czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 54

Nie zasnę dziś, więc już zabieram się do ' roboty '.

_______________________

Pojechałam do domu zaryczana jak nigdy. Płakałam przez całą drogę a kierowca kilkakrotnie podawał mi chusteczki pytając co się dzieje. Skoro mam rozgłosić tą nie prawdę, więc zacznę już teraz. Powiedziałam mu, że Justin mnie zdradził. Poczułam się okropnie w ogóle wypowiadając te słowa, a co dopiero użyć ich w praktyce, ale wiem teraz, że to konieczne. Dobrze że wszystko go znają a nie jak debilka mówię o kimś, kogo nikt nie zna.
Nie w przypadku Justina. Nawet gdybym powiedziała " Justin Bieber " gdzieś w afryce, to założę się, że każdy kto tam zamieszkuje, będzie wiedział o kim mowa. Dojechałam pod dom i załamana wyszłam na dwór. Klucz do drzwi nie pasował, więc poddałam się za którymś razem. Próbowałam każdym sposobem, ale z tego wynika, że ktoś zmienił zdanie. Znów dzwonił ' Justin '. Odebrałam szybko.
: Tak? - miałam zapłakany głos.
: nie myślisz chyba, że zostawimy cię z domem. Zostawiłem cię na pastwę losu. Tylko ty i paparazzi. Chciałem ci ułatwić zadanie - znów usłyszałam jego wredny głos. Wymiotować się chce! Jedno jest pewne. Skoro facet dzwoni wiecznie w odpowiednim momencie.. oznacza to, że ciągle jest gdzieś nie daleko i ciągle mnie obserwuje.
: jesteś idiotą!! - krzyknęłam.
: wiem skarbie.
: fuj, nigdy nie mów tak do mnie!! gdzie mam teraz spędzić noc, co? - robiło się ciemno i zimno jak za taką porę roku. Nic dziwnego chyba.
: zobaczymy jak orientujesz się w terenie. Dobrze że masz przy sobie portfel, co? - rozłączył się. Robił to za każdym razem, kiedy zawsze chciałam o coś zapytać. Chciałam dowiedzieć się co zrobili z Justinem. Matko boska, co z nim?!
Miałam ochotę rzucić telefonem o ziemię, ale wtedy miałabym problem z jakąkolwiek wiadomością od niego. Znów płakałam siedząc na wycieraczce. Ruszyłam przed siebie.  Muszę być dzielna dla Justina. Zniosę teraz każdy ból i każdą plotkę, żebyśmy tylko byli razem szczęśliwi. Trzeba wziąć się w garść! Przejrzałam na oczy zdecydowanie za późno. Po drodze do hotelu uświadomiłam sobie bardzo dużo.
Jane. Jane dzwoniła wtedy do kogoś, a kiedy weszłam do pokoju w którym była, szybko zakończyła rozmowę. Na bank rozmawiała z nim!! poza tym.. jakoś dziwnie teraz się nie odzywa. Często wybuchała krzykiem i próbowała podnieść na mnie rękę. Zastanawiam się tylko, czemu to wszystko robiła. Nie mogę teraz ryzykować, ale jutro koniecznie do niej pójdę! tym czasem jest godzina 22:13 a ja jestem w drodze do hotelu. Znalazłam pierwszy lepszy  i od razu postanowiłam wejść.
Było dość późno, wyglądałam dziwnie, ale recepcjonistka i tak mnie poznała. Pytała czy nie wezwać lekarza ale stanowczo odmówiłam. Widziała że płakałam, więc bez żadnych pytań dała mi kluczyk a ja od razu poszłam do swojego pokoju. Nie miałam ochoty żeby spać, ani na prysznic, ani na nic innego. Chcę Justina! chcę poczuć jego miękką skórę, na mojej skórze. Chcę zobaczyć jak uśmiecha się do lustra kiedy widzi mnie za sobą i kiedy tak perfekcyjnie poprawia włosy. Kiedy trudzi się dla fanów spędzając 10 godzin w studio. Nie wybaczę sobie nigdy w życiu tego, co właśnie się dzieje.
