczy szkliły się, ale nie miały zamiaru uronić prawdziwych łez ( na szczęście! )
- Jeśli się uda.. to.. zapomnijmy o tym dniu. Pewnie policja nie da nam z tym spokoju, ale kiedy tylko skończymy zeznawać przed tym wszystkim, to obiecuję że odpoczniemy razem. Obiecuję - pocałowałem ją w czoło.
- Co on ci robił? - zmieniła temat?
- A tobie?
- Szarpał mnie. Uderzył kilkakrotnie w twarz, potem dał mi pić jakiejś dziwnej wody, po czym obudziłam się w bagażniku. - Tłumaczyła. Bolały mnie jej słowa jak cholera! - a co zrobił tobie? - nie chciałem odpowiadać na to pytanie. Jestem jej chłopakiem i powinienem być twardy, no nie?
- Nic takiego. Też byłem w bagażniku. - Chwyciłem ją celowo za nadgarstki. Były poharatane. Pocałowałem ją w miejsce zadrapań i w powrotem położyłem głowę na poduszce. W pokoju nie było aż tak zimno, a dziewczyna miała piżamę z długim rękawem. Nie rozumiałem tego, ale nie będę się dziś czepiał niczego.
- Tęskniłam za tobą, wiesz? - zaczęła po chwili.
- Ja nie tęskniłem. Umierałem z tęsknoty. Pragnąłem tego dnia tak bardzo, że kiedy przyszedł, do nie mogę w to uwierzyć, że już po wszystkim. Muszę się im pochwalić. - dodałem chwytając za telefon Rose. Mój leży gdzieś w tym domu, ale w kieszeni Mike'a. Dziewczyna nie miała nic przeciwko, więc do roboty.
" Przepraszam Beliebers. Wszystko, co ostatnio działo się w moim życiu, było jedną wielką plotką. Fani naszego związku, nadal możecie się cieszyć. JiR nigdy nie przestało istnieć, i nigdy nie przestanie. Wybaczcie Rose to, co mówiła o nas. Była do tego zmuszona i na pewno tego nie chciała. Nie pozwólcie, żeby plotki kierowały waszym życiem. Kocham was :) " dałem taką notkę na jej TT i podpisałem ' Wasz Justin '. Dumny i szczęśliwy przytuliłem dziewczynę do siebie. Ręką przejechałem po jej ciepłym udzie, ale za chwilę nerwowo się ruszyła. Kiedy odkryłem kołdrę, zobaczyłem, że jej noga jest w ogromnym siniaku!
- O Jezu, nie boli cię to? - od razu zareagowałem.
- Nie, wiesz? nie boli, i właśnie dlatego odsunęłam nogę kiedy po niej przejechałeś. - powiedziała z sarkazmem. - To nic takiego, dobranoc - uśmiechnęła się i pocałowała z zaskoczenia. Więcej nie zobaczyłem jej twarzy. Chwyciła mnie za rękę i przeciągnęła ją przez swój brzuch, nadal mnie za nią trzymając. Zasnąłem.


