poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 3

Dokończyłam lekcje byle jak, zapatrzałam się na jeden punkt pokoju i odleciałam, tak po prostu. 
__________________________

- ROSEEE, ROOOSE! - w pierwszej chwili w ogóle nie poznałam głosu. Przetarłam oczy, i ujrzałam stojący zegarek na szafce w rogu pokoju

8:00 CHOLERA! pełno książek koło mnie. I oczywiście jak by inaczej cała pomazana twarz
pisakami. Moje zeszyty w szczątkach, książki przyozdobione Artystyczną duszą siostry.
- MEGAAAAN!!!! - krzyknęłam, po czym do pokoju wparowała mama.
- Zaspałaś Rose! - pospieszała mnie. 
- Wieeem, przepraszam. Nie nastawiłam budzika!- biegałam szybko po pokoju pakując porwane zeszyty i książki. 
- Biegnij się umyć i ubrać, posprzątam. 
- Dzięki - uśmiechnęłam się i szybko pobiegłam do łazienki. Ubrałam się w miarę szybko. 
Stojąc przed lustrem śmiałam się sama z siebie, a raczej tylko ze swojej twarzy. 
Nałożyłam szybki makijaż.. włosy upięłam w kok. 
- Jestem gotowa! - wybiegłam po kilku minutach. Mama zarzuciła mi torbę, i sama szybko się ubrała
- W drogę - Powiedziała chwytając kluczyki w dłoń i poszłysmy do auta
- Czym prędzej wybiegłam z domu. - Pa tato! - krzyknęłam dosłownie w progu.
Nie usłyszałam pożegnania z jego strony, ale to było najmniejszym zmartwieniem. Nie chciałam się spóźniać. Nigdy się nie 
spóźniam. Nienawidzę tego. Poza tym chciałam mieć wzorową frekwencję. No nic. 
Razem z mamą podjechałyśmy dość szybko przed szkołę, mało rozmawiając w Aucie.
Cisza była trochę niezręczna, za to postanowiłam napisać Sms'a do Ash. 
:Ash, zaraz będę, zaspałam.! - wysłałam, nie oczekując odpowiedzi, bo wiem, że ona nigdy nie ma nic na koncie. Ja też
w sumie nie mam zbyt często środków na telefonie.
Mama przystanęła na poboczu.
- Leć już ! - odblokowała drzwi a ja czym prędzej wybiegłam z Auta. Wbiegłam do szkoły.
matematyka.. biegnę po schodach. Zmachana jak nigdy wpadłam do sali. 
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie. - po moich słowach w sali nastała cisza. Każdy spojrzał na mnie, jak by
im coś zrobiła. Spuściłam głowę w dół i pomaszerowałam do ławki. 
- Panno Rose? - Zaczęła wredna nauczycielka. Zatrzymałam się w połowie i akurat przed swoją ławką odwróciłam się.
- Do odpowiedzi proszę. - Wskazała na tablicę. Wredna jędza. Co jak co, ale mogłam się spóźnić na inną lekcję. 
Torbę położyłam na ławce i podeszłam do przodu. Stara nauczycielka odsłoniła część tablicy na której znalazły się same obliczenia.
Cholera, co ja tam umiem? Stałam przed ta tablicą jak słup.. . Z trzeciej ławki słyszałam cichy śmiech. Odwróciłam się, a to nikt inny, jak wredny Justin.
Odesłałam mu wredno-kpiącą minę, po czym zwyczajnie przestał. 
- Przepraszam, nie nauczyłam się. - odparłam odwracając się do nauczycielki.
- Justin! wstań! - nauczycielka słysząc jego śmiech nakazała mu wstać. 
- Tak? - dalej miał uśmiech na twarzy. Nigdy nie zależało mu na ocenach.. zawsze był pyskaty dla nauczycieli.
- pomóż koleżance - oznajmiła po czym Justinowi od razu opadł ten wścibski uśmieszek. 
W sali była maksymalna cisza, a Chłopak podszedł do tablicy stojąc obok mnie. 
- Czemu się panna spóźniła? - zaczęła nauczycielka widząc że nic nie potrafimy. Mi osobiście ręce trzęsły się ze strachu przed jedynką. Justin oczywiście 
był rozbawiony jak zawsze.. nie wiem co było w tym śmiesznego . 
- Przepraszam, zaspałam.. wczoraj późno robiłam lekcje i zapominając o budziku poszłam spać. obudziłam się zbyt późno. To się nie powtórzy! - próbowałam wytłumaczyć w miarę miło.
- Siądź - powiedziała oschle, a ja wykonałam jej polecenie. Chłopak również chciał odejść na miejsce. 
- A ty dokąd? - bardzo proszę! - znów pokazała na tablicę. Odetchnęłam widząc Justina przy tablicy, kiedy sama siedziałam spokojnie w ławce. 
- Hej - uśmiechnęłam się i szepnęłam do Ash. 
- Siemasz - odwzajemniła uśmiech. . niektórzy siedzieli w ciszy, jedni szeptali a drudzy robili coś w telefonach. 
Justin usiadł z jedynką w dzienniku, lekcja mogła trwać dalej a ja odliczałam minuty i sekundy do dzwonka. 
W skrócie mówiąc : Lekcje do końca minęły bardzo długo. Justin ani razu do końca zajęć nie spojrzał na mnie ani razu. Chyba że nie zauważyłam. 
Po ostatniej lekcji spakowałam rzeczy i czekałam znów pod szkołą na mamę. Jak zawsze stała już w umówionym miejscu. 
- Cześć mamo - uśmiechnęłam się i pocałowałam ją w policzek siadając na swoim fotelu. 
- Hej, co pani na to, że się spóźniałaś ? - ruszyła
- Nic takiego, poszłam do odpowiedzi potem dołączył taki chłopak.. Który też nic nie potrafił. Potem lekcje minęły typowo. 
Mama nie droczyła dalej tego tematu i tak pojechałyśmy do domu . 
: Sms od Ash : Wpadnę po ciebie o 18. :* 
Nie odpisałam nic na sms'a. Już nie mogłam się doczekać. 
* pod wieczór * 
- Dzień dobry ! - Ashely nigdy nie pukała do drzwi. 
- Jest u siebie! - Odkrzyczał tata kiedy usłyszał jej głos w progu. 
- Jesteś gotowa ? - Dziewczyna cicho weszła do mojego pokoju. 
- W pełni! - uśmiechnęłam się do brunetki i obie wyszłyśmy z domu . 
Do domu Caroline nie było daleko, jednak kawałek musiałyśmy przejść. Dziewczyna jest bogata, mimo to świetnie się z nią dogadujemy. 
Planuje bardzo dużą imprezę, pewnie zaprosiła pół szkoły, jeśli się nie mylę. 
- Pewnie od razu po wejściu się zagubimy, no ale w razie co, to napisz do mnie i spotkamy się np. w łazience. W porządku? - zaproponowała ze śmiechem.
- Nie ma sprawy - w ogóle nie zwróciłam uwagi na to co mówi. Uwielbiam imprezować.. i nie kryję, że kocham alkohol. Nie mam z nim żadnego problemu, ale rzadko odmawiam. 
Nie wiem czy to Wada, czy zaleta. Doszłyśmy w końcu do tego domu. Był ogromny! ludzie którzy zawsze przechodzili koło niego, w podziwem się zatrzymywali. 
- Czeeeść! - krzyknęłam w progu do otwierającej drzwi Caroline. 
Już od podwórka było słychać bardzo głośną muzykę. Szlag by to trafił. Wszędzie Justin Bieber. -.-
Chociaż tu, mogli by puścić coś innego.. nie każdy ma ten sam gust. - nie marudziłam tylko weszłyśmy do środka. 
Tak jak Ash mówiła - zagubiłyśmy się w tłumie. Przywitałam się z kilkoma osobami i już po chwili wszyscy byli na parkiecie. 
każdy tańczył oczywiście na swój sposób. W połowie piosenki ktoś podszedł do mnie tanecznym krokiem i chwycił mnie od tyłu za pas.
Uśmiechnęłam się z myślą, że to ktoś ze znajomych. Obracając się przed twarz osoby, ujrzałam tą samą  co zawsze, czyli tradycyjnie Justina. 
Uśmiech od razu zszedł mi z twarzy ale nie miałam zamiaru być dziś niemiła. 
- Napijemy się? - krzyknął głośno tak by zagłuszyć własną piosenkę. 
- Czemu nie - uśmiechnęłam się lekko i powędrowałam do kuchni za wysokim brunetem. 
Rozlał nam, a kiedy przybiliśmy  toast od razu wypiłam do dna. 
- ooohoho no nieźle! nie wiedziałem że pijesz ! - wyznał .
- Dużo rzeczy o mnie nie wiesz. - Wszyscy już dawno byli na haju, kiedy ja dopiero się rozkręcałam. 
Każdy się całował.. co ja gadam! Lizał! to nie były już pocałunki. 
Było mi trochę niezręcznie.. po minie Justina widziałam, że jemu z resztą też. 
Staliśmy tak we dwoje przy stoliku i rozmawiając coraz bardziej się upijaliśmy. 
Ja wiadomo - jak to dziewczyna, wypiję tyle samo, ale pierwsza będę pijana. 
Kiedy Justin stabilnie trzymał się a nogach, ja już odpadałam.
- Zatańczymy? - byłam po kilku głębszych, więc zachowywałam się jak wariatka. 
- Jesteś pewna, ze tego chcesz? ledwo stoisz na nogach..
- No choodź - Odparłam, seksownie cofając się na parkiet przodem do Chłopaka. Kręciło mi się w głowie, ale i tak zauważyłam,  że Justin wolał postać.
Zaczęłam tańczyć i całować się z jakimś chłopakiem. Wiem, ze był przystojny. Złapał mnie za pas i odwrócił do siebie. 
Więcej za bardzo nie pamiętam . . . 

4 komentarze: