wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 27

- Co się porobiło, żebym to ja miał takie problemy. Nigdy ze mną ich nie było! - z powrotem odwróciłem się w jego stronę. .............

___________________

................- Justin, pomożemy ci udowodnić że niczemu nie jesteś winien. Musisz dać sobie pomóc stary! - tłumaczył. Ciągle myślałem o Rose, i swoim całym życiu. 
- Wiem że mogę na ciebie liczyć Scooter, dzięki - uśmiechnąłem się, ale nie miałem zamiaru wstać z łóżka. 
- Więc jak? gotowy? - spojrzał na mnie podejrzliwie. 
- Gotowy na co? 
- Believe 3D!!!!!! - krzyknął na cały pokój. Podniosłem się tak szybko jak mogłem, a do pokoju wybiegli wszyscy tancerze.Chyba musieli nas podsłuchiwać. Zaczęliśmy krzyczeć, jakby wpadło w nas objawienie. 
Co prawda, nic nie ustaliliśmy co do filmu, ale wiem, że trzeba się za niego wziąć. Niedługo pojedziemy nagrywać ciekawe scenki, a jeszcze dziś czeka mnie koncert w Meksyku. Będę tam pierwszy raz i już nie mogę się doczekać!! Wsiedliśmy wszyscy do autobusu. I tak o to pojechaliśmy przed siebie. Podróż nie będzie taka długa. To nawet dobrze. W autobusie szykowałem strój na dzisiejsze show. Wygłupiałem się razem z całym Bieber team'em, co oczywiście nagrywaliśmy. Już dawno nie byłem choć trochę szczęśliwy. Dojechaliśmy na miejsce i czym prędzej pobiegliśmy do areny. Byliśmy trochę spóźnieni, ale tylko i wyłącznie przez korek. Staliśmy w nim chyba 15 minut. Przebrałem się w autobusie, tam też przygotowałem się psychicznie. Tancerze byli gotowi. Właściwie nic nie stało nam na przeszkodzie. 
Show czas zacząć! Ten sam facet co zawsze zaprowadził mnie pod podłogą. Minutę potem byłem na miejscu. Ostatnie akcje nieźle mną wstrząsnęły, ale postanowiłem nie pokazywać tego przed fanami. Będę się świetnie bawił. 
- 3.. 2.. 1!!!! - wszyscy zaczęli klaskać a ja wyleciałem w powietrze. Arena oszalała kiedy tylko Beliebers mnie zauważyli. Serce wręcz szalało. Zacząłem od piosenki " Boyfriend " Kończąc na akustycznej wersji " as long as you love me ". 
Byłem cały spocony i zmęczony i Bóg wie jeszcze jak się czułem. Zbiegłem ze sceny tylnym wyjściem nic po sobie nie zostawiając. Znów czułem się okropnie, kiedy widziałem, że fani płaczą i krzyczą na całe gardło. Mógłbym stworzyć dla nich jedną największą imprezę świata, albo przytulić ich wszystkich na raz, albo chociaż porozmawiać. M&G? to tylko 30 sekund spotkania z jedną osobą. Nie zdążyłbym nawet im powiedzieć ile dla mnie znaczą.
Wszyscy zaczęli klaskać. Przybijałem piątkę w każdym tancerzem i wszyscy udaliśmy się do hotelu. Koncert był cudowny. Fani byli dosłownie wszędzie. Właśnie dlatego tak ciężko było nam do niego wejść do środka.
Mogłem odpocząć, ale mój mózg jak zwykle dopiero wieczorem stawał się aktywny. To będzie długa noc. 

