wtorek, 15 października 2013

Rozdział 7

Wziąłem śpiącą na ręce i zaprowadziłem do domu do swojego łóżka. Położyłem delikatnie i sam poszedłem spać do innego pokoju.

_____________________


*** Oczami Rose ***


obudziłam się nad ranem w jakimś łóżku. Po odwróceniu przecierając oczy ujrzałam twarz. Justina twarz.

- Aaaaa! - spadłam z łóżka.
- Spodziewałem się innej reakcji na mój widok . - zaśmiał się.
- Justin .. gdzie ja jestem..? - byłam trochę zaspana, ale ogarniałam, co dzieje się dookoła.
KLIK 
- Słyszysz mnie? Gdzie ja jestem ? - podniosłam się z ziemi patrząc na jego szkliste brązowe oczy.
- Bo ja wiesz .. KLIK
- Justin do cholery!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - krzyczałam coraz bardziej.
- No bo ja Ciebie chciałem mieć tylko dla siebie! - tłumaczył niewinnie.
- I dlatego mnie porwałeś ?! - podeszłam do okna.
- Pożyczyłem! Albo ukradłem. Nie porwałem cie! - tłumaczył spokojnie widząc mój gniew.
- KANADA ?! jesteśmy w Kanadzie?!  Justin!!!!!!!!!
- Przeżyjmy jakąś przygodę. Przyjazd tu pozwoli ci mnie bardziej poznać! - wstał i podszedł do mnie.
- Nie rozumiesz kompletnie nic. ! moi rodzice mnie zabiją na Amen.. Co ze szkołą ? - miałam łzy strachu w oczach.
- spokojnie mała! pomieszkamy tutaj. Wrócimy do domu za tydzień . Przeproszę twoich rodziców osobiście!
- że też dałam się wrobić w podwózkę do domu ! - chodziłam podenerwowana po pokoju targając włosy.
- Spokojnie, nie płacz! chciałem, żebyś się oderwała od wszystkiego. Nie bądź na mnie zła!
- Nie bądź zła ?! Justin, jestem od domu oddalona jakieś kilkaset kilometrów. Nawet nie spytałeś mne o zdanie!
- Bo i tak byś się nie zgodziła! - Był poważny jak na taką sytuację, ale lekko unosił głos.
- Obiecujesz że odwieziesz mnie za tydzień ? Bez wykrętów ? - nie wiedziałam, czy mogę po tym na nim polegać.
- Przysięgam! - podniósł dwa palce.
- Przysięgnij na fanów ! - zaproponowałam wiedząc, jak ważni są dla neigo fani.
- Przysięgam na moich Beliebers, że za tydzień o tej porze będziesz w domu cała i zdrowa!
- Co my tu będziemy robić ? - zmieniłam temat.
- Zobaczysz jak tu fajnie! - Justin pociągnął mnie za rękę do głównego pokoju.
Dom oczywiście Willa. Chciałabym, żeby i mnie było stać na takie życie.
- Jak to przyjęła ? - odezwał się jakiś facet, siedzący na przeogromnie długiej kanapie.
- Prawie mnie zabiła, ale zgodziła się zostać ten tydzień, a potem ją odwiozę.
- Jestem Scooter, Menager Justina. To jest Kenny - ochroniarz. Ale pewnie to wiesz - podał mi rękę.
- Nie wiem kim jesteście. Nigdy nie wnikałam w życie Justina - powiedziałam prosto z mostu, podając rękę mężczyźnie.
- Możesz czuć się tu swobodnie. - Odpowiedział ochroniarz.
- zaprowadzę Cię do łazienki .. - Justin znów pociągnął mnie za rękę, tym razem do innego pomieszczenia.
- Tu jest wszystko, czego potrzebujesz. A jeśli potrzebujesz czegoś więcej, to ..po prostu mnie zawołaj - uśmiechnął się bardzo i puścił moją dłoń .
- Raczej sobie poradzę - Weszłam do łazienki.
Ciągle bałam się reakcji mamy. No ale może będzie tak jak mówił chłopak ? Trochę się rozerwę. Pewnie rodzice mnie zabiją, ale muszę w końcu wyluzować.
Ale czemu z Justinem ? Poza tym, wydaje się w porządku. Co on kręci ..
Wzięłam bardzo długą kąpiel. siedziałam w wannie już dłuższą chwilę, kiedy nagle usłyszałam szelest za drzwiami.
- Wchodzę !!! - do łazienki Wszedł Justin, tak bez zapowiedzi.
- JUSTIN!!! - krzyknęłam z obawą.
- Spokojnie, nic nie widzę - Fakt, wanna była pełna piany i wszystko miałam zakryte.
- Nie wiesz że się puka ? - kontynuowałam .
- Przepraszam. - uśmiechnął się.
- I będziesz tak stał? - spojrzałam dziwnie.
- Zadajesz dziwne pytania - wzruszył brwiami, uśmiechając się przy tym, na co od razu zareagowałam.
- HEEYY, nie tak prędko!
- Dobraa - posmutniał - przyniosłem ci tylko świeże ubrania. - położył i po chwili wyszedł.
Dokończyłam gorącą kąpiel bez przeszkód. Przebrałam się w ubrania które przyniósł Justin i wyszłam z łazienki.
Po drodze zagubiłam nieco pokoje i weszłam tam gdzie akurat poniosły mnie nogi. W końcu musiałam zwiedzić ten dom, skoro miałam w nim
przebyć kolejny tydzień. Pokój najwyraźniej Justina. A raczej jeden z kilku jego pokoi. To garderoba.
- Wooow - westchnęłam przechadzając koło półek z butami. Miał ich chyba ze 100 par!
Pełno koszulek oraz spodni. Oczywiście z krokiem praktycznie w kolanach. Nie wiem dlaczego nosi je tak nisko.
- Tu jesteś ? - Justin Wszedł do pomieszczenia stając tuż za mną.
- Właściwie, sama nie wiem gdzie jestem . To, twoja garderoba? ( w zasadzie głupie pytanie, ale tylko to przyszło mi do głowy )
- Tak. - uśmiechnął się widząc podziw w moich oczach. - ty zapewne też masz swoją garderobę, co?
- jeśli szafą można nazwać garderobę, to tak. - zaśmiałam się.
- Jedna szafa ci wystarcza? jesteś dziewczyną!! - dziwił się dalej stojąc nieruchomo.
- Justin .. Nie każdy ma furę pieniędzy jak ty, odlotowe ubrania i Dom wielkości Centrum handlowego.
- Rozumiem.. - widziałam, że nie miał co odpowiedzieć.
- pójdziemy się gdzieś przejść? - zaproponował .
- Tak przy ludziach? to powiedzą fani?! Justin Bieber z jakąś dziewczyną !? to pewnie małżeństwo !!! - zażartowałam.
- Histeryzujesz. Nie obchodzą mnie uporczywi paparazzi. Wolę ciebie - uśmiechnął się strasznie słodko chwytając mnie za rękę..
- Niech będzie - odwzajemniłam uśmiech, i wyszliśmy z garderoby.
- Czegoś potrzebujesz Justin ? - odezwał się Kenny, kiedy znowu powróciliśmy do tego pokoju.
- w porządku, poradzę sobie. - Justin chwycił telefon, kurtkę i wyszliśmy.
W niecałe 10 minut od jego domu znaleźliśmy się przy " Avon Theatr " To właśnie tam, gdzie mały Justin grał na gitarze ogrzewając zimne schodki.
- Znasz to miejsce ? - zapytał.
- Pewnie!
- Przecież mnie nie lubiłaś ani nie słuchałaś ani nawet nie pogłębiałaś się w historię mojego życia..
- Prawda, ale to miejsce zna chyba każdy na świecie. W dodatku, że jest tu Twoja gwiazda! - wskazałam na ziemię.
- Uwielbiam ją. Stworzyłem taką samą dla moich Beliebers - zatrzymaliśmy się w tamtym miejscu, ale tłum ludzi szalejących za Justinem, trochę
uniemożliwił nam postój.
- Nie przeszkadza ci to, że tyle ludzi za tobą łazi i robi sobie z Tobą zdjęcia ? - wybrnęliśmy z tłoku.
- Już mówiłem. Nie przeszkadza mi to. Nie mam przy tym zbyt dużego życia prywatnego, ale moje życie na tym polega.
- Która jest godzina? - Spytałam by cisza pomiędzy wypowiedziami, nie była taka długa.
- CHOLERA! po 22 musimy się zbierać, jutro rano mam występ!!
- no a co będzie ze mną??
- mam nadzieję, że mnie wesprzesz i zaszczycisz obecnością ? - zaśmiał się ciągnąc mnie za sobą w stronę powrotną.
często w chwili postoju pociągał mnie za sobą, jakbym sama nie wiedziała jak się poruszać. To tak bardzo słodkie.
22:46 byliśmy dokładnie w domu. Justin dał mi piżamę i resztę dnia spędziliśmy na graniu w karty. Zasnęłam gdzieś o godzinie 24:00 A potem,
to już tylko obudziła mnie Pattie.
- Haloo, już musisz wstać - szturchała mnie kobieta.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się ślepo.
- Justin już jest gotowy. Czeka na ciebie.
- W porządku - kobieta już chciała wychodzić.
- Hej, Rose ! . Wiem, że za bardzo nie wiesz jak się do mnie odzywać. Nie możesz za bardzo mówić po imieniu, więc możesz mówić do mnie ciociu.
Justin sam uznał to za stosowne. Będziesz udawać jego kuzynkę. w porządku? - zaproponowała.
- Jasne - uśmiechnęłam się chowając resztę ciała za drzwiami, a potem zostałam sama.
Wzięłam szybki prysznic, Przebrałam się i ułożyłam włosy. Dalej bałam się reakcji rodziców. Przecież oni mnie zabiją! Najchętniej to wróciłabym
do domu. Opuściłam dzisiaj dzień szkolny. Chciałam zgłosić kandydaturę na przewodniczącą klasy, ale to też mnie ominęło.
Próby mijają... Cholera!
- Justin ? Justiiiin ? - wyszłam w z pomieszczenia.
- Co się stało ? - stał gotowy. Elegancko ubrany w strój do koncertowania.
- Justin, ja się boję - Załamałam głos. - proszę odwieź mnie do domu!
- Nie mogę cie teraz odwieźć.
- Dlaczego !? - Justin nic nie odpowiedział, tylko szybkim krokiem podszedł do mnie i przywierając mnie do ściany złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Jedną ręką trzymał mnie delikatnie za szyję, a drugą podpierał ścianę.
Wpijał się w moje usta bardzo wolno, mimo, że i tak się spieszyliśmy.
- Wyglądasz cudownie - puścił mi oczko odrywając się ode mnie, chwycił nie za rękę i powędrowaliśmy do Auta.
W moim brzuchu szalały motyle na samą myśl, że rozmawiam z nim normalnie. - Nigdy nie lubiłam mieć wrogów.
- Nie ładnie całować kuzynkę - uśmiechnęłam się, na co nic nie odpowiedział..
Trochę przykre było to, że Justin nie chciał się przyznawać do mnie jako do dziewczyny. Tylko do kuzynki.
Wolałabym żeby wszystko było szczere. I bez kłamstw, no ale tak - To by zaszkodziło jego cudownej karierze muzyka.
Fani by mnie zabili a jego dziewczyna już w ogóle!
Ruszyliśmy przez miasto na umówione miejsce. Ogrooomna scena na dworze już czekała. Miejsce dla kilkunastu tysięcy osób było w połowie zapełnione.
Wjechaliśmy tylnym wjazdem, żeby spokojnie przejść.
- Widzisz ile tu miejsca ? - Był zachwycony widokiem na publikę. Ciągle powtarzał, że kocha patrzeć na swoich fanów i na scenę.
Czuje się wolny i na samą myśl, że już niedługo występuję, ma motyle w brzuchu.
- Jest pięknie - Nie mogłam go chwycić za rękę, bo ludzie wszczęli by panikę, ani nie mogłam go przytulić, choć bardzo tego chciałam .
Stałam koło mnie, a on tylko nakrył mnie ramieniem i weszliśmy do środka.
- Justin stary! dobrze cię widzieć !! - przywitał się z nim sam USHER!!!!
 Nie mogłam uwierzyć, że go poznałam.
- Usheer!! - Chłopak od razu podbiegł do muzyka by uścisnąć jego dłoń.
- To Jest Rose - Moja ... kuzynka - uśmiechnął się do Ushera pokazując na mnie.
- Miło mi poznać. - Rozumiecie to? Usher podał mi rękę i zna moje imię !!! szalałam za nim o wiele bardziej niż kiedyś za Justinem.
- Mi również! - zarumieniłam się nieco i z powodu nieśmiałości schowałam się za Justinem .
Pełno ludzi było wokół nas. Ludzie zaprowadzili nas to jakiegoś pokoju i powiedzieli, że mamy około godzinę.
Justin miał się przyszykować i rozluźnić przed wywiadem, a dopiero potem jest koncert . - tak też zrobiliśmy.
- Ale mały pokój. - stwierdziłam już od progu.
- I jesteśmy tu tylko sami - Justin wzruszył brwiami, na co mnie zabolał aż brzuch. Ale tylko odwzajemniłam uśmiech.
Usiadłam na kanapie a Justin sięgnął po telefon.
- Gdzie dzwonisz? - zapytałam .
- Muszę ci najpierw coś powiedzieć.
- Co takiego ? - już się obawiałam. - Chłopak nic nie powiedział, tylko wykonał ten telefon.
: Catrine? Za ile będziesz? Chcę pogadać. - Dokończył dziwną rozmowę i odłożył słuchawkę, nawet nie żegnając jej czule. Wiedziałam co Justin chce zrobić.
Pewnie między nimi koniec.


_____________________________________________


Nono, koniec rozdziałów na dzisiaj. Dopiero teraz głupia ja, zaznaczyłam, że anonimowo można pisać komentarze. Więc teraz to czekam na nie niecierpliwie. W dodatku, nie musicie przepisywać tych głupich kodów z obrazka <3 żegnajta, i łapta jesczcze Aska

9 komentarzy:

  1. ej ej ej dawaj jeszcze <3 proszę

    OdpowiedzUsuń
  2. to jest świetne kocham to opowiadanie ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie piszesz. Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uhuhuhu nieźle

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozumiecie to? Usher podał mi rękę i zna moje imię !!! szalałam za nim o wiele bardziej niż kiedyś za Justinem. haha:*

    OdpowiedzUsuń