czwartek, 17 października 2013

Rozdział 9

- Nie zrób sobie nic złego - uśmiechnęła się lekko przez smutek, i wyszłam. 

____________________________________________


*** Oczami Justina *** 


Krępujące dla mnie pytania leciały cały czas. Nie wiedziałem co odpowiadać. Catrine ciągle odpowiadała tak, żeby Rose tylko była zazdrosna. Wymyślała

historyjki które nigdy nie miały miejsca. Coraz bardziej wybuchało we mnie wszystko co chciałem powiedzieć. 
- Ona nie jest moją dziewczyną - ściągnąłem rękę z ramienia przerażającej dziewczyny. 
- Justin kochanie, co ty wygadujesz? - spojrzała na mnie wrogo.
- Nie, starczy. To chore jest. Możecie to filmować albo nagrywać. To nawet lepiej. - spojrzałem na szybę wiedząc że za nią stoi moja nowa, o niebo lepsza dziewczyna. Wstałem i otworzyłem drzwi szeroko
- To, jest moja dziewczyna. - skazałem ręką na pustą przestrzeń . - wyszedłem na debila.
- Mamo, gdzie jest Rose? - byłem podenerwowany, bo dziewczyny nigdzie nie było, a ja zwyczajnie powiedziałem przed całym światem, że Catrine nie jest moja dziewczyną. 
- Justin .. dlaczego mnie okłamałeś? akcja z jej tatą, była podszywką. Jak mogłeś chłopcze? - mama prawiła mi kazanie w trakcie nagrywania wywiadu - świetnie. 
Wszyscy w środku zamilkli. Reporterzy oraz moja " dziewczyna " wpatrywali się w to co robię. Zrobiło mi się głupio jak cholera. 
- Przepraszam.. Przepraszam mamo. Gdzie ona jest ? - szeptałem.
- Wybiegła, nie wiem gdzie jest. - mama powiedziała oschle. A mnie zrobiło się tak potwornie wstyd, że po prostu pobiegłem szukać Rose. 
Wywiad został aktualnie skończony. Zostanę wyśmiany w swojej karierze, dziewczyna mnie zabije. Ta dziewczyna którą naprawdę bardzo lubię, mnie nienawidzi, ponieważ skłamałem, i w dodatku mama, która również pewnie mi nie wybaczy zbyt szybko. Jest dla mnie najważniejszą kobietą w życiu. mam przechlapane.
- Rose, gdzie jesteś?! - Biegłem przez korytarz. Zapewne jest w drodze do domu. Mojego domu. - Wyszedłem na dwór w poszukiwaniu wozu. Fani wiedząc, że dziś
będzie wywiad zebrali się pod studiem, na całe szczęście było tam pełno ochroniarzy. Wybiegłem szybko z budynku i pobiegłem do auta.
Zapaliłem wóz, i czym prędzej ruszyłem do domu. Nie ważne co teraz się dzieje w studiu, i jak zareagują fani. Zraniłem tą dziewczynę. 
Wiecie co jest naprawdę dziwne? Jestem typem chłopaka, który potrafi ranić dziewczyny, i nic sobie z tego nie robić, ale nie wiem dlaczego, z Rose 
jest zupełnie inaczej. Nasz pierwszy pocałunek był tak bardzo magiczny, że czuję, że przy tej dziewczynie mógłbym nawet budzić się codziennie. 
Jest niesamowita i chyba jako jedyna nie patrzy na to, ile mam pieniędzy, nagród i fanów. 
Byłem już nie daleko domu. Znacznie przekroczyłem prędkość, więc kiedy byłem przed domem, widziałem, jak wysiada z taksówki, którą najwyraźniej wróciła.