Dni mijały dość szybko. Cały czas tęskniłem za Rose. Z dnia na dzień co raz bardziej. Nie widzimy się 12 dzień, Boże ile bym teraz dał żeby ją zobaczyć. 
Kariera znów ruszyła. Na kolejnej z rzędu gali wygrałem 5 nagród! nagrałem trzy nowe piosenki ( między innymi tą, którą pisałem przy Rose ) Film ruszył z działaniami. Teraz tylko jedno. Catrine. 
Pojechaliśmy do niej z Kenny'm i Scooter'em jednego wieczora. Dojechaliśmy na miejsce w dosłownie 3 minuty. Dalej nie wiem, czemu po prostu nie pójdziemy pieszo.. przecież był przy nas Kenny. Mama wyraźnie trzymała za mnie kciuki i wspierała mnie we wszystkim. Byliśmy pod drzwiami. Znów poczułem ten dziwny ból brzucha, jak wtedy kiedy przyszedłem do niej po raz pierwszy. Znów ona otworzyła drzwi. Cholera! miała szeroką bluzkę. 
- Cześć . - znów zacząłem oschle. Świetny humor przepadł i na ten czas musiałem być poważny i opanowany. Dziecko to nie byle jaka sprawa. 
- Wejdźcie .. - Otworzyła drzwi i weszliśmy do środka 
- Catrine. Zadaję ci to pytanie po raz drugi. Czy ty jesteś w ciąży? - bałem się odpowiedzi. 
- Justin, ile razy mam powtarzać, że będziesz ojcem? - dziewczyna naciągnęła bluzkę,przez którą wyraźnie widać było większy brzuch. Serce zabiło mi poważnie na sam widok, że gdzieś tam, jest moje " przypadkowe " dziecko. 
Nie chcę, żeby miało złe życie, ale dalej nie mogę uwierzyć, że w tak młodym wieku, zostałem wrobiony w dziecko. 
- Ono nie może być moje. Nie może rozumiesz? 
- Jak mam ci to udowodnić? - założyła ręce na piersi. Kenny i Scooter siedzieli cicho. Ale bacznie się przysłuchiwali. 
- Chodź ze mną do lekarza! - ciągle na to naciskałem, ale co innego miałem jej zaoferować?
- Nie Justin, nigdzie nie idę. 
- W takim razie, do zobaczenia w sądzie. - zarzuciłem kurtkę na ramie, i wyszedłem z domu. Wsiadłem do auta, a ochroniarz i menager po chwili przyszli za mną. 
Myślałem, że zacznę wtedy krzyczeć, ale zdążyli mnie opanować. Tego samego dnia, złożyłem wniosek do sądu. Przyjechaliśmy do domu, i tak spędziłem cały kolejny dzień - nudziłem się. 
Pisałem z Rose na facebook'u, ale spam był tak bardzo niesamowity, że ledwo chodził internet. Musiałem to zakończyć. Do końca wieczora siedziałem w łazience. Nareszcie czas na dłuuuugą kąpiel. 
Do jutra :)


*** Oczami Rose *** 

Po tym, jak pisałam z Justinem,  zadzwonił do mnie Scooter z nowościami, bo sam wiedział, że Justin nie zdążył mi wszystkiego powiedzieć.
: Rozprawa? kiedy?! - byłam szczęśliwa, że podejmują jakiekolwiek kroki. 
: Za dwa dni - głos ze słuchawki również był ucieszony. Miałam ochotę skakać po łóżku, albo skądś skoczyć albo krzyczeć, piszczeć i nie wiem co jeszcze. 
: Gdzie teraz jesteś Rose? - zapytał, kiedy już oboje się uspokoiliśmy. 
: Scooter, chyba jedziesz autem, nie przeszkadzam? - pominęłam jego pytanie. 
: Pakuj się młoda. Zrobimy Justinowi niespodziankę trochę szybciej. 
: co!? - Krzyknęłam podekscytowana. 
: Spakuj się jeśli możesz i wyjdź przed dom, za 10 minut. Bo możesz jechać, tak? 
: Pobiegnę do taty. Za sekundkę do ciebie oddzwonię Scooter. - Rozłączyłam się i z pobiegłem z prędkością światła do taty. 
- TATO WSTAŃ!!!!!! - miałam wręcz łzy w oczach. 
- Co się stało!? - ledwo się przebudził. 
- tato, nie uwierzysz! Scooter, menager Justina już po mnie jedzie. wracam do Justina!! A mama? kiedy wychodzi? - uspokoiłam się nieco schodząc na ten temat 
- Dokładnie pojutrze. Jedź kochanie!! - podniósł się i od razu wycałował. Skakałam z radości w miejscu. 
- Biegnij się pakować! 
- DOBRA! - krzyknęłam jeszcze podekscytowana i od razu wykręciłam numer do Scooter'a. 
: Scooter, mogę jechać! - powiedziałam głośniej do słuchawki. 
: Jestem za 5 minut po ciebie. Tylko Rose! nie mów nic Justinowi. Niespodzianka. - zaśmiał się do słuchawki i się rozłączył. 
Biegiem pakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Ubrania i kosmetyki biżuteria jakakolwiek itp. Walizka była tak napchana, że ledwo wszystko zmieściłam.. W DOMU wszystko poukładam. 
W domu - jak to pięknie brzmi, prawda? Czyżby wszystko zaczynało układać się od nowa? 
Spakowana pobiegłam pożegnać się z tatą. Nie miałam serca go zostawiać, ale fakt, że mama wraca do domu za dwa dni, kompletnie mnie pocieszył. Już się nie martwię tak jak szybciej. 
Wyszłam z walizką przed dom u uważnie oczekiwałam auta. Jest! Serce aż zabiło mi mocniej, kiedy Scooter dumnie wyszedł z auta i rozprostował ręce żeby mnie przytulić. Zostawiłam walizkę i wybiegłam mu z przytulasem. 
- Bożeeeee dziewczyno, nawet ja za tobą tęskniłem! - nie chciał wypuścić mnie z objęć. KLIK
- Ja za wami wszystkimi też! - podeszłam do drzwi po walizkę i wróciłam do auta. Scooter od razu włączył muzykę i ogrzewanie. Było przytulnie. 
- Justin gada o tobie dniami i nocami - uśmiechnął się kiedy już ruszyliśmy z miejsca. 
- Na prawdę? - spojrzałam na niego. 
- Taak. Wielokrotnie powtarzał że cie kocha. Kiedy powiedziałem że mam dobre wieści, spytał czy już do niego jedziesz . 
- Oooo . - Od razu miałam motyle w brzuchu, a uśmiech z moich ust w cale nie miał zamiaru zejść. Nastał wieczór, a my ciągle jechaliśmy i jechaliśmy. 
- Justin tej nocy gra koncert w Oslo, i tam zostanie przez noc. Musisz niestety wytrzymać jutrzejszy dzień bez niego. Tylko jedno ' ale '. Nie możesz odebrać od niego telefonu ani odpisać na jego sms'y. A pewnie wysyła ci ich 10 000 bo chłopak od razu cę namierzy. 
- W porządku. Co więc będę miała robić? 
- cała ekipa jest do twojej dyspozycji, no i Jeremy przyjeżdża jutro z dziećmi. Możesz pójść z Alfredo na zakupy, albo zabrać się gdzieś z tancerzami. 
- Oni już wiedzą? 
- Wiedzą wszyscy, oprócz Justina. Każdy trzyma to w tajemnicy. 
- No a kiedy go spotkam? - tylko do tego brnęłam.
- Mamy taki plan, żeby pojutrze rano na rozprawie. Kiedy Justin będzie przygotowywał się do wejścia na salę zaskoczymy go tobą. - znów się uśmiechnął. 
- Oby jutrzejszy dzień minął jak najszybciej. - nic nie odpowiedział, tylko dalej monotonnie jechaliśmy. Nie spostrzegłam, kiedy w jednej chwili odleciałam kompletnie. Obudziłam się jakieś 10 minut przed dojazdem na miejsce. 
- Scooter? 
- Tak Rose? 
- Radzę ci się zatrzymać. 
- o co chodzi? 
- Ja .. mam ... Cho..chorobę lokk..omocyjną. - ledwo wypowiedziałam te słowa. 
- Matko, nic nie mówiłaś!! otwórz szybko okno, zaraz będziemy. - Otworzyłam okno tak jak kazał  i na szczęście przeszło mi w miarę szybko. Tylko strasznie bolała mnie głowa.
Faktycznie.. na miejsce dojechaliśmy w szybkim tempie. Przy najmniej jak dla mnie to trwało bardzo krótko. Od progu już czekała na mnie Pattie. 
Wyszłam znów zostawiając walizkę i pobiegłam się z nią przywitać. Ten uścisk jest niezapomniany. Pachnie tak ładnie i jest strasznie przytulna. 
Weszłyśmy do środka, gdzie huczniej przywitała mnie cała reszta. Rozmawialiśmy praktycznie cały czas o jutrzejszym i pojutrzejszym dniu. 
Każdy był pewien, że Justin Opadnie z nóg. Postanowiliśmy, że jutrzejszy  dzień spędziliśmy na zakupach i dniu rozrywki, a Justin niech sam siedzi w hotelu. 
Było mi go szkoda, ale nie tak bardzo, bo wiedziałam, że za dwa dni i tak się zobaczymy. Może nie w wymarzonym miejscu, ale każde miejsce w tej sytuacji będzie idealne. Chcę go znów zobaczyć... pocałować i przytulić. 
Była godzina 17:00 więc mieliśmy sporo czasu. Dowiedziałam się bardzo wielu rzeczy o Justinie, kiedy był młodszy. Czytałam o nim sporo w internecie, kiedy mieliśmy " rozłąkę " 
Teraz wiem, jakie przeżył piekło kiedy był młodszy. Usiedliśmy wszyscy razem i obejrzeliśmy "Never Say Never". Nieźle.. Justin jest w Oslo w hotelu, albo pewnie na jakiejś imprezie, a ja oglądam JEGO film w JEGO domu z JEGO Bieber team'em, 
a ten człowiek nawet nie ma pojęcia że już niedługo... znów będziemy razem. 
Każdy siedział w bezruchu i przysłuchiwał się dokładnie kto co mówił w filmie. Scenki ze Scooter'em, Mama Jan i innymi strasznie mnie śmieszyły. Inne jednak były bardzo rozpaczliwe. Nie płakałam tam jako jedyna. Ciocia również nie mogła powstrzymać płaczu. Ponoć zawsze jak ogląda swojego Kidrauhl'a, to płacze. Nic dziwnego. Strasznie wydoroślał. 
Oprócz jednej rzeczy. Nadal myśli, że 1+1 to 69. Ah tak, taki już jest Justin. 
- Patrzcie! - chwila ciszy i Jeden z tancerzy wykrzyknął stojąc w oknie. Każdy podszedł i nie mógł uwierzyć że to tak szybko... Zaczął padać śnieg! Nie za bardzo przepadam za śniegiem, ale cieszyłam się, bo przy najmniej szybko skończy się zima. KLIK
Nie wiem kto wpadł na ten głupi pomysł, ale po chwili  wszyscy znaleźliśmy się na dworze. Śnieg sypał bardzo mocno! od razu miałam mokre włosy i ubrania. 
Każdy bawił się, jakby nie miało być jutra ani nie było przeszłości. Oczywiście znalazł się tam Kamerzysta. Każdy urywek z życia Justina i jego Team'u przyda się do filmu. 
Obsypywaliśmy się śniegiem. Na koniec ustawiliśmy się w jednym rządku i głośno krzyknęliśmy " BELIEVE!!!!!!!!! " Kamera zrobiła cięcie, ale nadal nikt nie miał dość. Do domu wróciliśmy dopiero o 23, bo każdemu zachciało się siedzieć w takim śniegu. 
Wpadliśmy do domu wszyscy mokrzy i zmęczeni zabawą. Nadal nie mogłam przestać się śmiać. Poszłam do łazienki i wyszłam z niej dopiero po 30 minutach. Byłam gotowa do spania. 
Ogólnie miałam spać w sypialni Justina, czyli miałam całe ' nasze ' łóżko dla siebie. Kiedy tylko weszłam do pokoju od razu poczułam jego zapach! 
Nawet nie wiecie ile dla mnie znaczył. Zapach jego ciała był 10 razy lepszy od oryginalnego perfum, śmieszne, co? 
Usiadłam na kanapie. Leżała tam tylko koszulka.. Wzięłam ją do rąk i od razu powąchałam. Spokojnie, była czysta. Pachniała jeszcze bardziej niż cały ten pokój. Nie mogłam Justina mieć przy sobie, ale to nie znaczy że nie mogę mieć go na sobie. 
Ubrałam szybko tą koszulkę i położyłam się do łóżka. Boże! Ciągle pachniałam nim. Mogę teraz umrzeć? 
Zajrzałam w telefonie co jeszcze na FB, ale szybko zdenerwowałam się kolejnym spamem, i od razu go wyłączyłam. Poza tym.. wiem, że Justin może być teraz dostępny. Lepiej pójdę spać. Dobranoc :)

______________________

dziękuję za 10 komentarzy. Na prawdę miło czyta się wasze opinie :) Do zobaczenia niebawem Beliebers♥
czekam na co najmniej 7 kom <3

13 komentarzy:

  1. Ale niespodzianka :)))
    Juju napewno się ucieszy
    gdzie tam pewnie to będzie wielkie HuG and KisS :)))

    Już ni moge doczekać się kolejnego omg :****

    Kocham Cię:**

    Anana
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. dalej dalej dale. !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. daj jak najszybciej roz. to zrobie ci taki sam komętarzami że ooooo.

    OdpowiedzUsuń
  4. love love love love

    OdpowiedzUsuń
  5. Matko nie moge sie doczekac ich spotkania ;c Dawaj juz kolejny post ;cc

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaka zwała:*

    OdpowiedzUsuń