No i w końcu wychodzi film na który tak długo czekałem że o matko.
_____________________
Usiedliśmy przy stoliku i czas wszystko wyjaśnić.
- Rose dowiedziała się, że jest adoptowana - zacząłem nieśmiało - Od tamtego czasu nic, tylko szukamy jej biologicznej matki. Pewna kobieta, która była jej współlokatorką i powiedziała nam, że mama Rose mówiła coś, że będzie tu przebywać.
Nie dokładnie w tym hotelu, ale w Londynie. Byliśmy w dosłownie wszystkich, a ten był ostatni. Byliśmy nieco dziecinni i na własną odpowiedzialność wybraliśmy się tu w poszukiwaniu przygód.
- Jesteście nie... - przerwał.
- czekaj! - tym razem ja wtrąciłem. - Nie wzięliśmy telefonów, ani dużej ilości pieniędzy ani samochodu. Mam 19 lat, a jeszcze nigdy nie przeżyłem nic ciekawszego. Błądziliśmy tydzień po tym ogromnym mieście i nie mogliśmy znaleźć tego hotelu. Jest najbardziej oddalony i w tym był problem. W końcu go znaleźliśmy.
- Rozumiem wszystko - zaczął spokojnie - ale nie rozumiem czemu macie takie ubrania.
- to mój był pomysł Usher. Pomyślałam, że w przebraniach łatwiej będzie nam się poruszać, bo nikt nas nie rozpozna - teraz zaczęła dziewczyna. - Pod przebraniem nikt nie będzie wiedział kim jesteśmy. Chodzimy przez te wszystkie dni w tym samym. I mieszkamy w byle jakich hotelach. Zarobiliśmy ... w nieco nie typowy sposób, którym chyba nie trzeba się chwalić. - zaśmiała się.
- o Boże dzieci.. - założył ręce na głowę i z jednej strony chciał się śmiać, a z drugiej nas zabić.
- Zadzwonisz po Scooter'a? wszystko nas przerosło. Matki Rose jak nie ma tak nie ma, a my niepotrzebnie się tu wlekliśmy, ale przy najmniej teraz mieliśmy czas by rozmawiać i przebywać razem - uśmiechnąłem się do dziewczyny i objąłem ją ramieniem.
- Czy zadzwonię?! głupie pytanie. Oczywiście że tak. Nawet jeśli byś zaprzeczał to i tak bym to zrobił.
- Już czuję jak Scooter i mama mnie zabijają. - odparłem sam do siebie.
- Nie dziwię się. Żałuj że nie czytałeś gazet i nie czytałeś internetu. Tyle plotek nie słyszałem nigdzie. Dzwoniłem do ciebie 10 tysięcy razy ale skoro zostawiłeś telefon, to nie miałem na co liczyć. - Spojrzał na nas dziwnie i zadzwonił do Scooter'a.
Rose oparła głowę o moje ramię i tak spokojnie siedzieliśmy czekając na wymierzoną karę. Wyglądaliśmy jak biedaki. Brudni okropnie ubrani, czekający na sprawiedliwe ukaranie.
: Scooter. Ja dzwonię dopiero teraz, ale chciałem ci powiedzieć, że Justin i Rose, są ze mną w hotelu - po tych słowach wziął na głośnomówiący i położył telefon na stole.
: Boże - odetchnął - dlaczego dzwonisz dopiero teraz. Gdzie oni byli. Daj mi ich do słuchawki!!
: Spokojnie! nie ma ich tu - pokazał nam znak ciszy kładąc palec a ustach. - zabrałem ich tak żeby nikt nie wiedział, bo chciałem żeby mi w czymś pomogli.
: Stary! dlaczego nie mówiłeś szybciej!? mogłeś chociaż napisać wiadomość. Policja we wszystkich krajach chyba go szuka. Beliebers interweniują o swojego idola a ty tak po prostu ich zabierasz? Wszyscy umieramy ze strachu nie mówiąc nic o Pattie.
: Przyjedziesz po nich czy mam ich odwieźć? - zmienił temat
: Przyjadę tylko powiedz gdzie. - Tak o to Usher ocalił nasze tyłki. Nie wiem jak mu się odwdzięczę że po raz setny ratuje mi życie. Świetnie wymyślił akcję z zabraniem nas ze sobą. Przykro mi trochę, kiedy usłyszałem że Beliebers cholernie się martwią. Muszę to jakoś wynagrodzić. Pojadę do studia i nagram nowy hit. Dołączę do niego teledysk. Potem odwiedzę wszystkich chorych, biednych i potrzebujących i w ogóle.
Nie pozwolę sobie znów skrzywdzić innych. Nie pozwolę skrzywdzić swoich Beliebers. Czy mi wybaczą? tego nie wiem. Chcę tylko w końcu wziąć się za swoją karierę.
Do naszego pokoju przyszła skąpo ubrana kobieta. Powiem w prost, że wyglądała jak prostytutka, ale potem dowiedziałem się, że to obsługa hotelu. Usher zakończył rozmowę przez telefon i wziął od kobiety dwie siatki.
- Pozwoliłem sobie zamówić dwa zestawy ubrań. Jeśli przyjedzie tu Scooter i zobaczy was w tym to od razu się kapnie że coś jest nie tak. Rose poszła do łazienki jako pierwsza, ale ja zostałem jeszcze by podziękować Usher'owi. Ogólnie chciałem go wręcz uściskać, ale z powodu moich przemokniętych i obłoconych ubrań, po prostu poszedłem za dziewczyną.
Cieplutka łazienka hotelowa, z której aż nie chciało się wychodzić. Nie mieliśmy zbytnio czasu, bo za jakieś 3 godziny przyjedzie tu Scooter, więc tylko szybko się przebraliśmy. Nie mogliśmy nawet wejść pod prysznic, bo na prawdę nie było na to czasu.
- Jak się cieszę, że wszystko jest wyjaśnione. - odparła po chwili .
- I w końcu wrócimy do domu. Pewnie już nie wrócimy do tamtego hotelu, więc nasze rzeczy odzyskamy już w autobusie. Jedziemy prosto do ciepłego domu. W wannie będę .. a raczej będziemy siedzieć dniami i nocami, co ty na to?
- Jestem jak najbardziej za - podeszła i wtuliła się w moje jeszcze nie okryte ciało. Od razu zrobiło się cieplej i przytulniej.
- Dziękuję Ci. - wyszeptałem.
- Wpakowałam nas w podwójne kłopoty. Nie dość, że robimy to wszystko przez moją mamę, czyli przeze mnie, to w dodatku ta cała akcja z przebraniem. - czułem jak zaczyna się rozklejać. Nie miała już siły żeby spierać się ciągle ze sprawą mamy. to powoli zaczynało rozklejać mnie. Z reguły potrafię być twardy, ale przyznaję, że często płaczę kiedy jestem smutny. Przerasta mnie cały świat i właśnie wtedy potrafię się rozkleić.
- Nie płacz kochanie. Dziękuję ci za to, że mimo, że jestem światowej skali gwiazdą, przy najmniej przez ten tydzień uświadomiłem sobie, że gdzieś w środku mnie jest człowiek spokojny i otwarty na wszystko. Zdałem sobie w końcu sprawę, że mogę żyć normalnie jak każdy. Bawiłem się tak świetnie, że nie potrafię tego opisać! jestem szczęśliwy. Tak wyglądam kiedy jestem szczęśliwy.
- Czyli... mam rozumieć, że jak jesteś szczęśliwy, to paradujesz w tak brudnym ubraniu i nie golisz się tydzień? - zaczęła się śmiać. Łza spływająca po jej biednym, oziębłym policzku dała mi znaki że czas pokazać jak bardzo ją kocham.
- Niee - śmiałem się. - Jestem szczęśliwy kiedy jesteś obok mnie. - uśmiechnąłem się najpierw. Kiedy popatrzyła w moje oczy... wszystko wydało się nagle magiczne. Dobre zakończenie bajki. Szkoda tylko że nie do końca spełniliśmy cel. Objąłem jej skromną twarz dwiema rękoma i pocałowałem. Tak długo nie byliśmy przytuleni. Mogłem ponapawać się jej cudownym smakiem. Ale jak to w naszej bajce.. zawsze musi ktoś przeszkodzić. Do drzwi łazienki zapukał Usher.
- Szybciej gołąbeczki!! - puknął jeszcze kilka razy i zmył się z przed drzwi. Szybko ubraliśmy się do końca i przemylismy po części i wszyliśmy z łazienki. Poszliśmy coś zjeść. Fani, na wieść że jestem w hotelu od razu się zebrali. Już stojąc na korytarzu zaczęli dobijać się do środka. Wyszedłem do holu i dopiero zaczęło się szaleństwo. Ogółem chciałem podejść i pzreprosić recepcjonistkę, że ją pzrezwałem, ale widok fanów tak mnie zauroczył, że zanim to zrobiłem, musiałem jeszcze chwilę im machać i uśmiechać się.
- Przepraszam - zwróciłem jej uwagę na siebie. Była dziwna i nawet nie wiem po co ją przepraszam. - Chciałem panią przeprosić.
- Pan Bieber?! - zapomniałem całkiem że nie wie, że tu jestem skoro wślizgnąłem się do środka niczym ninja.
- Emm.. Y.. - Cholera. Co teraz! trzeba improwizować. - Taak. Ten przed chwilą to ja w przebraniu. Przyszedłem przeprosić, że azwałem panią wredną czy dziwną babą. Sam już nie pamiętam jak, ale przepraszam, ponieważ mnie poniosło.
- Nie szkodzi - ledwo oddychała. Dobrze że nie nałożyła na mnie kary. Teraz lepiej się odsunę, bo sam nie wiem czy zaraz na mnie nie skoczy.
- To paaa - odsuwałem się powoli do tyłu lekko uśmiechając. Stała tak pzrerażająco że nie wiem co się za chwilę stanie więc lepiej się wycofam. Wróciłem do Rose i reszty. Siedzieliśmy chwilę w ciszy i potem przyjechał Scooter. Najpierw zadzwonił informując nas żebyśmy pomogli przedostać się do środka. Zeszliśmy na dół i tylko czekałem aż do ujrzę. Jest. Wychylił się. Przebrnął jakoś do drzwi aż znalazł się wśrodku. Miałe nieco podarte ciuchy przez fanów, ale jakoś się udało. Spojrzał najpierw na mnie kpiąco i wrednie, ale op chwili jego twarz zupełnie zmieniła mimikę.
Oczy rozświetliły się w moją stronę i puścił lekki uśmiech. Podszedłem i go przytuliłem, tak po prostu bez wytłumaczeń, bo tym się zajmiemy w domu. Razem z Usher'em przyjęliśmy że opowiemy mu historię o tym, jak zgodziliśmy się podjąć z nim współpracę i nic nikomu nie powiedzieliśmy po prostu. Nie chcę kłamać, ale lepsze to małe kłamstwo, niż okropna prawda. Znów bym wszystkich zawiódł.
- Przepraszam - powiedziałem mu do ucha zamykając oczy. Wszyscy robili zdjęcia. W zaistniałej sytuacji znalazł się nawet kamerzysta. Nie zdziwiłem się, bo można przywyknąć, że kamerzyście biorą się tak po prostu z nikąd i z nie nacka. Jest cisza, a za kilka sekund potrafi ci wybiec koleś z odpowiednim sprzętem. Porozmawialiśmy potem na spokojnie i wszystko mu wytłumaczyłem. Najgorsze będzie spotkanie z mamą.
Zaszliśmy do autobusu 15 minut po sytuacji w hotelu. Pożegnaliśmy się z Usher'em który najwyraźniej zostaje by dalej nagrywać reklamę perfum. Wszedłem do autobusu cały uradowany że wracamy. Rose była uśmiechnięta, ale i tak widziałęm w jej oczach niepokój. Chciałbym porozmawiać z nią na poważnie, ale zbyt wiele rzeczy dzieje się teraz dookoła. Zbyt wiele ludzi i napięta sytuacja. Poczekam aż wszystko się uspokoi. Pzekroczyłem schodki i byłem już w środku. Było tak głośno, że nie słyszałem własnych myśli.
Wieść jaką usłyszałem od fanki wchodząc do autokaru trochę mnie załamała. Wypowiedziała do mnie słowa " Gdzie podział się Kidrauhl? " Myślałem że pęknie mi serce i nie wiedziałem co odpowiedzieć. Oczywiście, że ich Kidrauhl jest tutaj. Po prostu nieogolony i zmęczony. Mam nadzieję, że szybko dam im do zrozumienia, że ja wciąż jestem ten sam. Nowy tatuaż nie czyni mnie inną osobą. Pokazuje tylko jak dorastam. Dorastam fizycznie. Jestem wyższy, bardziej umięśniony i spoważniały i palę. Ale dalej jestem tym samym chłopcem co kiedyś. Potrafię śmiać się ze wszystkiego. Uśmiechać się słodko do kamer
i przede wszystkim mieć do siebie dystans. No nic. Przyszedłem do tego autobusu i jak gdyby nigdy nic nie spodziewałem się tej chwili. Ujrzałem bowiem moją mamę. Skromną kobietkę która już czekała na to, by mnie skarcić. Chciał okrzyczeć i ukarać. Ja natomiast tylko ja przytuiłem z uśmiechem na twarzy.
- Przepraszam Cię mamo najmocniej na świecie. Kocham Cię i nie gniewaj się na mnie. Wszystko ci wyjaśnię.
- Mam taką nadzieję synu. - rozpłakała się przyciskając mnie do siebie. - Chodź tutaj mała - przywołała ręką Rose i w trójkę mogliśmy cieszyć się chwilą.
Przywitałem się z resztą i mogliśmy jechać do domu. Przegadaliśmy dosłownie całą drogę. Pożartowałem i nagrałem kilka filmików. Jutro nagramy ten główny w przeprosinach. No i... obiecałem przecież napisać hit.. nagrać do niego teledysk i odwiedzić tych najbiedniejszych. Wszystko zacznie się układać. Tylko najpierw trzeba poprawić relacje z moją księżniczką.
*** Oczami Rose ***
Ten dzień był na prawdę pokręcony. Najpierw błądziliśmy od rana, potem w południe odnaleźliśmy hotel, potem okazało się, że mieszka w nim Usher. Po 3 godzinach przyjechał Autobus i możemy wracać do domu. Jeden z bardziej rozklejających mnie dni. Było wiele łez i wzruszeń, ale najważniejsze jest to, że teraz pójdzie z górki. Byłam padnięta i marzyłam tylko o ciepłym łóżku i Justinie obok. Niestety nie byliśmy jeszcze pod prysznicem, więc nie wszystko było takie wygodne i milutkie. Justin obiecał że przyjdzie do mnie jak tylko porozmawia ze wszystkimi. Położyłam się w małym, ciasnym pomieszczeniu, gdzie głównie mieściło się tylko łóżko.
Próbowałam zasnąć lecz na marnę. Ocierałam co chwila oczy i zmieniałam pozycję. W głowie ciągle pytałam ' dlaczego jej nie ma ' lub 'kim jets moja matka '. To raczej nie codzienne pytanie. Zwykle zadają je ludzie którzy serio nie mają poukładanego życia. Z moim tak nie jest. Jestem szczęśliwa, bo mam chłopaka, którego na prawdę kocham. Nie mogę narzekać, bo jak na razie moje życie jest wręcz bajką. Tylko jak żadne inne ' dziecko ' nie znam swojej mamy. Gdybym teraz przy sobie nie miała Justina, to co bym poczęła? Umarłabym chyba. Gdybym bez niego dowiedziała się, że jestem adoptowana, to nie poradziłabym sobie z tym. Ten chłopak potrafi mnie pocieszyć i zrozumieć.
Dlaczego na tym świecie jest mniej takich ludzi? potrafią tylko namocić dziewczynom w głoach, rozkochać w sobie i zostawić. Jest mi tylko przykro, że nie każda dziewczyna może poczuć jak to jest być tak kochaną osobą, ale cieszę się, że mogę poznać niektóe Belieber. Nie jestem zazdrosna, gdy Justin jest przytula lub całuje w policzek. Mam być zazdrosna o miłość do fanki? Nie dziwię się nawet, kiedy Justin powtarza wiele razy że ich kocha. Czuję to tak samo jak on. Kocham wszystkich ludzi, którzy prawią nam komplementy, którzy płaczą na widok nasz czy Justina. To jest cudowne uczucie!
Moje myśli nieoczekiwanie przerwał szmer drzwi wykonanych z dziwnego materiału. Przyszedł Juss. Rozebrał się do stanu, w którym nie miał koszulki i położył się cicho obok mnie. Rękę przełożył przez mój brzuch i przyciągnął mnie do siebie.
- Nie śpię - wyszeptałam. Nachylił się nade mną i pocałował w policzek.
- Wszystko okej? - powiedział równie cicho.
- Tak. Chcę już o tym zapomnieć. Może samo się ułoży. Może nie potrzebnie o tym tyle myślę.
- Jesteś bardzo silna, wiesz? - odwróciłam się zatem w jego stronę. Moją twarz objął jedną dłonią wadząc palcem po moim policzku. Patrzył mi prosto w oczy a ja robiłam to samo. Można być aż tak idelanym? wiele razy się nad tym zastanawiałam. Chyba tak. Jednak można, przy najmniej w jego przypadku tak jest.
Zasnęliśmy nawet nie wiem w którym momencie. Nareszcie w ciepłym miejscu, ale atrakcja główna ( czyli w tym przypadku pobyt w łazience ) jeszcze na nas czeka, więc zapewne jak się obudzimy, będzimey juz na miejscu. Dobranoc! :)
~*~
Obudziłam się i szybko wstałam wybiegłam z małego pokoju, i zrobiło się strasznie gorąco. Nikogo w srodku nie było więc wyszłam na zewnątrz. Miejsce nie wyglądało jak ' rezydencja ' Justina, tylko jakiś hamak i palmy i plaża. Gdzie myśmy tym autobusem zajechali?! Spałam jakieś 3 godziny a nie 3 dni przecież.
- JUSTIN!? - krzyczałam na całe gardło. Nikt się nie odzywał. Ponawiałam okrzyki, ale i tym razem nie słyszałam odpowiedzi. Zaczęłam czołgać się powoli pzred siebie. Było tak gorąco że nie mogłam ustać na nogach. Głowa rozbolała mnie wręcz od razu. JEST! Widziałam czyjeś plecy. To Juss. Podbiegłam do niego a on ruszył w moją stronę, i podchodząc do mnie zaczął potrząsać mną trzymając mnie za ramiona.
- Kochanie!! kochanie!!! - powtarzał głośno. Nie wiedziałam co się dzieje. Justin puścił mnie, zaczął krzyczeć jakby miał nadejść koniec świata i uciekł przerażony.
- Kochanie!!!!!!!!! - dopiero teraz otworzyłam oczy. Boże, to był sen!! Jaka ja głupia, to chyba logiczne. Gdzie teraz o tej porze bylibyśmy gdzieś na Hawajach, co?
- Boże, ale miałam sen. Najgorszy na świecie. - Justin nie odpowiedział tylko zaśmiał się sam do siebie i pociągnął mnie za rękę. Wstałam i poszłam za nim do głównej części autobusu. Zasnęłam dość wczesnym wieczorem, a dajcie wiarę, że jest 08:43 nad ranem następnego dnia! Ogarnęłam się tylko do tego stopnia, by móc funkcjonować przed mediami. Nie chcę gwiazdorzyć urodą czy coś w tym stylu, ale wystarczy ze wyjdę bez makijażu, lub z nieogarniętymi włosami, a już pójdzie plota, że Justin mnie pobił. hahaha, te media.
otrząsnęłam więc wygląd do tego stopnia, by móc spokojnie wyjść z autokaru i udaliśmy się na zewnątrz. Śnieg ostatnio padał co raz mniej, więc jak można się domyśleć - jest go coraz mniej. I w sumie dobrze, bo nie nawidzę tej pory roku. Weszłam do domu i pierwsze co, to klapnęłam na kanapę. teraz mam już stu % pewność, że nikt mnie stąd nie wyciągnie. W domu rozpoczął się harmider. Wszyscy zaczęli nerwowo chodzić. Jeden szukał drugiego. Przyjechał kamerzysta i teraz znów musiałam się czymś zająć. Scooter podszedł i zapytał czy nie widziałam Justina. Odpowiedziałam tylko ' nie ', a mężczyzna poszedł dalej.
Za chwilę chłopak wyszedł i zapytał mnie, czy nie widziałam Scooter'a. Zaśmiałam się a on spojrzał na mnie z miną ' WTF ' i pobiegł do kuchni.
Widziałam jak kamerzysta z powodu nudy podchodzi do mnie i zaraz zada pytanie ' mogę nagrywać? ' - Nie chcę tego jak diabli!!! nie wiem nigdy co mam mówić do kamery. Może i już do tego przywykłam, ale i tak troche się wstydzę.
- Czy.. - nie dokończył
- Jasne - uśmiechnęłam się i ogarnęłam fryzurę.
- Odpowiedz na pytanie ' jak jest? ' - zadał je, po czym zaczął nagrywać.
- Dzieje się bardzo dużo. Ostatnio przez to, że nie było nas tak długo, przybrało się kilka kłopotów, ale Justin wie co robi. Jeszcze dziś zabierze się za oficjalne przepraszanie Beliebers, a potem zrobi to, co długo obiecywał. Zacznie pomagać. - uśmiechnęłam się po raz drugi. - Nie martwcie się Beliebers, nie zabiorę wam waszego Kidrauhl'a. - puściłam do kamery oko, i nagle chłopak zza kamery powiedział ' świetna robota ' wyłączając szybciej nagrywanie.
- Roseeee!! - usłyszałam głos Justina. Poszłam za nim i doszłam do innego pokoju w którym czekał już on, ciocia, i Ryan stylista.
- Dołączysz do nas? nagrywamy urywki do filmu - spytał z uśmiechem. Odwzajemniłam go i usiadłam obok Jussa. W pokoju nastała cisza. Ktoś włączył światła i reflektory. Zrobiło się bardzo jasno i oślepiająco. Zaczęliśmy chwilę rozmawiać na poważnie, a chwilę się wygłupialiśmy. Później dołączyło do nas kilka tancerzy. Zrobiło się jeszcze ciekawiej, bo każdy z nich miał wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia. Cały ten dzień zapowiadał się na prawdę interesująco. Zobaczymy jak będzie dalej :)
_______________
Witam drodzy parafianie! :)
Mam nadzieję, że nie wściekacie się, że tak wolno dodaję rozdziały, ale jak same wiecie.. nadszedł okres powoli świąteczny i teraz coraz mnie czasu spędzam przed ekranem laptopa :)
Rozdział dodaję na miarę czasu. Więc jeśli tylko jest okazja to coś piszę. Ten szczerze mówiąc powstaje już chyba trzeci dzień ; D
Tak więc, do zobaczenia w kolejnym, i mam nadzieję że te wypociny na razie się Wam podobają.
Zostańcie z Bogiem!
omom ciekawe co przyniesie kolejny dzien *-* eh mama Rose (?)
OdpowiedzUsuńchcę już następny :)
OdpowiedzUsuń