Trzeba wrócić do teraźniejszości. Przemyłam twarz i czym prędzej weszłam na TT. napisałam " Mówiłeś 'na zawsze' " . Napisałam to ze łzami w oczach. Nie wiem jak mogę pisać aż takie bzdury. Moje serce rozkraja się na kilkanaście kawałków, kiedy w ogóle przyciskam takie coś w telefonie, ale muszę to robić. Z instagrama usunęłam WSZYSTKIE zdjęcia z Justinem. Pozostały tylko te, na których przeglądam się w lustrze, albo zdjęcia potraw, które akurat jadłam. Nie miałam tam zbyt wielu swoich zdjęć. Zwykle były to śmieszne zdjęcia Justina, lub nasze wspólne. Od tej pory mój instagram i mój TT został obwieszczony tą plotką. Czas na prasę i znajomych.
Nie mogę nigdzie się teraz wybrać. Jest dość późno. Chciałabym, żeby dziś nie było nocy. Żeby było już rano i mogłabym brać się do roboty. Przymknę oczy na jakieś 10 minut choć w ogóle wątpię że zasnę, ale chyba tylko to będzie jedynym wyjściem. Położyłam się na kanapie w ogóle nie przykrywając. Leżałam jakieś kilka minut, po czym uznałam, że to naprawdę nie ma sensu. Poszłam do łazienki połączonej z pokojem i postanowiłam odświeżyć się choć trochę. Zmazałam makijaż i nałożyłam nową, lekką warstwę, bo bez niej wyglądam jak śmierć, umyłam zęby i ogólnie twarz. Przebrałam się w to, co znalazłam w szafie i po 30 minutach znów mogłam położyć się na łóżku i dalej myśleć. Płakałam co kilka minut, więc mój ' makijaż ' na nic się nie zdawał, ale przy najmniej nie wyglądałam jak chodząca śmierć.
Telefon trzymałam tak mocno, jakby ktoś miał go zaraz ukraść. Ciągle odblokowywałam i patrzyłam na ekran z kolejną nadzieją, że za chwilę zadzwoni Justin i powie że wypuścili go, i że wraca do domu. Moja nadzieja był coraz mniejsza tak samo jak moje siły. Bałam się, że znów będę czuć się coraz gorzej aż w końcu zemdleję po raz kolejny, a wtedy moje starania na nic. Jeśli coś stanie się Justinowi, to obiecuję, że sama osobiście popełnię samobójstwo! Czemu to stało się akurat nam? Dlaczego ten facet chciał tych pieniędzy. gdybym powiedziała o tym Justinowi, prawdopodobnie coś by zaradził. Poszlibyśmy na policję, a tak.. kiedy zachciało mi się wziąć sprawy w swoje ręce, muszę brać za to odpowiedzialność. Wszystko przeze mnie. Co chwila powtarzałam " Kocham cię Justin! " po czym te słowa również uznały światła dziennego. Powtarzałam je dość często. Modliłam się co chwilę, żeby choć Bóg mi pomógł.
Nadchodził ranek. Przetarłam oczy po czym zorientowałam się, że przysnęłam na jakieś 15 minut. Byłam głodna, ale nie odczuwałam tego tak bardzo, żeby coś z tym zrobić. Ruszyłam do łazienki żeby przemyć twarz. Pomalowałam się kolejny raz na nowo i zaczęłam działać wbrew woli. Na TT i telefonicznie, wiele stacji chciało przeprowadzić ze mną ' wywiad ' a kiedy dowiedzieli się, ze rzekomo nie jestem z Justinem, to tym bardziej chcą zamienić kilka słów. Tak więc zrobię. Zadzwonię do nich i powiem że jestem gotowa na rozmowę. Odebrali od razu zachwyceni moją odpowiedzią i oczywiście od razu mi współczuli. Odkąd dowiedział się o tym świat, moje telefony się nie urywają. Nie mam wręcz czasu, żeby je odebrać, bo ciągle przejmuję się tym wszystkim. Dzwonił Scooter i zapytał co się dzieje. Powiedziałam że się pokłóciliśmy i że zerwaliśmy. Spieszył się gdzieś, ale powiedział że nie zostawi tego tak. Zrobiło mi się miło, ale oby nie zachciało mu się szukać Justina przypadkiem.
Kolejna była Pattie. Odebrałam.
: tak?
: Rose? Czy, czy to prawda?! - załamała głos.
: Niestety tak. Proszę nie dzwońcie na razie, ponieważ mam małe zamieszanie. Nie chcę nikogo ranić tym, że będę nie miła. - tłumaczyłam.
: Jak to jest możliwe? Justin nie skrzywdziłbym chyba żadnej dziewczyny! Nie wnikam w to co się stało, bo to nie moja sprawa, ale trzymaj się dziewczyno. Ten chłopak przejrzy na oczy. Mam nadzieję
: Dziękuję - zacisnęłam zęby żeby nie płakać i po chwili rozłączyłam się. Kolejny telefon!! Odebrałam. To Usher. Tylko nie to, co teraz mam wymyślić?
Powiedział że strasznie mu przykro, i żebym uważała na siebie, bo wokół mojej osoby panuje chaos. Dzwonił do Justina, ale nie odbiera. Mam nadzieję, że do głowy również nie przyjdzie mu szukać Jussa.
Każda z rozmów dała mi wiele do zrozumienia, ale nie do końca wiedziałam co. Wszyscy mi współczuli i wszyscy szczerze byli zawiedzeni. Wszystkie Beliebers również były smutne. Pisały ze kochali JiR i mieli nadzieję, że niedługo się pobierzemy!!! Każdy sądził, że jesteśmy idealni. Może nie każdy, bo hejterzy oczywiście się uaktualnili, ale walić w grupkę popieprzonych osób.
Zrobiło mi się znów miło, że ktoś popiera naszą parę, to strasznie cudowne uczucie. Szkoda tylko, że muszę kłamać. Pod hotel podjechało auto radia, do którego się wybieram i oczywiście w pośpiechu zeszłam przed budynek. Nabrałam powietrza i wsiadłam do pojazdu. Zdjęć i fleszy słyszałam tak wiele, że masakra, ale chyba właśnie o to chodziło. Miałam dość wyraźnie smutny wyraz twarzy, ale to również wchodziło w grę. Swoją drogą nawet nie dałabym rady się uśmiechać.
Dojechaliśmy na miejsce w szybkim czasie i od razu przeszliśmy do budynku studia. Spieszyłam się tylko po to, by zamienić kilka słów i następnie czekać do godziny 17:00 aż idiota zadzwoni. Nadchodziła dopiero godzina 14, więc zostało trochę czasu, poza tym leciał tak nieubłaganie wolno... No nic, zajęłam się  'wywiadem'. Ludzi nazbierało się naprawdę wiele. Każdy ciągle mi współczuł, przez co czułam się tylko gorzej. Ponaglałam, żebyśmy wreszcie zaczęli. Był to kolejny wywiad, w którym nie było na szczęście kamer. Tylko, ja, kilkoro ludzi i stół zapełniony kablami mikrofonów. O wiele bardziej wolę takie wywiady niż te, w których jest się sam na sam z człowiekiem, który jakimś cudem zadaje ci o niebo trudniejsze pytania, poza tym świeci tą ogromną lampą prosto w twarz dodając  przy tym zbliżenie kamerą na każdą niedoskonałość, której nie zakrył podkład.
Usiedliśmy i mogliśmy zaczynać. Nie była to zbyt piękna atmosfera. Każdy patrzył na mnie, jakbym miała umrzeć z powodu jakiejś choroby. Swoją drogą własnie tak się czułam, ale zawsze myślałam, że osoby które zerwały, należy pocieszać zamiast bardziej dołować. No nic.
- Witamy dziś w naszym radiu piękną i jakże zagubioną Rose Wilson, za chwilę dowiemy się jak czuje się ta nastolatka po zerwaniu. - powiedział facet po czym usłyszałam w słuchawkach muzyczkę, która była wstępem danego radia. Znów zawahałam się co do wszystkiego, ale postanowiłam jednak zrobić to.
Uśmiechałam się bardzo bardzo sztucznie aż w końcu nadszedł czas pytań.
- Rose powiedz nam, jak się czujesz?
- Nie jest źle. Na początku czułam się okropnie, ale teraz już mi lepiej. Dziękuję
- Widziałaś co fani Justina oraz JiR piszą?
- Widziałam. To bardzo miłe z ich strony i jestem strasznie wdzięczna że tak nas.. - odchrząknęłam - wspierali - koszmarna końcówka.
- Czyli to definitywnie koniec?
