poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 4

Więcej za bardzo nie pamiętam . . .
_______________________________

*Oczami Justina* 


Rose tak się upiła, że całując się z jakimś pedałkiem Upadła. Nie mogłem jej zostawić ze względu na to, że to przy mnie się tak upiła.

Podszedłem do dziewczyny. Ludzie dookoła w ogóle nie zwrócili na nią uwagi. Zabawa trwała w najlepsze.
Chciałem iść zabawiać inne panienki.. Ale niech będzie. Wziąłem pijaną dziewczynę na ręce, i próbowałam przedostać się na dwór, do samochodu.
Ludzi było naprawdę sporo, ale widząc, że kogoś niosę, posłusznie ustąpili mały korytarzyk, żebym mógł przejść. 
- Co się stało?! - Krzyknęła właścicielka domówki kiedy byłem już przy drzwiach. 
- Upiła się.. tyle. Zawiozę ją do domu - odpowiedziałem. 
- Ty? Serio? najwięksi wrogowie i ty chcesz ja zawieźć? może pojadę z Tobą? - zaproponowała, mając mnie za kretyna.
- Spokojnie, przecież jej nie zgwałcę - uśmiechnąłem się szyderczo i wyszedłem z domu. 
Położyłem dziewczynę na tylne siedzenia samochodu i przepiąłem pasem. Byłem trochę piany, ale w sumie jak każdy na tej imprezie.
Jeśli nie ja, to kto ja odwiezie? Jeśli jej rodzice wiedzieli jak się zachowywała, nawet by jej nie puścili . 
Ma poukładane w głowie.. Zawsze obecna i pilna, ale co do alkoholu to nie ma umiaru. 
Zadzwoniłem, do jej przyjaciółki, bo nawet nie wiedziałem, gdzie ona mieszka.
: Ashley? Tu Justin. 
: Tak? - Krzyczała z powodu otaczającej muzyki.
: Gdzie mieszka Rose? 
: Daj spokój, TY, jej największy jej wróg chcesz jej adres? nie mam czasu na żarty, szukam jej. Widziałeś ja gdzieś może? 
Boję się trochę ! - Nie za bardzo chciało mi się tego słuchać, bo nie przepadam za ta dziewczyną..
: nie mam pojęcia gdzie jest. - skłamałem. To powiesz mi  gdzie mieszka? - Chciałem tylko, żeby było zabawnie.
: Quuen Street 13. Żółty dom. 
: dzięki - rozłączyłem się, i ruszyłem przed siebie. Nie zabrakło paparazzi, ale nie to wtedy było ważne, nie przejmowałem się nimi już od dłuższego czasu.
Dość szybko dojechałem pod Dom dziewczyny.Między czasie ona, nawet nie drgnęła. Wyciągnąłem ją powoli z auta i znów wziąłem na ręce. Łokciem nacisnąłem przycisk na domofonie
Odebrała jakaś kobieta - pewnie jej mama.
- Ja przywiozłem Rose.. Bo ona.. no . ten.. - jakoś tak nie wiedziałem co powiedzieć. chyba nie codziennie ktoś przynosi jej córkę na rękach do domu.
Kobieta od razu wpuściła mnie na posiadłość, wybiegając przed dom. 
- Boże, co się stało? - przestraszyła się tragicznie. Od razu zrobiła się cała blada.
- Upiła się i zasnęła/zemdlała .. właściwie nie wiem co jej jest. W każdy razie, gdzie ją położyć? - cały czas miałem ją na rękach. 
- W jej pokoju. - odparła i zaprowadziła mnie tam. Chyba mnie nie polubiła. 
Jej pokój był średnio ładny. Wolę ogromne pomieszczenia w których aż się złoci!. Było tam mało miejsca. Tylko łóżko, jakaś szafa, biurko i kilka wrogów na plakatach. 
To oczywiście przemądrzałe zespoły, których w ogóle nie popierałem. Ale przecież nie będę jej zmuszał, żeby miała wszędzie Justina Biebera. W końcu 
nie przepadała zbytnio za mną. I to było w niej fajne. Nie szalała za mną tak jak inne dziewczyny. Nie rozmawiała ze mną zbyt często 
i traktowała jak zwykłego chłopaka - zawsze tego chciałem. 
- Jestem Justin! - uśmiechnąłem się dziwnie kiedy już odłożyłem ją na łóżko. 
- wiem km jesteś. Dziękuję za Rose, Możesz już iść . - była wredna. 
Nie powiedziałem nic, tylko wyszedłem z domu. Po pijaku prowadząc samochód, dalej pojechałem się bawić. 

* oczami Rose *


Obudziłam się rano. Tak bardzo bolała mnie głowa.. . Leżałam na łóżku, w ubraniach.

Przetarłam oczy, chwilę poleżałam patrząc bezczynnie w sufit, próbowałam przypomnieć sobie, co się działo wczoraj lecz na marne. 
Postanowiłam zejść na dół. 
- Moja głowa - Zeszłam ledwo ze schodów do kuchni.
- Powiedziałaś, że będziesz ostrożna.. - matka od razu zaczęła naskok.
- przecież dużo nie piłam! - spojrzałam na nią przećpanym wzrokiem.
- Przywiózł Cie Sam Justin Bieber trzymając cię na rękach, i ty mi powiesz że nie piłaś? To ciekawe, 
 dlaczego musiał cię wnosić, i dlaczego zemdlałaś! 
- Cooo ? - nie pamiętam co się stało, więc nie ma co - trochę się zdziwiłam. 
- Właśnie.. w cale nie piłaś. - Widziałam że była na mnie zła. - Właśnie .. jutro nie dam rady odebrać się ze szkoły, jadę na badania. Musisz wrócić sama. 
- Okej.. - nie zaprzeczałam. Chętnie się przejdę . Sama -.-
Odeszłam do innego pokoju rozsiadając się na kanapie i Zadzwoniłam do Ash.
: Ashley? co się wczoraj działo!? - zaczęłam bez namysłu
: Co się wczoraj działo !? wyszłam na głupią. Szukałam cię chyba wszędzie.. zadzwoniłam prawie na policję, a ty się pytasz co się stało ? Gdzieś ty była ?! - krzyczała do słuchawki. 
: Moja mama powiedziała, że Justin przywiózł mnie do domu .. nie wiem co się wczoraj stało! - tłumaczyłam.
: może czas pić mniej i uważać, niż potem dowiadywać się co się z tobą działo ? - rozłączyła się. 
- Cholera! - rzuciłam telefonem na ziemię chwytając się za głowę. 
Cały ten dzień minął strasznie szybko. Pokłóciłam się z Ash, Sprawy z Justinem nabierają tętna, a mama wciąż ma do mnie
wonty o to, że nie jestem ostrożna. Nie byłam zmęczona, ale tak bardzo bolała mnie głowa, że nie mogłam zasnąć. 
Przewracałam się na łóżku chyba ze 2 godziny. Poszłam tylko w nocy po tabletkę na ból głowy, a potem zasnęłam bez problemu. 
*rano*
Dzień jak każdy, tym razem nie zapomniałam  o budziku. Wstałam, ubrałam się w TO, poszłam na dół zjeść śniadanie i  mama zawiozła mnie do szkoły.
Nie rozmawiałam z nią przez całą drogę do szkoły - dalej była na mnie cholernie wściekła.
Wysiadłam z Auta i pomaszerowałam pod klasę. 
- przepraszam, ale serio nie wiem co się stało - od razu zaczęłam rozmowę z Ashley.
- W porządku, tylko błagam, niej pij więcej tak dużo! Poza tym, co tam z Justinem? Wszyscy byli tak bardzo ciekawi co z Wami!. 
No bo w końcu, o cię odwiózł. On! ON! - powtarzała końcówkę.
- Nic wielkiego.. chwilę rozmawialiśmy na tej imprezie, a potem tak jak już mówiłam - nic nie pamiętam.. - nie dokończyłam, przez dzwonek. 
- Tak bardzo seksownie wyglądasz w tej bieliźnie, Arr .. - Podczas wchodzenia do klasy, Justin mnie zaczepił.
Walnęłam go w twarz. 
- Świnia! - powiedziałam nieco głośniej, na co klasa ostro zareagowała śmiechem i buczeniem.
- przecież tylko żartowałeeem! - zrobił dziwną minę, chwytając się za twarz na co nie zareagowałam, bo w tej chwili, nauczycielka przerwała nasz haos. 
Lekcje na ogół minęły dobrze. Czas na W-F! Jesteśmy klasą sportową, nie ma się co dziwić dlaczego tę lekcję mamy praktycznie codziennie.
- Dzisiaj mamy zastępstwo. - odezwała się jakaś dziewczyna w szatni
- zastępstwo? niby kto tu Chirlideruje oprócz naszej wychowanki?! - głos innej dziewczyny. 
- W-Efista chłopaków. Nie zna się na tym, ale z nim to zastępstwo . - Każdy wydał dziwny dźwięk. Nie za bardzo przepadamy za tym nauczycielem.. 
- DZIEWCZYNYY ! - Weszła ta sama osoba co zawsze by zwołać nas na zajęcia..Tak wiec ciężką lekcję, czas zacząć..
___________________________________________


Hej. Czy mogłabym prosić o komentarze osób, które czytają mojego bloga? byłabym bardzo wdzięczna♥ do zobaczenia w 5 rozdziale,
już jutro <3 

6 komentarzy:

  1. super :) czekam na next :) i choć raz jestem pierwsza. Zapraszam na mojego bloga :) http://wikusiausia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. super się zapowiada zapraszam do mnie :http://this-is-my-word-justin.blogspot.com/ może jak wyłączysz weryfikacje więcej osób skomentuje

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny:*//świnia hahaaa<3

    OdpowiedzUsuń