Ufa mi i dobrze wie, że nigdy bym go nie zdradziła.
___________________________________________
Bałam się, że Justin z dnia na dzień będzie coraz bardziej zły o całą Jane. Często powtarzał że zawsze będzie mnie kochał i że nie da mi odejść tak po prostu. Jest cudowny, ale wiem że każdy w końcu straci swoją cierpliwość. Ja zaczęłam przyzwyczajać się do Jane. Nie była taka zła jak mówił chłopak. Pewnego razu zamiast umówić się w jej domu postanowiłam zainterweniować i spotkać się gdzieś na mieście.
Oczywiście nie w miejscu specjalnie publicznym ( Park itp ) bo nie miałabym tam życia, ale jakaś restauracja będzie raczej dobrym wyjściem. Jest tam spokój i cisza. Nikt nie podsłuchuje i spokojnie można powymieniać kilka zdań. Bałam się strasznie tego spotkania, ponieważ nie wiem na ile jest nieobliczalna. Udało mi się przekonać ją w końcu na to spotkanie, choć nie było łatwo.
Weszłam do środka i usiadłam do pierwszego stolika. Uprzedziła mnie wiadomością przez telefon, że zaraz będzie więc wystarczyło chwilę zaczekać. Na sam widok jej, moja twarz uśmiechała się. Polubiłam ją jak cholera! jest miła i mamy wiele wspólnego, ale czas chyba zrobić coś z tym, że wiecznie wokół mojej osoby krążą plotki. Moje relacje z Justinem są gorsze niż kiedyś. Nie mam dla niego czasu i wiecznie się sprzeczamy, a przecież mieliśmy być parą idealną.
Kobieta weszła do środka i od razu zamówiła dla nas coś ciepłego do picia. Nie odmówiłam, ponieważ nie wzięłam żadnych pieniędzy a na dworze jest naprawdę zimno.
- Nie mam zbyt dobrych wieści. Możesz przestać się tak promiennie uśmiechać - powiedziałam w prost i szczerze. Muszę podejść do tego od razu. Raz a porządnie.
- Co się stało kochanie? - chwyciła mnie za górną część dłoni. Skrzywiłam się lekko wiedząc jakie są konsekwencje tego co robię i delikatnie schowałam dłoń pod blat stołu.
- Po pierwsze nie załamuj się i nie rób nic głupiego, ponieważ po internecie już krąży mnóstwo zdjęć z przed chwili. - tłumaczyłam. - Wokół mojego życia strasznie wszystko się zmienia. Z dnia na dzień hejterzy atakują mnie i Justina coraz bardziej.
- Jego i tak już krytykują. - powiedziała pod nosem.
- Hej!! to nie było w ogóle miłe. Nie chciałabyś czuć się tak jak on! nawet nie wiesz jaka to udręka, kiedy nie robisz nic złego a i tak wiele osób cię nienawidzi - zrobiłam się trochę wściekła. Rozumiem że ona za nim nie przepada. Nie wszyscy muszą go kochać, ale do cholery jasnej czy ludzie mają szacunek do innych?! Kobieta przeprosiła lekceważąco i dalej słuchała tego co mówię bez przerywania.
- Muszę odpocząć od.. od ciebie. - powiedziałam ciszej.
- Dlaczego ode mnie? Nic nie zrobiłam.
- Wiem, ale za każdym razem kiedy odwiedzam cię, to internet zaczyna swoją działkę. Nie dają mi życia i wiedzą zbyt dużo. Nie jestem żadną artystką ani nikim sławnym, ale z drugiej strony jestem osobą publiczną. Coraz więcej jest zdjęć na których ktoś ' dokleja ' różnych ludzi, mówiąc przy tym że zdradzam Justina. - kobieta dalej siedziała jak słup. - Ten tatuaż, o którym ci mówiłam - odsłoniłam go i położyłam rękę na stół - Media wymyśliły że go usuwam. Nie chcę tego, rozumiesz? nie chcę dalej być oczerniana.
- Posłuchaj.. - czułam że kobieta zaraz będzie krzyczeć. Spojrzałam przez okno czy nikt specjalnie nas nie widzi, żeby nie było afery. - Nie mam pojęcia co ja mam do tej sprawy, ale mimo to chcę, żebyś była ze mną przez jakiś czas. Nie będę już zmuszać cię do badań, ale chcę żebyś była, rozumiesz? - Moje serce znowu zmiękło kiedy widziałam jej twarz. Nie mogłam znieść bólu, że ona jest chora a ja po prostu jestem dla niej wredna. To nie tak miałam poznać swoją rodzicielkę, ale to również nie tak miała wyglądać cała sytuacja dziejąca się teraz wokół mnie.
Zmiękłam i powiedziałam że będę się z nią widywać ale trochę rzadziej. Uśmiechnęła się lekko i żegnając się, wyszła z restauracji. Justin już czekał w samochodzie. Miał poczekać aż z nią porozmawiam a potem miałam mu wszystko opowiedzieć. Był to mój pomysł, żeby wiedział, że jest dla mnie najważniejszy. Trochę się zawiedzie kiedy mu powiem, że znowu wymiękłam i przytaknęłam kobiecie. Wychodząc na zewnątrz od progu zauważyłam dziwnego mężczyznę. Z początku myślałam że to kolejny facet z aparatem. Patrzył na mnie tak podejrzanie, jakbym coś zrobiła nie tak. Spojrzałam na Justina i wzrokiem pokazałam że się boję. Szłam przed siebie twardo, prosto do auta. Udawałam że szukam coś w torebce, a facet, którego obserwowałam przez dłuższą chwilę znacznie się zbliżał.
Poczułam na ramieniu lekkie szarpnięcie.
- Te, pani Bieber wybiera się pani dokądś? - zaczął wyrywać mi z rąk torebkę. Justin zauważając to od razu wybiegł z auta.
- HEJ! - Krzyknął głośno biegnąć w naszą stronę.
- Jeszcze zobaczymy mała. - puścił moją torebkę dalej trzymając mnie za bark. Puścił mnie odrzucając do tyłu. Zaczął uciekać kiedy zobaczył Bieber'a. Justin pewnie i tak nie miałby z nim szans, bo facet był 3 razy większy od nas obojga! ale pewnie bał się, że jako znani ludzie od razu nastraszymy go policją. Justin zatrzymał się w połowie i wrócił do mnie.
- Kochanie, nic ci nie jest?! - uklęknął przede mną i podniósł mnie powoli z chodnika. Objął przez ramię i poprawił kurtkę.
- Chodźmy stąd - chwyciłam pozostałości jakie leżały na ziemi. Telefon i pusty na szczęście portfel wypadł na ziemię i na szczęście ten idiota nie zdążył nic ukraść. Schowaliśmy się do auta nawet nie ruszając z miejsca.
- Boże, nic ci nie zrobił ten idiota? - Justin bał się bardziej ode mnie.
- Nie, nic mi nie jest. Co teraz zrobimy? powiedział " jeszcze zobaczymy mała ". Boję się że on jeszcze coś zrobi. - spojrzałam na niego poważnie.
- Nie dam cię skrzywdzić. Nie pozwolę na to - przytulił mnie do siebie całując w czoło. Ruszyliśmy z miejsca czym prędzej, póki nie było tam jeszcze tak wiele osób. Każdy zaczął się zbierać. Podchodzili do auta i pytali czy nic nam nie jest. Paparazzi szaleli, ale nikt nie był skłonny żeby wtedy odpędzić tego szaleńca ode mnie. Tak jest zawsze. Nie dość, że zrujnują życie, to nawet nie pomogą.
Dojechaliśmy gdzieś, gdzie jeszcze nigdy nie byłam. Takie inne oblicze Kanady. Było ładnie i czysto. Śnieg powoli zaczął się roztapiać, więc pozostały tylko kałuże i same ciapy. Wjechaliśmy na ładną okolicę, w której znajdowały się jedynie małe rodzinne domki. W porównaniu do naszego teraźniejszego mieszkania, to jest na serio małe, ale bardzo podobne do tego, w którym mieszkałam z moimi ' rodzicami ' jeszcze nie dawno.