- Niestety. Tak. - myślałam że umrę! wstanę i zacznę krzyczeć, albo wybiegnę z płaczem, ale to była tylko część pytań. Na większość odpowiadałam samo " nie mogę tego powiedzieć " lub " to prywatna sprawa ". Koszmarnie się czuję, ale jedno jest dobre. Zbliża się godzina 16! zakończyliśmy cały wywiad. Dostałam koszyk słodyczy oraz pełno uścisków od wszystkich. Wyszłam z budynku i powiedziałam, że wrócę do hotelu na własną odpowiedzialność. Szkoda że taka była moja decyzja, bo żałowałam jej od razu po wyjściu. Napotkałam dziewczyny, w dodatku Belieberki. Od razu podbiegły, ale widząc że się kryję, nie zaczęły krzyczeć.
- Co tu robicie dziewczyny? Zimno jest - uśmiechnęłam się na tyle na ile mogłam i próbowałam odtrącić ich uwagę ode mnie. Na marne. Uwzięły się całkowicie. Na ich twarzach zamiast widzieć radość, widziałam ogromny smutek. Zaczęłyśmy rozmawiać przez chwilę. Powiedziały mi jak bardzo przyzwyczaiły się do naszego związku. Tłumaczyły że nie robią nic innego, oprócz siedzenia w internecie i czekania na jakiekolwiek znaki od któregoś z nas. Załamałam się wiedząc, że oszukuję nawet niewinne dziewczyny, które zwyczajnie się martwią.
- Rose, jeśli coś jest nie tak, możesz nam powiedzieć! jesteśmy Beliebers, a to rodzina, prawda?
- Przepraszam, już nie moja. Miło było poznać - powiedziałam kolejną rzecz mimo woli, ale znów musiałam. - Kiedyś wam to wynagrodzę - dodałam. Tych słów akurat byłam pewna. Odeszłam jak najbardziej smutna i ruszyłam od razu do hotelu. Kupiłam na dole jakąś bułkę napchaną wędlinami i ruszyłam do pokoju. Wyglądałam okropnie, ale nawet nie miałam zamiaru się tym przejmować. Chwyciłam telefon ponownie i znów siedziałam na pastwę losu. Mijały kolejne minuty i do godziny 17:00 brakowało dosłownie kilku. Położyłam się na plecach i ciągle w kółko myślałam nad wszystkim. Telefon zapikał a ja wstałam jak porażona prądem żeby zobaczyć czy już dzwoni. Okazało się że mam słabą baterię, a tak narobiłam sobie nadziei!
Nie musiałam czekać wiele dłużej, bo za chwilę tapetę zakryło cudowne zdjęcie Justina i dwie opcje " odbierz " lub " odrzuć ". Oczywiście odebrałam tak szybko jak się da.  
: Witam ponownie. Mam dla ciebie kolejne zadanie. - zaczął od razu. Mam już dość zadań. Miałam rozpuścić plotkę o rzekomej zdradzie a potem zobaczyć Justina!!
: HEJ! Dokonałam zadania! wypuść już go!
: nie tak prędko. Mówiłem że trochę się pobawimy, prawda?
: czy nic mu nie jest?
: Oprócz bólu brzucha i pokrzywdzonej twarzy raczej nic. Stoi sobie na nogach już od dwóch dni. - zaśmiał się. Co on mu zrobił?!
: Dawaj ostatnie zadanie. - oczywiście nie miałam zamiaru go spełniać. Miałam o wiele lepszy plan!
: Powiesz wszystkim, że nienawidzisz Justina, a potem zjaw się pod tamtym adresem po raz kolejny. masz czas do Jutra rana. - znowu się rozłączył jak zwykle. Tym razem mam zupełnie inny sposób na niego. Nie będę nic nikomu wmawiała, tylko postanowiłam zrobić coś mocniejszego. Sama nie wiem, czy będzie to dobrym rozwiązaniem, ale chyba nie mam innej opcji. Jesteśmy najbardziej rozchwytywaną parą na świecie, nasze zdjęcia są dosłownie wszędzie. Pełno plotek, pełno rozczarowań, że internet teraz jest oparty głównie na nas, więc cokolwiek teraz zrobię, nie będzie aż takim zdziwieniem.
Mam nadzieję, że kiedy Beliebers zobaczą co robię, to większość natychmiast połapie się o co w tym wszystkim chodzi. Nie ważne czy po tym wszystkim wybuchnie jeszcze więcej plotek. Teraz ważny jest nasz związek i szczęście. Przez kolejne kilkanaście minut chodziłam w kółko rozmyślając nad tym, czy na pewno to dobre wyjście. Nie mogłam się skupić, bo ciągle przed oczami miałam widok Justina. Związanego i pobitego 19-nasto latka, który nie może nawet się ruszyć.
-Kocham cię Justin.


*** Oczami Justina ***

- Kocham cię Rose. -  powtarzałem to dość często. Byłem załamany tym, że nie mogę zrobić nic, by ją chronić. To ona robi wszystko co karze jej Mike, za to ja nie mogę ni cna to poradzić. Czuję się okropnie. Cały czas stoję przy szafie, która ani razu nie miała zamiaru nawet drgnąć. Szturchałem ją ile siły w zmęczonych rękach, ale na nic. Poza tym, jeśli przewrócę ją mocniej, to odda głośny hałas, a facet od razu przybiegnie. Muszę poczekać kiedy zostanę tu sam, a wtedy mogę ją wywalić na ziemię. Byłem coraz bardziej zły. Siedziałem w tym pokoju i co jakiś czas dostawałem coś do jedzenia. Chyba każdy wie, że nie zawszę potrafię trzymać języka za zębami, a zwłaszcza, kiedy w grę wchodzi moje życie prywatne. Pyskowałem jak mało kto, i przez to jestem cały obity. Ciągle dostawałem w twarz albo w brzuch. Bolało strasznie, ale poczułem się lepiej na duchu, kiedy mu dogryzałem. 

________________

taka drama z Justinem wszędzie że żyć się nie chce :( zawsze będę Belieber, nawet za 40 lat będę o nim pamiętać. Kto ze mną? :( <3 Ostatnio was tu mało, ale podejrzewam że większość chodzi do szkoły. Ja osobiście mam ferie. Dziękuję za komentarze, cześć :)


5 komentarzy:

  1. JA.. :c Jakie to smutne.. :C czekam na next'a ! :) Ja jestem z tobą ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham, kocham <3 czekam na następną ;33.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem tylko fanka ale bede z Justinem do konca zycia! :( Daj kolejny rozdzial! :c

    OdpowiedzUsuń
  4. Nom pochwal się skąd masz taką sexy myszkę ^.^

    OdpowiedzUsuń