*** Oczami Rose ***

Nadeszło rano, ale nie było aż tak wcześnie jak myślałam. Była godzina 12:30. tak, 12:30! Nie przypuszczałam kiedykolwiek, że będę spać do tej godziny, ale wczorajsza akcja nieźle dała się we znaki, więc nic w tym dziwnego. Justin jeszcze spał, ale musiałam go przebudzić. Było zbyt późno, poza tym nie widziałam go tak długi czas, że chcę z nim rozmawiać już wiecznie. Na dole działa się niezła akcja, bo słyszałam wiele szmeru. co chwila słyszałam trzaskanie drzwiami, śmiechy Jazmyn i Jaxon'a, rozmowy dorosłych i ogólny gwar. Ahmmm tęskniłam za nimi wszystkimi. Jednak mieszkanie w osobnym domku, daleko od wszystkich nie było zbyt dobrym wyjściem. Wiecznie problemy i nie przespane noce. Trzeba jak najszybciej sprzedać ten dom w cholerę i pozbyć się wspomnień. Choć nie powiem... jednego wieczoru z tego domu nie zapomnę nigdy. Pewnie wiadomo co mam na myśli.
Justin zastanawiał się na pewno, dlaczego moja piżama ma długie rękawy. Otóż.. kiedy była ta cała akcja.. z tym całym porwaniem, to nie przyznałam się do jednej rzeczy. Nie spałam całkowicie. Potrafiłam przesiedzieć w łazience kilka dobrych godzin i rozmyślać. Płakałam i ... no właśnie. Cięłam się. Dokładnie wiem, że Justin tego nie cierpi i zawsze czuł się z tym źle, ale musiałam to zrobić. Czułam ból, ale potem.. po jakimś czasie poczułam ulgę. Nie czuję się z tym dobrze. (KLIK) Nie wiem jak długo dam radę chować to przed Justinem i wiem, że nie będzie to łatwe. Wspólna kąpiel, gorąco w domu.. a ja co? będę kisić się w ogromnej bluzie tylko po to, żeby zakrywać swoją głupotę?
- Kochanie, miałem okropny sen. Okropny! - Justin podniósł się bardzo szybko i o dziwo był przebudzony - Jakiś facet chciał od ciebie 50 tysięcy, a ty dałaś mu tylko 40, apotem on mnie porwał a na końcu ja go zastrzeliłem! Mówię serio!! Koszmar jakiś. 
- Justin? - odchrząknęłam pokazując mu oczami stronę do drzwi. W progu stanęła Pattie z policjantem. 
- Możemy pogadać? - zaczęła. 
- Osz w dupe! wiedziałem że to nie sen! - posmutniał od razu i nie miał zamiaru wstać. Chwycił mnie w pasie i z powrotem runęłam na miękką poduszkę. 
- Kocham cię, wiesz? - odezwał się ledwo, trzymając głowę w pierzynie. 
- Ja ciebie też, wiesz? - dałam mu buziaka w policzek. Podniósł się momentalnie twierdząc, że teraz lepiej mu się żyje. Ubrał się dość szybko i ciągle obserwował każdy mój ruch. - A co ty taki ciekawski, co? nigdy nie widziałeś, żebym się ubierała? - spojrzałam na niego. Osłupiał i nie wiedział co powiedzieć. 
- Nie no, widziałem, ale teraz to jest jeszcze bardziej seksowne, niż wcześniej. Twoje siniaki są dla mnie takim bólem, że ciężko mi się na to patrzy. - podszedł do mnie i od razu zaczął całować. Splótł nasze języki i uśmiechał się do chwilę. Oczywiście odwzajemniałam wszystko i śmiałam się dwa razy bardziej niż on. Ciągle boję się, że podwinie mój rękaw, a wtedy ujrzy to, co na razie ukrywam. Całe szczęście do pokoju przybiegły dzieci, bo jeszcze chwila, a Bieber na serio wczuł by się w nas i za chwilę wylądowalibyśmy w łóżku. A co najgorsze - zobaczył by moją rękę. 

________________

 Cześć.
Ogarnęłam, że potrafię zrobić 7 pompek!! WOW WOW! wiem, niezbędne info.
przy pierwszej ankiecie dotyczącej tego, ile osób czyta mojego bloga.. odpowiedzi na ' tak ' było 40, przy drugiej aż 80, a teraz tylko 20:( tak czy siak dziękuję, że nadal tu ze mną siedzicie, pomimo tego, że blog nie jest na wysokim poziomie. Dziękuję i do zobaczenia niebawem. 



BŁAGAM, JAK PRZECZYTAŁAŚ -> ZOSTAW KOM!! ^_^ 

5 komentarzy:

  1. Nawet nie masz pojęcia z jaką niecierpliwością czekam na każdy kolejny rozdział hahaha
    jest niesamowity i wgl jezuuuu jeszcze pocięte ręce Rose :( ehh no to czekam na następny :) xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham cię nigdy nie przestanę czytac twojego bloga i nie pozwol by to sie tak szybko skonczyło kocham czytac twojego bloga omg ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. super , niech on w jakis spodob zobaczy jej rece

    OdpowiedzUsuń
  4. jeszcze bardziej chce nowy rozdzial :( wow wow gratuluje 7 pompek haha kc :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam już kochana nexta ;** Ola B. :)

    OdpowiedzUsuń