Gdzie jesteśmy? sama nie wiem, ale strzelam, że Justin zaraz powie o co szczególnie chodzi. Po co tu jesteśmy i czemu zatrzymaliśmy się właśnie przed tym domem. Jest zimno i chcę wejść już do jakiegoś pomieszczenia.
- To jest nasze tymczasowe mieszkanie - odezwał się ciszej. Stanęłam osłupiona i nie miałam pojęcia o co konkretnie mu chodzi. - tu będziemy sami. W tamtym domu wiecznie ktoś jest i nie możemy nawet spokojnie.. no wiesz.. być w łóżku. Albo na dole śpi Jazmyn i Jaxon albo mama ciągle wchodzi. Poza tym chyba każdy ma klucze do tamtego mieszkania. Chcę żyć swoim życiem. Wszystko poukładamy i naprawimy. Wyszedł film i Beliebers zrozumieją że potrzebuję prywatności. Poza tym, będę z nim i cały czas. Nie odstawię niczego, a my przy okazji będziemy spokojnie razem. - tłumaczył. Uśmiechnęłam się przytakując tym jego pomysł. Weszliśmy do środka i zrobiło się od razu cieplej.
Rozgościłam się na tyle na ile można rozgościć się w pustym domu.
- Meble dojadą dziś wieczorem. Zamówiłem firmę, która od razu je poukłada i rozłoży. A teraz musimy zająć się tym co stało się przed tą restauracją. - Usiadł na blat kuchenny który był jedynym meblem w całym domu. Usiadłam obok niego i mieliśmy czas na wyjaśnienia.
- Nie chcę żebyśmy robili z tym cokolwiek Justin. Nie wiem kim był ten mężczyzna i czego chciał, ale to może kolejny hejter? - naprawdę nie chciałam tego poruszać. Wyciekły by z tego problemy i zaraz byłoby wielkie 'halo'. Najlepiej to zostawić to wszystko w spokoju.
- Wiesz, że każdy już to widział? Wyłączyłem na razie telefon, żeby Scooter i inni nie wydzwaniali. Na noc musimy wynająć ochroniarzy, żeby nikt nie zakłucał nam spokoju. Po raz pierwszy jestem w tym domu a i tak wszyscy o nim wiedzą.
- To nie będzie chyba aż tak konieczne. To tylko jednorazowa sytuacja - nadal nie wiedziałam po co tak to rozpowszechniać. Wystarczy że zakluczymy drzwi i zasłonimy rolety i mamy spokój.
- Nie rozumiesz. Ja chcę cię chronić. Jesteś dla mnie najważniejsza, i nie pozwolę żeby ktokolwiek opórcz mnie cię dotykał. - Chwycił mnie za rękę i położył na swoim udzie. Uśmiechnął się całując mnie w policzek i wręcz chciałam tę chwilę zatrzymać dla siebie na zawsze. - co z Jane? - No nie. Wiedziałam że o to zapyta i już nie było tak kolorowo.
- Wiesz... rozmawiałam z nią ale i tak nic nie wywnioskowałyśmy. Prosiła i błagała żebym jej nie zostawiała. Powiedziałam że będę ją odwiedzać, tylko rzadziej. Nie gniewaj się Justin, ona potrzebuje pomocy. - Posmutniał trochę i nic nie odpowiedział. Zrobiło mi się go niezmiernie szkoda. Oparłam głowę o jego ramię szepcząc " przecież wiesz że cię kocham ". Odpowiedział " ja ciebie bardziej ".
Kim ja bym była, gdybym w tym momencie nie zaczęła się sprzeczać? to by było wręcz niemożliwe.
- Chyba kpisz. Nikt nie kocha bardziej niż ja! - powiedziałam z sarkazmem.
- Żartujesz ze mnie?! - zaczął łaskotać mnie w każdym miejscu. Dokładnie wie, że mam jedno miejsce, które jest najbardziej czułe. Nigdy mu nie mówiłam jakie i często próbował je odkryć lecz na marne. Nie powiem mu, bo to wykorzysta. Dziwię się, że jeszcze nie odnalazł tego miejsca. Przytulamy się kilka razy dziennie, nosił mnie na rękach, łapał z wysokości ( w szkole ), kochał się ze mną tyle razy dotykając każdy skrawek mojego ciała, a dalej nie wie gdzie to jest.
- Nie odkryjesz mojego tajemnego miejsca na łaskotki. NIGDY! - zeszłam ze stołu i zaczęłam uciekać. Justin gonił mnie po każdym zakamarku mieszkania. Przy najmniej je zwiedziłam przy okazji. Złapał mnie dopiero w łazience, w której musiałam się zatrzymać, ponieważ było tam za ładnie. Stanęłam przed lustrem i na usta nasunęło się tylko słowo " wow ". Justin stanął za mną i objął mnie w pasie. Położył głowę na moim ramieniu a potem skradał pocałunki w tylną i boczną za razem część szyi. Nie wierzę że przy okazji znalazł to miejsce!
- Justiin! - zaczęłam się śmiać wykrzywiając głowę.
- Znalazłem? - uśmiechnął się z nadzieją sam do siebie. Potwierdziłam to kiwnięciem głową i dodałam " yhym ". - Stój! musimy zrobić sobie tu zdjęcie. - nie chciał się w ogóle ruszyć. Chwycił za telefon i zbliżył go pod swój podbródek. Nie ma to jak zdjęcie w lustrze. Bezpośredni kontakt telefonu z instagramem również zrobił swoje. Podpisał " ona sprawia że się uśmiecham ;) " i z powrotem wyłączył telefon. W między czasie robienia zdjęcia dostał kilka sms'ów, które obojętnie olał. Nie przeczytał ich, ale coś chwyciło go za serce i postanowiliśmy jeszcze dziś udać się do domu gdzie jak zawsze wszytko było w ruchu. Nie czekaliśmy zbyt długo. Musieliśmy jeszcze pośpieszyć się, zanim przyjadą fachowcy z meblami. Ktoś w końcu musi tu być, kiedy będą wszystko ustawiać.
Ubraliśmy się dość ciepło i mogliśmy jechać. Justin przy okazji zmieni swój samochód na mniej oficjalny. Powiedział że weźmie z wypożyczalni jakikolwiek wóz, żeby tylko nie jeździć swoim oryginalnym, bo zaraz byłyby kolejne plotki, ale póki co, do starego domu musimy przejechać tym wozem. Ruszyliśmy z miejsca. Fuj, ledwo zniosłam całą podróż, ale na szczęście nie było to aż tak daleko. Dojechaliśmy pod dom w dość krótkim czasie. Chłopak trochę się obawiał tego, jak to wszystko wytłumaczyć, ale sam stwierdził, że lepiej będzie, jak wszystko powie dokładnie tak jak było.
- Myśmy.. przyjechali tylko na chwilę - po naszym wejściu Justin od razu przeszedł do sedna. Na kanapie siedziała Pattie, która akurat czytała coś Jazmyn, a na drugim końcu Alfredo, który wyraźnie zadłużony był w telefonie. Nie było o dziwo nikogo więcej.
- Justin. Świat oszalał jak oznajmiłeś że robisz przerwę. - zaczęła ciocia.
- Wiem mamo, ale teraz dzieje się bardzo dużo rzeczy, poza tym teraz jest czas filmu i ja nie odchodzę na zawsze. Jakoś to zrozumieją. Tymczasem wynająłem małe mieszkanie, w którym będę z Rose przez jakiś czas.
- Oszalałeś? - wtrąciła.
- Nie mamo. To będzie jedyne wyjście. Świat teraz dopiero jest aktywny. Nie mogę ryzykować że codziennie będą tworzyć się nowe plotki. Jestem tylko człowiekiem i również potrzebuję chwili wytchnienia i życia prywatnego. Nie piszcie do mnie ani nie dzwońcie, błagam.
- Ale musisz mi obiecać, że będziecie ostrożni. Widziałam co się dzisiaj stało. Rose, mam nadzieję że nic ci nie jest..? - zwróciła się do mnie. Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam " wszystko jest w porządku ". Pozwoliła nam oddalić się od wszystkich na jakiś czas, a to uspokoiło nasze obawy przed tym, że nic nie wypali. To przy najmniej jeden z niewielu małych sukcesów jak dotychczas. Justin zadzwonił po ochroniarzy i podał im adres nowego mieszkania.
Jest to ich praca, więc nie mogą niczego odmówić. Justin powiedział im, żeby w razie czego byli na nasze zawołanie pod tym adresem lub pod miejscem, jakie poda im Bieber. Przytaknęli i trzeba było tylko uprzedzić Scooter'a przed wszystkim. Nie musieliśmy nawet dzwonić, bo menager akurat przyszedł do domu. Był nieco zaskoczony że Justin oczekuje przerwy, ale potem stwierdził że naprawdę dobrze mu to zrobi. Powiadomił Justina, że zanim zwołał przerwę, zgodził się, żeby Juss wziął udział w radiowym wywiadzie. Nie możemy tego odwołać i nawet nie ma po co. Chłopak zgodził się i potwierdził tą informacje na Twitter'ze. Wywiad jest jutro, a ja już wiem jak zagospodaruję ten czas. Spotkam się z mamą. Justin i tak pojedzie tam z samego rana, a wróci kiedy będzie już ciemno, więc żadna w tym strata.
Pożegnaliśmy wszystkich na ten czas i mogliśmy pójść po podręczne rzeczy do pokoju Justina. Znów zapakowałam wszystko w torbę podróżniczą. Zabrałem najpotrzebniejsze rzeczy. Nie wyprowadzamy się tam na stałe, tylko na jakiś czas. Byliśmy gotowi. Tzn. tylko ja, bo Justin musiał jeszcze zatańczyć przed lustrem.
- Już idę księżniczko! - krzyknął. Wbiegłam do łazienki w której przeglądał się w lustrze i krzyknęłam " Kocham cię Justin! Mój bohaterze!! " podskakując na jednej nodze dookoła. Pamiętacie? właśnie tak kazał reagować kiedy powie do mnie ' księżniczko '. Oboje zaczęliśmy się śmiać. Pocałował mnie jeszcze w progu, i wszyliśmy z pokoju.
- PAA!! - wykrzyczał na tyle, żeby wszyscy ( czyli Pattie, Alfredo i dzieci ) usłyszeli i zniknęliśmy za drzwiami. Znów czeka nas krótka podróż do drugiego domu. Dostaliśmy wiadomość od ludzi od mebli, że już są, więc chłopak przyspieszył tempo i znaleźliśmy się tam już po 10 minutach! Na chodniku czekał ogromny wóz przeprowadzkowy z naszymi nowymi meblami. otworzyliśmy im drzwi i zaczęli wszystko wnosić. Justin przywitał się z nimi, jakby znał ich od bardzo dawna, więc zapewne im ufa.
- Co ty na to, żeby pójść na zakupy? - zaproponował.
- Nie musimy im pomóc?
- To zawodowcy, Rose. - Spojrzał na mnie śmiesznie, po czym nie czekając na moją reakcję, chwycił mnie za rękę i poszliśmy gdzieś przed siebie. On pewnie również nie ma pojęcia gdzie są jakiekolwiek sklepy i gdzie jesteśmy jak ja, ale to nie ważne. Idziemy przed siebie. Mijaliśmy dom za domem. Ludzi zbierało się coraz więcej, więc zapewne tutaj jest jakiś rynek ze sklepami. Wyjrzeliśmy za róg uliczki i faktycznie tak było.
Pełen targ. Ludzie krzyczeli i cieszyli się zimą. Zachowywali się tak, jakby byli tam ostatni dzień w swoim życiu. To miejsce kipiało energią, ale jakby spojrzeć na uliczkę z której wyszliśmy, to nie było tam żywej duszy. Czas ponieść się zakupom. Wchodziliśmy do pierwszych lepszych sklepów. Nie ważne czy był to sklep spożywczy, czy z sukienkami, czy z rybami, czy jeszcze jakikolwiek inny, i tak wchodziliśmy żeby chociaż pogapić się na rzeczy, bo nie było sensu ich kupować. Nie dość że spędziliśmy razem czas, to robiliśmy reklamę sklepu. Justin przy okazji spotkał kilka fanów i mógł podarować im autografy. Mały, ale uroczy gest dla każdego :).
Byliśmy już w dziesiątym sklepie a kupiliśmy zaledwie kilka rzeczy: dwa napoje, dwie zapiekanki i jakieś dziwne kapelusze które spodobały sie Jussowi. Nie ma to jak ubrać słomiane kapelusze w czasie zimy. Wyglądamy jak dwa niedoroby, ale jak szaleć to szaleć, nie prawda?
Minęły dwie godziny łażenia po tych sklepach, kiedy Justin dostał wiadomość, że dom jest w pełni skończony. Kupiliśmy pełno jedzenia na wieczór, oraz wypożyczyliśmy film. Już sobie wyobrażam jak będzie wyglądał ten wieczór. Nie będziemy oglądać filmu do końca, bo jak zwykle Bieber'owi zachce się czegoś więcej. Zaszliśmy więc do domu jakimś cudem i od razu wpadliśmy jak oszalali żeby podziwiać wygląd wewnętrzny. Wykonali swoją pracę naprawdę świetnie! było przytulnie i miło od samego progu. Zapomnieli tylko o jednej rzeczy. O wieszakach. Nie mieliśmy gdzie zawiesić kurtek, więc wspólnie postanowiliśmy zanieść je do kuchni na stół. Nie wiem dlaczego akurat tam, ale nasze mądre mózgi nie pozwalały wymyślić innego miejsca. To nic, że łóżka i komody i wszystko inne było wolne.
Chciałam już iść robić popcorn, ale Justin powiedział że mam jeszcze zaczekać. Kazał usiąść mi na kanapie i zaczekać na niego. Wyszedł po chwili. Trzymał gitarę i powiedział że musi mi coś zaśpiewać. Zagrał i zaśpiewał cover piosenki " what you mean to me "(PUŚĆ W TLE. KLIK). Rozchylił usta i zaczął śpiewać. Jego umiejętność grania na gitarze była imponująca jak zawsze. Delikatny głos wręcz rozwalał wszystko. Słowa piosenki były urocze. Nie napisał jej sam, ale byłam tak wzruszona kiedy zaśpiewał ten cover, że jest to nie do pojęcia. Usiadł po chwili koło mnie w ogóle nie przestając grać. To była jedna z wielu bardzo bardzo słodkich rzeczy jakie dla mnie zrobił. Nie ukrywam, że zaczęłam płakać. Śmiał się poprzez piosenkę i uśmiechał co dwie minuty.
Byłam szczęśliwa jak nie wiem! Skończył piosenkę, a ja nie wiedziałam co powiedzieć.
- Justin, to było cudowne!! - otarłam łzy spływające co chwila po moim policzku. Wstałam i koniecznie przytuliłam go tak mocno jak się da. Nie wiem kiedy nauczył się tej piosenki i skąd wziął gitarę, ale to było urocze i cudowne. Pocałował mnie romantycznie i oboje poszliśmy robić do kuchni jedzenie na wieczór. W moim brzuchu jak zawsze wirowały motyle. Nie mogłam przestać myśleć o słowach piosenki. Uśmiechałam się sama do siebie kiedy tylko stałam do niego tyłem.
Ubrudziliśmy całą kuchnię naszym przygotowaniem dań, ale sprzątaniem zajmiemy się kiedy indziej. Jak za dawnych czasów zabrałam kilka kołder na kanapę w salonie, i włączyłam wypożyczony film. Przez początek filmu ciągle przepychaliśmy się na kanapie i uzgadnialiśmy kto zajmie większą część łóżka. Nie jednokrotnie lądowałam na ziemi, ale nie miałam tyle siły by się odpłacić, więc Juss ciągle siedział tak jak mu wygodnie. Dopiero gdy zaciekawił nas film, przestaliśmy się ruszać i oboje byliśmy zaplątani w pościeli kołdry. Mijały kolejne minuty filmu, a jak dla mnie robił się coraz nudniejszy.
Justin zauważył to i jednym ruchem przeciągnął mnie na siebie i wygodnie leżałam na jego brzuchu. Przez kolejne 15 minut nie mogliśmy leżeć wygodnie, bo ciągle coś uwierało. Cieszę się, że przy najmniej teraz jesteśmy razem szczęśliwi i nic nas nie rozdzieli. Przez ostatni czas nie byliśmy razem tak blisko jak teraz. wieczne plotki rozdzielały nas z dnia na dzień, a teraz znów cieszymy się chwilą. Chciałabym żeby to trwało jak najdłużej, ale zapewne zaraz znów będą jakieś problemy. Żyjmy teraźniejszością. Jak wiadomo Justinowi znudził się film, więc nie zamierzał nie kończyć go dalej. Zaczął od całowania. Wiedziałam że ma na myśli coś więcej niż pocałunki, więc zrzuciłam kołdrę na ziemie odwzajemniając to co robił. Odwrócił nas w ten sposób że byłam na dole. Całując nieustannie moje usta ściągał ze mnie koszulkę. Robiło się coraz przyjemniej, ale również musiałam z tego coś mieć.
Jednym ruchem ściągnęłam jego t-shirt, wodząc ręką po jego umięśnionym brzuchu. Na chudej kanapie było dość nie wygodnie, ale Justin nie zwracał na to w ogóle uwagi.
- Nie możemy tego tu robić. - powiedziałam ciszej.
- Racja. Możemy robić to gdziekolwiek. - wstał i zasłonił żaluzję w całym domu.
- To chyba nie będzie konieczne. Jesteśmy w salonie a ty zasłaniasz rolety nawet w kuchni.
- Nigdy nic nie wiadomo - zaśmiał się szyderczo i podał mi rękę. Chwyciłam ją a ten podniósł mnie i przyciągnął do swojego ciała na ' niebezpieczną odległość '. Nasze nagie brzuchy idealnie do siebie pasowały. Chwycił mnie za biodra i usadził na swoje. Z pocałunkami przeszliśmy aż pod ścianę a potem na zimny i szklany stół kuchenny. Jednym ruchem Justin odpiął mój stanik. Wyrzucił go gdzieś za siebie zabierając się za dolną część mojego ubrania. Nie pozostawiłam go tak samego i pomogłam mu ściągnąć i jego spodnie. Kiedy moje piersi były nagie, obejmował je ciepłymi dłońmi delikatnie masując, po czym dołączył do tego swój niesamowicie sprawny język. Mój oddech stawał się szybszy i płytszy, a on przyssał się do moich sutków. Przejechał językiem wzdłuż paska mojej bielizny. Poczułam jego ciepły oddech w pobliżu mojego najbardziej intymnego miejsca a jego ręce pieściły ciągle moje piersi.
Zeszłam ze stołu pozostawiając go wciąż na nogach. Dotknęłam jego umięśnionej klatki piersiowej, po czym zjechałam niżej palcami. Poczułam jego naprężonego penisa, zsuwając jego bokserki. Masowałam jego członka w dłoniach po czym włożyłam go do ust. Justin syknął z przyjemności odgarynając moje włosy. Poruszał lekko biodrami co dało mu jeszcze większą przyjemność. Czułam że pragnął mojego ciała jeszcze bardziej i bardziej. Zamiast jak wszyscy cywilizowani ludzie pójść do łóżka, to postanowiliśmy przejść tym razem do łazienki. Justin oparł mnie o zimną ścianę i zaczął całować. W rękach nadal trzymałam jego gorącego przyjaciela, natomiast on cały czas masował moje piersi. Ręką wadził po całym moim ciele wędrując co mojego miejsca intymnego. Bliskość swoich ciał czuliśmy w każdym miejscu. Przy zlewie, potem przy wannie a na końcu przy drzwiach i ostatecznie zakończyło się na kanapie w pokoju w którym zamierzaliśmy spać.
Poczułam jak wsuwa się we mnie, moje ciało wygięło się nieco do tyłu. Już nie był taki delikatny jak wcześniej - tym razem szedł na całość. Jego ruchy były szybkie, odważne. Widział, że sprawia mi niesamowitą przyjemność, a moje okrzyki jego imienia dostarczały mu tylko satysfakcji. Syczał głośno z każdym ruchem naszych bioder. Podniosłam się tylko na chwilę, by przyciągnąć go do siebie. Całowaliśmy się jak oszalali! Położył się za mną i nie miał ochoty przestać. To dobrze, bo mnie podobało się to coraz bardziej i chciałam więcej. Jedną ręką chwycił moje udo i uniósł je wysoko do góry. Znów wszedł we mnie tym razem od tyłu. Drugą rękę wsunął pod mój brzuch nadając nam nowy rytm. Czułam jak nasze soki łączą się we mnie. Doszłam i czuję żę Justin tak samo. Biała maź jaką produkował zatrzymała się w moim ciele. Krzyknęłam głośno kiedy jego członek wyszedł z mojego ciała. Odwróciłam się w jego stronę by mógł całować okolice mojej szyi. Byłam zmęczona jak nigdy.
Objął mnie ręką i zaczął się śmiać.
- To było super!! - odgarnął swoje włosy i położył głowę na poduszkę. Przytuliłam się do niego kładąc się na jego rozgrzaną klatkę. Ręką przytulił mnie do siebie i mogliśmy odpocząć wspólnie. Chcieliśmy już położyć się do spania, ale dopiero potem przypomniało nam się, że musimy wyłączyć telewizor. Justin przy okazji ubrał się i na ochotnika poszedł do wyłączyć. Okazało się, że robiliśmy to tak długo, że włączył się jeszcze raz. Po wyjściu Justina z pokoju również postanowiłam się ubrać. Kiedy przyszedł miał trochę zawiedzioną minę ale położył się obok bez słowa.
Obrócił mnie do siebie przodem i patrzył prosto w moje oczy. Myślał że nie czuję jak sięga ręką do mojego stanika i znów go odpina.
- Justin?
- Przepraszam, musiałem. - no i na marne go ubierałam, skoro za chwilę znów zostałam naga w górnej części. Juss pocałował mnie w czoło zgaszając lampkę. Powiedział " Dobrej nocy kochanie " i oboje zasnęliśmy.
___________________
O Boże, jak ja to długo pisałam!!!!!!!! XD
siema;*
Boze jakie +18 XD Wyczuwam dziecko nanana :33 i mam nadzieje ze Rose bedzie ukrywala ciaze przed Justinem lala :3
OdpowiedzUsuńaleeee fajne;D
OdpowiedzUsuń+ też mi się wydaje, że będzie ciąża ;D
zapraszam do mnie http://they-dont-know-babe.blogspot.com/
Jeju kocham to <3 tez wyczuwam ze bedzie dziecko ;) .. poprawiasz mi tym humor i smieje sie chociarz jestem w szpitalu ;__;
OdpowiedzUsuńJaa xd tez mysle zw bedzie dziecko,bo naposalas ze 'weszla we mnie biala maz'to juz chyha wiadomo xd. Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńLa la la czyżby Rose będzie w ciąży. La la la ale emocje ^^
OdpowiedzUsuńNapisz w nastepnym rozdziale ze sie o cos pokloca i wgl nie beda sie do siebie jakis czas odzywac ale normalnie beda w jednm domu :D:D:D bo takie cos sie lepiej czyta ;>:>
OdpowiedzUsuńAle by byla beka ze byloby cos w stylu ze Rose zajdzie w ciaze i na przyklad wyjdzie ze ona ja zabija czy cos
OdpowiedzUsuńNapisz, że się pokłócą :( Rose wyzna mu, że jest w ciąży, a Justin będzie ją szukał.
OdpowiedzUsuńOmomom więcej więcej!&
OdpowiedzUsuńCudowny czekam na nastepny:*
OdpowiedzUsuń