Dalej, nie pamiętam co się stało. Jedno w głowie - Rose
_______________________________________
*** Oczami Rose ***
Chłopak o dość ciemnej karnacji od razu po wylądowaniu zaciągnął mnie za sobą do jego domu. za każdym razem kiedy coś do mnie mówił, bałam się
że coś mi zrobi, lub mnie skrzywdzi. Nie wygląda na takiego, ale nie do końca się znamy. Lot trwał od wczoraj. Nie wiem co z Justinem. Ciekawe
co teraz robi.. ciekawe co u niego i jak koncert. HEJ! o czym ja w ogóle myślę ? ten frajer mnie zranił. Koniec tych bezsensownych myśli.
- Prawie jesteśmy - brunet uśmiechnął się. Tak często to robił. Miał bardzo miły uśmiech
- Ładna ta okolica - spojrzałam mu w oczy, i już po chwili naprawdę byliśmy u niego w domu .
Nie był tak wielki jak Justina, ani tak mały i skromny jak mój. Był w sam raz
- Mieszkasz sam ? - nie pytałam o to wcześniej .
- Tak. Mam współlokatorkę, moja dziewczynę.
- I ona się zgodzi, żebym zanocowała u Was do jutra ? Chłopie, nie będę się Wam narzucać!
- W takim razie, gdzie przebędziesz noc ?
- Wiesz.. ja.. mogę pójść . .. wiesz - nie miałam pojęcia co odpowiedzieć. Miał rację.
- Właśnie . . Chodź wejdź - otworzył mi pierwszej drzwi.
- KOCHANIE! - rzucił torbę na bok, kiedy ujrzał wysoką blondynkę, która już na niego czekała.
- Nareszcie, skarbie!!! - rod razu rzucili się sobie objęcia. To tak bardzo słodkie, że od razu uśmiechałam się sama do siebie.
- Kto to ? - uśmiechnęła się do mnie.
- To jest Rose. Ona, leci do domu, ale dopiero Jutro wznawiają lot, więc pomyślałem, że noc spędzi u nas - wytłumaczył
Dziewczyna w cale dziwnie nie zareagowała. Byli ciągle jakoś sztucznie mili. Normalni ludzie pokłóciliby się o to, że nie uzgodnili tego wcześniej .
Poza tym, ja jestem dziewczyną, a on chłopakiem. Na jej miejscu byłabym trochę zazdrosna, że jakaś obca dziewczyna koczuje u nich na noc.
- Nie ma sprawy - pocałowała chłopaka w policzek, i chwytając mnie za rękę poszła oprowadzić po ładnym mieszkaniu.
- Śpimy tu - wskazała mi ręką na wielkie łóżko.
- Śpimy?
- Przecież będziemy spać we trójkę
- Zaraz, co ? - wybuchłam. - Chyba nie sądzisz, że ja będę spała razem z wami w łóżku?
- Dlaczego nie? spokojnie, jeśli chcesz, dam ci inne łóżko ! - zaśmiała się widząc moje podenerwowanie.
Oni są nienormalni. Już to wiem .. a poznałam ich niedawno.
- Przepraszam. Nie chcę, żebyś czuła się dość dziwnie przy nas. Chodź, pokaże ci prawdziwe twoje łóżko, nie denerwuj się - zaprowadziła mnie
do jednego pokoju.
Pokój dość miły. Mały i przytulny. Przynajmniej tu mogłam zastanowić się poważnie, nad wszystkim.
- Uroczy, dziękuję Wam - spojrzałam na nią.
- Chodźmy coś zjeść - Odpowiedziała nie na temat.
- Pewnie, umieram z głodu. Samolotowe żarcie jest okropne.
W tej chwili przyznam szczerze, to wolałam samolotowe żarcie. Dziewczyna przygotowała " naleśniki " które na swój sposób były tak bardzo ohydne, że dałabym wiele, żeby ich nie jeść. Ale nie mogę zbytnio wybrzydzać.
- Chyba nie za bardzo ci smakują - dziewczyna uśmiechnęła się, widząc mój wyraz twarzy.
- Nie, dlaczego?
- hahah, widzę po twojej minie. Mogę przygotować ci coś innego jeśli chcesz.
- nie trzeba, naprawdę! nie chcę robić kłopotu, pójdę już do pokoju, dobranoc - wstałam z krzesła i odniosłam talerz udając się do pokoju.
Nie miałam Piżamy ani żądnych podręcznych rzeczy, więc spałam w leginsach i długiej koszulce, jakie przygotowała mi miła właścicielka.
Położyłam się do łóżka. Cholera! szlag trafił to, że naleśniki były ohydne i suche. Teraz chce mi się pić.
Nie wiem czy zejść, czy poczekać do rana. Ale chyba nie wytrzymam. Wstałam i ruszyłam do kuchni.
- O MATKO PRZEPRASZAM! - nie zgadniecie na co się natknęłam. - na potajemną akcję + 18.
Od razu zasłoniłam oczy i schowałam się za ścianą.
- Hej hej! chłopak szybko wstał z dziewczyny i podszedł do mnie.
- Zawsze możesz się przyłączyć! - chwycił mnie za brzuch.
- FUJ! oszalałeś? - odepchnęłam go zakrywając oczy. Bo przecież stał przede mną całkiem nago.
- Dlaczego nie? chodź do nas!! - dziewczyna odkrzyknęła.
Fuj, ja chyba śnię! wchodzę do pokoju w którym lekko mówiąc ktoś się pieprzy, a ja mam do nich dołączyć? Są chorzy, naprawdę chorzy.
- Wy jesteście nienormalni! - od razu odpowiedziałam głośniej - Fuj, i ohydni! dziękuję za nocowanie, poczekam na samolot gdzieś indziej!
Pobiegłam szybko do pokoju i bez namysłu chwyciłam nie rozpakowaną jeszcze torbę szykując się do wyjścia.
Właściciele w ogóle nie przerywali sobie " zabawy " myśląc, że przyjmę ich propozycję.
- Chcieliśmy dobrze Rose! - krzyknął jeszcze Chris, zanim wybiegłam.
Fuj, nie wierzę. Wydawał się fajny. Ważniejsze było to, gdzie teraz przenocuję! pieniędzy starczy mi jedynie na bilet na samolot. Zostało mi tylko kilka dolarów na to, żeby przenocować gdzieś przez tę noc. Kto by pomyślał, że tak szybko się u nich znudzę.
Jak na złość zaczęło padać. Byłam cała rozmazana. Zaczęłam płakać. 12 w nocy, a ja z jedną torbą przemoknięta bez dachu nad głową, w dodatku w obcym mieście, bez kompletnego pojęcia jak wrócić do domu, do rodziny. Nie ma mnie już 4 dni. W dodatku nie mam telefonu. Rozwalił się, kiedy wpadliśmy z Justinem do basenu.
Justin .. Ciągle o nim myślę. Dlaczego fajni ludzie zawsze mają jakąś wadę ? Mogłam przyjąć przeprosiny i spokojnie być już w domu, nie mając go za wroga.
Niee, ja zawsze muszę coś schrzanić.
Położyłam się na chodniku, w oczekiwaniu, aż przydarzy się coś konkretnego.KLIK
Cholera, policja! - wstałam i przyspieszyłam krok, ale byli już koło mnie, więc nie dałam rady się schować.
- A panienka o tej porze to gdzie spaceruje? w dodatku w takiej pogodzie, HMM ? - Auto przystanęło i opadła jedna z szyb radiowozu.
- Emm...
Zgadnijcie, jak to się skończyło ... -.-'
- Jak się pani nazywa?
- Proszę pana, to jest bardzo długa historia z tym jak się tu znalazłam!. Nazywam się Rose Wilson. Prze przypadek znalazłam się tutaj..
Chciałam odwiedzić moją ciocię ale nigdy tu nie byłam, i tak oto, okazało się, że ona dawno nie żyje, dlatego też płakałam. Poza tym, nie miałam gdzie przenocować - zmyśliłam kompletnie co popadnie. Nigdy nie przyznałabym się, że to wszystko przez głupie zachowanie dwóch nastolatków.
- Możemy panience pomóc. - I tak oto w ten sposób mogłam pojechać do domu. Już się boję reakcji rodziców.
- z tego co wynika mieszkasz naprawdę bardzo daleko, ale spokojnie, odwieziemy cię już dzisiaj, żebyś mogła wrócić. - powiedział jakiś starszy pan w mundurze.
- Dziękuję naprawdę! - Wtedy byłam nieco szczęśliwa i spokojna.
_______________________________________
Jezuniu, już ponad 1000 wyświetleń!! dziękuję! Niestety jest tylko jeden obserwator bloga ;c myślałam że będzie Was troszkę więcej :) ale dziękuję za każde komentarze tu jak i na moim asku.
Mam nadzieję, że do jutra ♥ cześć.
ja bym cie obserwowała ale nie mam konta :c
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego :)
haha dziwna ta laska z tym facetem xdd rozdzial jak zawsze super ajhbs
OdpowiedzUsuńSuper! Haha ale akcja z tym facetem bosh.. :D
OdpowiedzUsuń