Spieszyła się i strasznie płakała. 
- Hey! Zaczekaj! - wybiegłem z Auta i podbiegłem do brunetki. 
- Zostaw mnie Justin, jedź stąd. Ja wracam, do domu.. do mojego ojca pijaka !!! - krzyknęła jeszcze bardziej praktycznie wywarzając drzwi do mojego domu . 
Cały czas biegłem za nią. Pobiegła do pokoju w którym miała swoje ubrania. Zaczęła się szybko pakować . 
- Przepraszam Cię!! inaczej ty i mama nie zgodziłybyście się, żebyś tu przyjechała. 
- I tak bardzo tego chciałeś, że skłamałeś? To jest poważna rzecz Justin. Często się obrażaliśmy - fakt, ale z tym przegiąłeś. 
Mam nadzieję, że już się nie spotkamy. - powiedziała nadal płacząc.
- Rose, naprawdę przepraszam, wybacz mi to!  - szarpałem jej torbę, żeby nie wyjeżdżała. - jak teraz wrócisz? 
- Proste, jutro z samego rana masz mnie zawieźć pod dom! a nawet pod drzwi !!! i przeprosić moich rodziców mówiąc im cała prawdę. 
- To jest za bardzo niemożliwe. - trochę się skrzywiłem . 
- A to dlaczego? 
- Mam koncert dzisiaj.. kończę show o północy, potem odpoczywam i budzę się zwykle w południe. 
- W takim razie żegnam już dziś - ocierała zmęczoną twarz dokańczając się pakować. 
- jak wrócisz?! to jest jedną noc drogi stąd. 
- Daj mi pieniądze .. - nic nie odpowiedziałem, tylko wyciągnąłem z kieszeni banknoty i jej podarowałem. Nie potrzebuję aż tylu pieniędzy w życiu, a jeśli 
mają jej pomóc wrócić do domu, to po prostu jej dałem. Jestem jej to winien. To był nieco głupi pomysł z tym przyjazdem tutaj . 
Mogłem od początku roku szkolnego nie zwracać na nią uwagi, tak jak kiedyś. Nie poznalibyśmy się bardziej, i miałbym spokój . 
Niech zniknie. - wtedy już też byłem trochę zły. 
- Rose? 
- Czego?! - Chodziła po pokoju pakując się.
- Pocałuj mnie - Mimo, iż nic do niej nie czuję większego, chciałbym po raz ostatni zanim się pożegnamy pocałować ją. Będziemy widywać się 
w szkole, ale pewnie nie będzie się do mnie przyznawać. Jestem dupkiem. 
Dziewczyna nic nie powiedziała, ale widziałem w jej oczach, że czeka, kiedy tylko do niej podejdę. 
Tak też zrobiłem. Podszedłem do niej szybko, i wpiłem się w jej usta. Dziewczyna puściła torbę, dalej stojąc w bezruchu. 
Chwyciłem ją obiema rękoma za szyję, i poczułem się wtedy nieco szczęśliwy. Nasze usta po raz kolejny tak cudownie się zetknęły. 
Ocknąłem się i patrząc jej prosto w oczy odszedłem na krok.
Po jej policzku spłynęła kolejna z łez. Chwyciła torbę i nieoczekiwanie wyszła. Rzuciłem się na łóżko. Słyszałem, że z kimś rozmawia przy drzwiach. 
To mama. Po chwili weszła i do mojego pokoju. 
- Coś ty zrobił ? - usiadła koło mnie. - Nasunąłem czapkę na oczy i leżałem. 
- Zawaliłem mamo. Tyle. Dziewczyna nie chce mnie znać i wraca do domu .


