poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 31

Nikomu z resztą nie powinniśmy się chwalić. Niech to będzie ' nasza sprawa '. 


________________________________

- Jak z piosenką? - Pattie zmieniła temat. Uf. 
- Jest super! Skończyłem ją już dzisiaj, przerobiłem i jest w pełni gotowa, by ujrzeć mroczny świat internetu! - uśmiechnął się do mamy. 
- Jestem z ciebie dumna Justin. Jutro Ellen show, Scooter i Alfredo podjadą po was o 6:15, musicie się szybko przygotować - spoważniała. Cholera! to już jest jutro! nie dość, że teraz martwię się sprawą tego nazwiska, to muszę się przełamać, i wystąpić. 
- Wiem mamo. Jestem już na jutro gotowy, tylko muszę coś fajnego ubrać. Sam nie wiem co to będzie. - Wyznał - Idziemy do pokoju? - odwrócił się w moją stronę. 
- Jasne. - rzuciłam od niechcenia grzebiąc w telefonie. Napisałam do Ashley sms'a. Nie mogę zaniedbywać tak naszej przyjaźni, przecież jej to obiecałam. Wątpię, że odpisze mi na tą wiadomość z powodu braku pieniędzy na koncie, ale niech widzi, że nie mam jej gdzieś. 
Poszliśmy do pokoju, i od razu wzięłam się za szafę z ciuchami. 
- Powiedz. Mam ubrać spodnie, czy raczej sukienkę? - W zasadzie nie wiem po co go o to pytam, skoro i tak wiem co wybierze. 
- SUKIENKĘ! - od razu się uśmiechnął również po chwili sięgając po telefon. - Wyglądasz wtedy seksowniej KLIK
- tak taaak - uśmiechnęłam się odwracając się w stronę szafy. Uklękłam przed nią w poszukiwaniach. Justin w tym czasie ciągle siedział w telefonie. 
- Co robisz? - zaczęłam przerywając niezręczną ciszę. 
- Gram - zaśmiał się i pokazał wyświetlacz telefonu. Grał w jakieś wyścigi malutkich samochodzików. Widząc jego minę, zauważyłam, że gra mimo że jest dla dzieci, wkręciła go niczym 9-latka. 
Nie odpowiedziałam nic, tylko dalej grzebałam w szafie. Była tak wielka, że spokojnie mogłabym chyba do niej wejść. Nie wiem co ubrać, w każdym razie, na życzenie Justina, szukam sukienki, w której będę wyglądać seksownie, i za razem w której będzie mi wygodnie. Teraz ciężko taką znaleźć. Eh.
Justin podszedł niespodziewanie do okna szukając czegoś w kieszeniach. 
- A teraz co robisz? 
- Chcę zapalić, ale nie wiem gdzie mam papierosy. 
- Dalej palisz? Tak rzadko to robisz. Czemu z tym nie skończysz? 
- Cieszę się, że palę rzadko i nie muszę tego robić 10 razy dziennie. Ale muszę zapalić przy najmniej raz w ciągu kilku dni, bo już jestem na tyle przyzwyczajony. 
Znalazłam w końcu odpowiednią sukienkę, ale nie zamierzałam pokazywać jej Justinowi. Zobaczy ją jutro. Nie wiem czemu, po prostu tak zaplanowałam. Ciągle w głowie mam nazwisko " Collins " czemu nie mogę przestać o tym myśleć? To nazwisko miesza mi w głowie już cały dzień. Nie znam nikogo o takim nazwisku. 
I czemu akurat przy moim imieniu !!?? Odstawiłam wszystko i podeszłam do Justina, opierając się tak jak on, łokciami o parapet. Widok z jego okna był jak zawsze piękny. Widok na dosłownie całe miasto. 
- Pięknie, prawda? - widząc że jestem obok niego, zgasił papierosa. 
-Yhymm .. - oparłam głowę o jego ramię i tak spokojnie przyglądaliśmy się wszystkiemu przez dłuższą chwilę. Spojrzałam na zegarek. Czas leciał tak nieubłaganie szybko, że nie spostrzegliśmy, kiedy wybiła godzina 22:13. 
- Pójdę spać, już po 22:00. - Powiedziałam przerywając ciszę i przebrałam się w piżamę. Justin po chwili zrobił to samo, tylko jeszcze wszedł na TT. Często robi to wieczorem, żeby uprzedzać fanów co dzieje się jutro, życzyć i dobrej nocy, lub czytać ich wpisy. Powoli zasypiałam. Słyszałam tylko szmer, kiedy Justin odkładał laptopa. 
Dał mi buziaka w policzek, myśląc że śpię i odwrócił się do mnie plecami. Odwróciłam się bardzo szybko i również oddałam buziakiem. 
- Nie śpisz - odwrócił się w moją stronę. 
- Nie mogę zasnąć. Ciągle myślę, i boje się jutra. Jak to robisz, że nie masz tremy? - Patrzałam mu prosto w oczy. Leżeliśmy wtedy tak bardzo blisko siebie. 
- Przyzwyczaiłem się do tego, że ludzie mnie znają. Nawet idąc miastem muszę być ostrożny. Można przywyknąć. - uśmiechnął się kładąc rękę na moim biodrze. - Dalej się boisz, prawda? 
- A co, nie powinnam? Tam będzie bardzo dużo ludzi. 
- Myślałem, że będąc ze mną dzień w dzień, przywykniesz z czasem .. 
- DAJ SPOKÓJ! ledwo wytrzymałam jak Usher wyciągnął do mnie rękę! - uśmiechnęłam się, na co chłopak się zaśmiał. 
- Dobranoc Rose - pocałował mnie lekko i zamknął oczy. Przytuliłam się do niego i zasnęliśmy. 

                         ~*~

- AAAAAAA!!!!!!!!!!!!! - Justin obudził mnie krzykami. Myślałam że coś mu się stało! Podniosłam się szybko na łóżku spoglądając co się z nim dzieje. 
- Co ty robisz? - przetarłam oczy. 
- Przeciągałem się - zaśmiał się. 
- Tak głośno? - Na dworze było tak ciemno, że czułam, jak by wybiła dopiero godzina 3 w nocy. Spojrzałam a zegarek i nie mogłam uwierzyć, że jest 5:30. KOSZMAR!
- Musimy wstać - ciągle miał zamknięte oczy. Czułam że moje powieki za chwilę również opadną i z powrotem zasnę, ale Justin nie dał się tak łatwo lenić. Wstał, podniósł mnie i zawiesił sobie na ramię. Chciało mi się śmiać, ale za bardzo byłam śpiąca. 
Niósł mnie jak jakiegoś manekina, a ja nawet nie miałam zamiaru zejść. Przy najmniej nie musiałam chodzić. ( tak to wyglądało mniej więcej : KLIK ) 
- Gdzie idziemy? - mówiłam sennie. 
- Nie wiem. Do łazienki, ale nie mogę trafić - fakt, łaziliśmy po korytarzu w poszukiwaniach łazienki, aż trafiliśmy. Nie w to w co chcieliśmy, ale natrafiliśmy na mamę Justina. 
- Boże drogi to jej się stało?! - od razu nie potrzebnie się przestraszyła. 
- Lenistwo - Justin uśmiechnął się i weszliśmy do łazienki. Wstałam na nogi i od razu oboje wzięliśmy się za przyszykowania. Mycie zębów, układanie włosów, makijaż ( w Justina przypadku nic ). Tym razem nie byliśmy tak zabawnie nastawieni, ponieważ ciągle chciało nam się spać. 
W cale nie poszliśmy tak późno wczoraj spać. Nie wiem więc czemu teraz praktycznie śpimy na stojąco. Poszliśmy do pokoju po nasze przygotowane szybciej ubrania. Tak jak już mówiłam, ubrałam sukienkę KLIK
- Boże, ale wyglądasz bosko. - Justin wręcz cały czas wpatrywał się, kiedy jeszcze nie byłam gotowa w 100 % KLIK
Nie nie odpowiedziałam, tylko uśmiechnęłam się pod nosem. Gotowi zeszliśmy dopiero na dół, do reszty. 
- wszystko gotowe, możemy jechać? - zaczął Scooter bez przywitania. Ale to było jego normą. Zawsze przechodził od razu do sedna sprawy. 
- Tak. - odezwał się Justin chwytając mnie za rękę. Wyszliśmy z domu i autem Scooter'a pojechaliśmy do tego studia. Na ciele ciągle miałam dreszcze. O matko! jak się boję! przecież chyba umrę, jak będę miała tylko tam wejść. 
Po drodze oczywiście musiało mi być nie dobrze -.- Jak ja to mam w zwyczaju. Denerwuje mnie już ta cała choroba lokomocyjna.. mogłaby się w końcu skończyć. 
- Mam już się zacząć śmiać? - zażartował. 
- Bardzo śmieszne. 
- Ty też ze mnie śmiałaś się w windzie! Ja mam klaustrofobię, a ty chorobę lokomocyjną. Chyba jesteśmy kwita - uśmiechnął się, ale ja dalej trzymałam tą ' pokerową ' twarz. - No, już dobrze - przytulił się do mnie. - Za chwilę będziemy. 
- Zawsze tak mówisz. 
- I Zawsze tak jest. Patrz! - wskazał palcem gdzieś dalej. Na co? Na ogromny budynek. Faktycznie byliśmy już na miejscu. UF! ulżyło mi, kiedy wiedziałam, że już dojeżdżamy. Podjechaliśmy bliżej, ale nie spodziewaliśmy się, że tam będzie aż tyle fanów! Przyszli, jakby Justin miał grać tam koncert. Podbiegali do auta i stukali w szyby. 
jechaliśmy bardzo bardzo wolno, żeby nikogo nie potrącić. 
- Jak my teraz wysiądziemy? - trochę się obawiałam co do tego wyjścia. 
- Spokojnie, policja już czeka. - wyjaśnił Scooter, po czym trochę się uspokoiłam. - 3....2.....1...!!!! - Menager odliczył, po czym wybiegliśmy wręcz z auta. Przebiegliśmy kawałek chodnika z lekką pomocą policji i znaleźliśmy się w środku
Czekał tam na nas Ryan ( stylista ), Mama Jan, oraz dwóch tancerzy, którzy tańczą zawsze z Justinem, do piosenki ' Boyfriend '. Jak widać - Justin będzie śpiewał dziś tą piosenkę. Chyba sam o tym nie wiedział. 
Przywitaliśmy się wszyscy. Połowy ludzi tam nie znałam. Chłopak z resztą chyba też nie. Przeszliśmy kilka korytarzy aż w końcu weszliśmy za kulisy. 
- Ja wejdę pierwszy. Czekaj tu Ja wchodzę pierwszy, a kiedy Ellen powie że cię zaprasza, i usłyszysz w słuchawce że masz wyjść, to wtedy wejdź tamtędy. Ja po ciebie oczywiście wyjdę. Usiądziemy i wtedy możesz być spokojna. Jeśli nie będziesz wiedziała co powiedzieć to po prostu ja będę coś mówił, jak zauważę, że jesteś cicho. - mówił wszystko poważnie. 
To była właśnie ta chwila, w której bałam się śmiertelnie. 
- Spokojnie kochanie - uśmiechnął się, czując moje mokre dłonie. Trzęsły się, jak bym miała zaraz umrzeć! Fala dreszczy i ciarek przeszła po moim ciele. Ledwo trzymałam się na nogach, mimo to, miałam motyle w brzuchu. 
- Pamiętaj.. Tamte drzwi, dopiero jak ona cię poprosi. Uśmiechaj się i mów wszystko co chcesz. Nie musimy przecież nic ukrywać.
- A co, jeśli spyta czy razem spaliśmy? 
- To już zostaw mi - puścił mi oczko. Stanął obok mnie, ciągle trzymając mnie za rękę. W jego oczach nie czułam żadnego lęku. Zazdroszczę mu. 
Ellen dała krótką wypowiedź, po czym wypowiedziała słowa " Przed państwem Justin Bieber!!!! " Całe ogromne pomieszczenie zrobiło wielki aplause. Chłopak puścił moją rękę i spokojnie wyszedł zostawiając mnie tam samą. Mało co, nie przewrócił się jeszcze przez maleńki próg. Wszyscy zaczęli szaleć jeszcze bardziej. Justin przywitał się z prowadzącą, potem pomachał do reszty i usiadł. 
Nikt i tak się nie uspokoił. Krzyczeli, bili brawa. Ellen powiedziała coś śmiesznego, i dopiero wtedy każdy się uspokoił. 
- Justin jak miło cię widzieć. Po raz już 4. 
- Tak. Dziękuję za zaproszenie. - oboje się rozsiedli.
- zanim zaprosimy gościa, jeszcze chciałam z tobą porozmawiać. Oczywiście na jej temat. - moje serce zabiło, i tylko wycierałam ręce ze strachu. BRR niech mnie ktoś najlepiej zabierze, albo się zamieni ciałem, na jakiś czas. 
Wszystkich gdzieś wywiało. Pattie pewnie usiadła na widowni. Scooter poszedł oglądać Justina w jakimś pokoju z wszystkimi. Oprócz tancerzy, którzy w tym czasie za innymi kulisami przygotowywali się do występu, który będzie pod koniec.
schodziłam na zawał z każdym zadanym pytaniem w stronę Justina, ale jakoś jeszcze trzymałam się na nogach. Najgorsze będzie wyjście tam do tych wszystkich ludzi. 
- Jak ludzie reagują na was na ulicach? wyzywają was, czy raczej są mili? 
- Zależy od miejsca. Nie raz, kiedy gdzieś idziemy, potrafią wyzywać nas i krzyczeć, że jesteśmy beznadziejni, ale tak na prawdę nie zwracamy na to uwagi. Nie dawno musieliśmy Rozstać się na 12 dni. Nie kryję, że były to najgorsze dwa tygodnie życia, co pewnie fani zauważyli po moich smutnych zdjęciach, wpisach i zachowaniu. 
Podczas tego widziałem w internecie cały najazd na dziewczynę. Nie odpisywała, ale wiem, że czytała te wszystkie wpisy od hejterów lub zazdrosnych fanów. 
- Masz na myśli Beliebers?
- Nie. Beliebers szanują każdą moją decyzję życia. Hejty posyłają zwykle zazdrośni fani, lub hejterzy, którzy tak na prawdę nienawidzą chyba wszystkiego. 
- No dobrze.. poznajmy więc tą szczęściarę. Zobaczymy czy dużo się różni urodą ode mnie. - wszyscy zaśmieli się. BOŻE! moje nogi nigdy nie były takie giętkie. Czułam jak na mojej twarzy robią się delikatne rumieńce, ale wiem, że dam radę. Wierzę w siebie. 
W słuchawce odezwał się głos " wchodzisz Rose! " Spojrzałam najpierw na wyjście ,a potem naładowana emocjami odsłoniłam zasłonkę. Zrobiłam 4 nieśmiałe kroki i znalazłam się w centrum. Tak jak chłopak uprzedzał - wyszedł po mnie. 
- Nie bój się - odczytałam to z ruchu jego warg. Było zbyt głośno by go usłyszeć. Kiedy tylko się do mnie zbliżył, od razu zrobiło się jeszcze głośniej. Dostałam owacje, nie będąc nikim znanym. 
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się, przytulając Ellen. 
- Myliłam się. Jest o wiele śliczniejsza - stwierdziła, na co wszyscy znów się zaśmiali. Usiadłam na przygotowanym fotelu tuż obok Justina. 
Przez chwilę siedzieliśmy cicho, bo fani cały czas klaskali. Popatrzyliśmy na nich, potem na prowadzącą, i zaczęliśmy się śmiać. 
- Justin.. Rose.. - zaczęła kiedy wszyscy się uspokoili. 
- W ogóle chciałem zauważyć że za każdym razem kiedy tu jestem, to przy wyjściu masz taki mały próg.. i zawsze jakoś dziwnie go omijam, ale dwa razy prawie się wywaliłem. - zaśmiał się. Wszyscy oczywiście zrobili to samo. 
Siedziałam przez chwilę w bezruchu. Bałam się cokolwiek powiedzieć nie proszona. Nawet nie zwróciłam uwagi, co odpowiedziała na to Ellen, ale od razu przeszła do mojej osoby.
- Rose.. korci mnie to pytanie odkąd jesteście razem! Opowiedz wszystkim, jak to jest żyć w związku z Justinem Bieberem! - Teraz już nie czułam presji i spokojnie mogłam odpowiadać na pytania. 
- Wiele Belieberek myśli pewnie, że to jest cud, że pewnie jest ciągle idealnie, ale to nie do końca prawda. 
- Dzięki! - Wtrącił Justin z sarkazmem. Oczywiście każdy się zaśmiał. 
- Nie o to chodzi! No bo.. Często jest tak, że nawet, jeśli wszystko jest piękne, to zawsze zdarzy się coś złego. Justin jest świetnym chłopakiem i nie dziwię się, że szaleje za nim tak wielka liczba dziewczyn. Samo to, że przy mnie jest, to już sprawia, że moje życie staje się bardziej kolorowe, 
ale jak szybciej wspomniał.. nie zawsze tak jest. Zawsze są osoby, którym się to nie podoba. Teraz i ja nie mogę zostać sama, tylko zawsze muszą być przy mnie ochroniarze. Justina ochroniarze.  
- Dobrze, starczy pytań takich prywatnych, i przejdźmy do sedna. 
- Zadałaś jedno prywatne - wtrącił z uśmiechem Justin. 
- To nic. Starczy. Mam kolejne pytanie. Do was obojga. Kochaliście się już? 
- A TO NIE JEST PRYWATNE? - Justin musiał powiedzieć to trochę głośniej, bo każda dziewczyna od razu zaczęła piszczeć. Za kulisami powiedział, że sam na to odpowie, mimo to zrobiło mi się gorąco jak cholera.  
- wiesz.. KLIK
- No właśnie nie wiem. - każdy zaśmiał się ponownie. 
- Nie odpowiem na to pytanie, daj kolejne! - podniósł się szybko i wyciągnął kobiecie kartkę z ręki, na której napisane były pytania. Uf, najważniejsze, że wybrnęliśmy od tej odpowiedzi.
- Zamieńmy się miejscami! - Tak, to Justin wpadł na ten cudowny pomysł. Tak zrobili. Obok mnie usiadła Ellen, a Juss usiadł na jej miejsce. Zamienili się również rolami. Prowadząca zamieniła się w Justina, a on w nią. Ellen jak widać bardzo się wczuła. 
Ściągnęła spodnie bardzo nisko oraz potargała włosy, a Justin wszystko na odwrót. 
JUS : Więc Rose? 
JA : Tak Ellen? - Chciało mi się śmiać, jak cholera, kiedy do Justina, zwracałam się ' Ellen ' 
JUS : jak bardzo kochasz Justina? Możesz śmiało mówić, nic mu nie zdradzę - nieźle grał aktora, bo nawet się nie zaśmiał. Za to ja ledwo wytrzymywałam. 
ELL : przepraszam, a co ja mam robić? 
JUS : Justin! cicho bądź! Powróćmy do pytania. - tym razem się uśmiechnął.
JA : Tyle!  - pokazałam rękoma małą odległość. 
JUS : Oo, myślę, że Justin nie byłby za szczęśliwy. Co ty na to Justin? 
ELL : Osobiście marzę o tym, by podciągnąć spodnie na odpowiednią wysokość, a wtedy mogę przejąć się odpowiedzią. 
JUS : Dobra, zamiana, bo nie wytrzymam - zaczął się śmiać i od razu ściągał spodnie na dół. Wszyscy na widowni śmiali się co słowo. Kontynuowaliśmy show, tym razem nie padały w cale trudne pytania, więc nie było aż tak krępująco. 
Otworzyłam się nieco bardziej, i częściej się udzielałam, ale raczej wątpię, że pociągała by mnie rola kogoś sławnego. Nigdy mi się do tego nie spieszyło. Nie chciałam żadnych pieniędzy, ani sławy.. zawsze chciałam po prostu być szczęśliwa i mieć normalną rodzinę. 
Nie raz podczas wywiadu wstawaliśmy coś robić. Tańczyliśmy i rzucaliśmy lotkami O.o . Bawiłam się świetnie! Niestety czas nadchodził końca. 
- Panie i panowie, dziś gościli u mnie Justin Bieber, i Rose Wilson, do zobaczenia za tydzień z udziałem Ariany Grande, do widzenia!!! - Na sali znów przeważały krzywki i brawa. Niektóre z dziewczyn nawet płakały! Pomachałyśmy wszystkim i zeszliśmy dumnie ze sceny. 
- Było świetnie!! Ellen show jeszcze nigdy nie miało takiej oglądalności!! - za kulisy od razu przybiegł Scooter. Za chwilę potem z widowni przyszła do nas Pattie. Również była zachwycona. 
- Przyznaję.. świetnie to wypadło! - Była zmęczona, jakby gdzieś uciekała. 
- Coś się stało? - zwróciłam się do niej . 
- Fanki.. wszędzie fanki! - wyznała z uśmiechem. Nie zabrakło przy tym oczywiście kamerzysty, który to wszystko by nagrywał. 
- To teraz jesteście wolni - zaśmiał się Scooter, po czym pojechaliśmy do domu. 

____________________

W tym rozdziale nie poruszyłam tematu ' Collins ', ale cały kolejny rozdział będzie oparty praktycznie na tym. Więc nie martwcie się.. niedługo się wyjaśni. 
Nie było 7 komentarzy. Drugi dzień odświeżałam często bloga w oczekiwaniach, że być może jakiś przybył, a tu tylko 3 :(( 
No ale nie ważne. Słyszeliście akcję z Justinem, na temat zatrucia pokarmowego? :( Matko, biedak, niech zdrowieje♥ 
A wam miłego czytania i do zobaczenia kiedyś tam, czyli zapewne jutro bądź po jutrze. Szkoła :( cześć :)

8 komentarzy:

  1. Uff ale Ros tak się stresowała
    a było tak śmiesznie hahha:)

    No nic nie mog doczekać się z Collins :)

    I love you
    Anana
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + jeny
      dopiero od Cb dowiedziałam się że Justin ma zatrucie:/
      wiesz coś więcej?

      Usuń
  2. W trakcie koncertu musiał przerwać i wsyzedł. Poza sceną zemdlał i zabrali go do szpitala gdzie lezał pod kroplówką, ale teraz jest znacznie lepiej i pewnie dzisiaj jeszcze zagra koncert ( nie pamiętam dokładnie gdzie ) Jeśli polubiłaś kilka najważniejszych fan pagów o Justinie na FB to na pewno jest o tym głośno :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale sie usmialam :3 i wiem, ze ma zatrucie, ale nie wiedzialam ze zemdlal. Matko biedny :( i mowia, ze Justin nie dba o fanki :((

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny Justin :( I Świetny

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham ta notke:(

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział :]

    OdpowiedzUsuń