*** Oczami Rose *** 


Nie mogłam przestać płakać. Wiedziałam, że w końcu tak będzie. Zauroczy mnie w sobie, a kiedy wszystko będzie dobrze - po prostu coś schrzani. 

Biegłam z jedną wielką torbą przed siebie szukając lotniska. Popytałam ludzi i prędko tam trafiłam . Tam wszystko było blisko siebie 
Mój lot był o 17:00 . a ja byłam tam o 16:57 - Co za szczęście. 
Nie wiedziałam jak i gdzie lecieć. Ale nie to teraz jest ważne. Chcę do rodziców i do domu . Już chyba nigdy mu nie zaufam. 
Kiedy jakieś człowiek przez megafon wydukał kilka słów- wiedziałam, że to mój lot.. więc poszłam korytarzykiem za innymi ludźmi  zaraz potem znalazłam się 
na pokładzie samolotu. Kobieta wyszła i przywitała się z nami. Kazała przepiąć się pasami i ruszyliśmy. Wszystko trwało bardzo szybko. 
Przez małe okienko samolotowe widziałam bardzo mało. Widok był na jedną z kanadyjskich flag. Przypomniała mi się cała ta sytuacja dzisiejsza i wczorajsza. 
Nie mogę zapomnieć. Boję się jak cholera! 
Co jeśli lecę złym samolotem? co jeśli zabłądzę albo nie trafię..? Albo co jeśli rodzice wezwali policję która mnie poszukuje? 
Co ze szkołą? - tak cholernie się bałam. Mam zaledwie 17 lat. Mówiąc mamie że jestem ostrożna, była to gówno prawda. 
Nie potrafię nad niczym zapanować. Ile ja bym dała, żeby się teraz z nią zobaczyć .. 
- Co takiego się stało ? - starszy ode mnie chłopak zauważył po mojej twarzy, że coś jest nie tak. 
- Nic takiego, mały problem, ale nic wielkiego - uśmiechnęłam się przez smutek. - przecież nie będę się tłumaczyć osobie, której nawet nie znam imienia. 
- Chłopak? 
- Jak ty wiesz - uśmiechnęłam się. 
- Z tego co słyszałem, samolot zatrzymuje się w Nowym Jorku, i trzeba czekać okrągłą dobę, żeby wznowić trasę. 
- co!? - serce poważnie mi zabiło . Gdzie ja niby zostanę przez tę całą noc w Nowym Yorku ?! nigdy tam nie byłam .
- Nie przeczytałaś tego? - podał mi kartkę. 
- Przybyłam tu 3 minuty przed odlotem, nic nie czytałam . - chwyciłam się za głowę. 
- Jeśli chcesz i mi zaufasz,  możesz przenocować u mnie. Mam wielkie mieszkanie - uśmiechnął się. 
- trochę dziwna propozycja. Poznałam Cię jakieś kilka minut temu, nawet nie wiem jak ci na imię.. 
- Jestem Chris. - uśmiechnął się podając mi rękę. 
- Rose - odwzajemniłam uśmiech. Chyba nic nie mam do stracenia. I tak pewnie szlajałabym się przez tą noc gdzieś na stacji. 
- Na pewno mogę ci zaufać? trochę się obawiam. 
- Spokojnie, przecież nic ci nie zrobię - ciągle się uśmiechał. 
Strasznie miło rozmawialiśmy.. Nieco zapominałam o całej sytuacji i wyluzowałam. 
Mijały kolejne godziny. Rozmowa z Chrisem mijała bardzo wolno. To nawet dobrze, strasznie polubiłam tego chłopaka. 
Poznałam go bliżej.. i dużo mi o sobie opowiadał. Powiedziałam mu, że znam Justina, lecz on nienawidzi tego chłopaka.. inaczej mówiąc
zawsze był jego anty fanem. Nic do tego nie miałam, jako, że sama ledwo z nim szybciej rozmawiałam. Ani nie jestem jedną z jego fanek.


*** Oczami Justina *** 


Tego samego dnia wróciłem do studia. Przeprosiłem za zachowanie jakie wybuchło w trakcie tamtego wywiadu. Niczego nie mogłem już cofnąć, ponieważ

wszystko leciało na żywo. Zawaliłem na całego. Dałem krótkie wideo w którym zapewniłem fanów że nic się nie stało, i również przeprosiłem . 
Mama wybaczyła mi widząc jak cierpię. Pojechałem ze Scooterem osobnym autem do miejsca, w którym odbywał się dzisiejszy koncert. 
Musiałem udawać, że wszystko jest w porządku. 
Paparazzi przy wyjściu oczywiście pytali mnie o wszystko, ale nie odpowiadałem, tylko ignorowałem ich ' pytania '. 
Przedostałem się do środka, i poszedłem znów do tego małego pokoju, tym razem sam. Myśli przepełniały moją głowę, ale nie to teraz ważne. 
Show czas zacząć. 
Mijała 1 .. 2 .. 3 piosenka, a ja w ogóle nie mogłem się skupić. Raz się przewróciłem, drugi raz pomyliłem kroki, potem zapomniałem tekstu. 
Byłem ciągle rozkojarzony. Mało się uśmiechałem, ale widziałem, że fani są ze mną. Byli uradowani tym, że dla Mało kogo widziałem, ponieważ reflektory były całkiem mocne. Za mocne. Bolała mnie głowa, co jeszcze bardziej tłumiło moje 
zachowanie. Wszystko było białe i jasne.. nic już prawie nie widziałem.. Ale wiem co się działo. Usiadłem na schodkach i przestałem śpiewać. Piosenkę 
dokończyłem na perkusji, która już wcześniej była przygotowana. Ludzie szaleli jak nigdy. Nic nie słyszałem, i biegiem zlazłem ze sceny Nie mogę w takim stanie
występować. Od razu po zejściu, podbiegła do mnie MAMA JAN
- Justin, co się dzieje? - Słabo wszystko widziałem. Nic nie słyszałem. Jednie, co basy z mojej piosenki i trochę fanów. Wszystko było za mgłą. Nogi 
mi cierpły do tego stopnia, że uklęknąłem na ziemi, podbierając się jedną ręką o ścianę. Mama Jan zawołała pomoc. 
Dalej, nie pamiętam co się stało. Jedno w głowie - Rose nich występuję. Przynajmniej oni
się rewelacyjnie bawili.

_____________________


Przepraszam za wygląd tego rozdziału :*

2 komentarze: