czwartek, 24 października 2013

Rozdział 17

Żeby mówił mi takie słówka i nigdy się nie zmieniał....... 

__________________________


... Justin dużo opowiadał.. dosłownie czarował mnie słowami. Patrzałam Ciągle w jego oczy. Były tak magiczne. 

CHOLERA! To był tylko sen! Przebudziłam się podskakując na łóżku, bo nie wiem czemu, końcówka snu trochę mnie przestraszyła.
Justin od razu się zbudził. No ale czemu to jest tylko sen? To było tak bardzo piękne. Najciekawsze było to, że podczas tego snu, na prawdę również z oczu leciały mi łzy. 
- Co jest Kocie? - Odwrócił się do mnie.
- Nawet nie wiesz jaki miałam sen! 
- No jaki? - miał głos, jakby w ogóle nie spał. Taki wyraźny i przejrzysty.
- Zaraz zasnę z powrotem. Ale sen był piękny, opowiem ci jutro kochanie. - Justin pocałował mnie w czoło i chyba kilka sekund po tych słowach od razu zasnęłam. Do rana nie śniło mi się nic. 
Rano obudziłam się jak zwykle sama w ogromnym łóżku. Wiedziałam, że Justin znając życie siedzi w salonie przy laptopie. Dacie Wiarę, że tak było !? 
Zeszłam, A Justin siedział na kanapie z Laptopem. Ja wszechwiedząca. Zapewne siedział na TT . I Niech mi ktoś powie, że on nie dba o swoich fanów. Zastrzelę chyba. 
- Cześć - uśmiechnęłam się pod nosem. Widziałam małe dzieci. To Zapewne jego rodzeństwo. Nie będę ryzykować i od razu pójdę się zebrać. A raczej ubrać. 
- Hej - odpowiedział uśmiechem spoglądając na mnie owiniętą ogromnym kocem. Dzieci mnie nie widziały. Uf.  Pomaszerowałam do łazienki. Ubrałam TO.Umyłam zęby, trochę
ogarnęłam make-up, i wyszłam. Zaszłam do Justina. Ten czekał żeby się ze mną przywitać.
- Cześć po raz drugi - uśmiechnął się i pocałował. - Pewnie ci ich nie przedstawiłem. - poszliśmy do głównego pokoju. 
- Cześć aniołki! - uśmiechnęłam się do dzieci. 
- Słuchajcie, ta dziewczyna ma na imię Rose, i będzie tutaj z nami ... Mam nadzieję że już zawsze - spojrzał w moją stronę. 
- Justin, to jest twoja pani? - Odezwał się Jaxon, na co Razem z Justinem zaczęliśmy się śmiać. Skąd Jaxon zna takie słowo ? I czemu akurat ' pani ' ? 
- haha, nie wiem jak Wam to wytłumaczyć, ale tak Jaxon. To jest moja pani - wypowiedział z uśmiechem.
Siedzieliśmy na kanapie i "przymulaliśmy" do póki nie przyjdzie ciocia. Przez cały ten czas bawiłam się Z dziećmi, a Justin tylko co jakiś czas do nas zerkał. Postanowił pisać piosenkę. Wziął zwykłą kartkę i długopis
Ręka praktycznie nie odrywała się od kartki. Co jakiś czas coś nucił. Był strasznie skupiony. Chyba pierwszy raz widziałam go w takim stanie. 
Patrzał tylko na kartkę, przegryzał długopis od czasu do czasu i nawet nie odetchnął na chwilę.
- Tak dobrze dogadujesz się z dziećmi. 
- Przecież mam młodszą siostrę. - odpowiedziałam. 
- To tak bardzo denerwujące. Mam dwoje rodzeństwa. Zawsze chciałem być przykładnym bratem. Chciałem być dla nich wzorem, żeby wiedziały, że zawsze mogą na mnie liczyć. 
Dlaczego nie potrafię być taki jak inni. Zawsze będę tym znanym wszędzie nastolatkiem, który nawet oddechem intryguje świat. 
Rose, zauważyłaś? Nigdzie nie możemy wyjść w spokoju. Wiecznie ktoś czegoś ode mnie oczekuje. Z Tobą tak nie jest. Masz mnóstwo wolnego czasu, jesteś wolna! 
- Justin, nawet tak nie mów! - podniosłam się z ziemi od razu do niego podeszłam - masz tylu wspaniałych fanów! jedni mogliby oddać za ciebie życie. 
Wiesz ile dałabym, żeby ludzie znali choć moje imię? 
Żeby szanowali i byli co do mnie fair? Moje życie w ogóle nie jest takie kolorowe. Zawsze miałam obowiązki. Twoje obowiązki są związane z twoim talentem i hobby. 
Nie masz tak, żę robisz to na siłę. A ja? Nie mam talentu, ani hobby, za to zawsze miałam obowiązki. Jesteś przykładem dla około 50 mln. Ludzi, i ty powiesz, że twoje rodzeństwo nie może na ciebie liczyć? 
- Usiadłam tuż obok niego. Wszystko wskazywało na to, że piosenka, będzie o przeżyciach, i będzie bardzo uczuciowa. Znając Justina na pewno tak będzie. 
- Ja na serio nie wiem co bym bez ciebie zrobił KLIK
- Justin ! - powiedziałam nieco niezręczniej. Obok siedziało jego rodzeństwo. Uśmiechnęłam się do niego, i równo z moim uśmiechem weszła ciocia. 
- MAMA! - dzieciaki od razu pobiegły się czule przywitać. Justin spojrzał na Pattie, i spuścił głowę udając że w ogóle jej nie widzi. I zajął się piosenką. 
- Justin, kupiłam Ci żelki. Te co lubisz. - Justin od razu a nią spojrzał
- MAMA!!! - wstał gwałtownie od razu do niej podbiegając. Tak bardzo chciało mi się śmiać. Dosłownie jak Dziecko.
- Okej, co chcesz robić? - Dumny Justin usiał obok mnie z cukierkami KLIK a ciocia poszła rozpakować zakupy
-  Wyjdziemy gdzieś? 
-  BIIP * Justin zrobił dźwięk z teleturnieju kiedy ktoś popełni błąd*
-  Odwiedzimy kogoś?
-  BIIP! - powtórzył. - Zbliżyłam się do niego na odległość kilku milimetrów. - Idziemy do pokoju? - wyszeptałam przegryzając płatek jego ucha. 
- DING! - ten dźwięk oznaczał że się zgadza. chwycił mnie za rękę i wręcz zaciągnął do pokoju. Byliśmy już w progu drzwi do jego pokoju. 
Justin od razu przeszedł do rzeczy. Nie weszliśmy do pokoju, a on już zaczął mnie całować. Nie mogliśmy się od siebie odkleić. 
- Chodźmy do środka - przegryzłam seksownie wargę pociągając go za rękawek do pokoju. 
- JUSTIN!? -staraliśmy się być cicho, żeby ciocia nie spostrzegła, że wynieśliśmy się z głównego pokoju.
- Ranyy... - Justin spuścił głowę i posłusznie poszedł do mamy. Wrócił po chwili z posmutniałą miną. 
- Musimy iść do sklepu - zrobił minę szczeniaczka. 
- Jasne. - uśmiechnęłam się, ale Juss ciągle miał nabrzmiałą minę.
- Czo taki smutny? - ubierałam na siebie kurtkę. 
- Bo myśmy mieli być teraz sami. A ja lubię być z Tobą sam. Wolę być z tobą sam, niż iść mamie po jedną rzecz do sklepu. Pewnie 10 tyś ludzi zaraz się zbierze, bo Justin Bieber wszedł na chwilę do centrum. Była przed chwilą na mieście, ale zawsze zapomni tej jednej najcenniejszej rzeczy
- Oooo, Wolisz być ze mą sam na sam. - Tylko to wysłuchałam z całej tej wypowiedzi. Odpowiedział uśmiechem, i oboje byliśmy gotowi do wyjścia.
Jak ja nienawidzę Jesieni. Brr! 
Wsiedliśmy w Auto Justina ( nie obeszło się bez paparazzi ) i ruszyliśmy z miejsca.
- Mamy dosłownie 2 godziny, wtedy Scooter zawiezie nas do Vancouver do Usher'a. - powiedział nieco oschlej. 
- zdążymy? - zapytałam niepewnie.
- Pewnie. 
- O Nie, Justin! znowu! 
- Co się stało ?! - przestraszył się niesamowicie. 
- Nie dobrze mi! zatrzymaj się gdzieś!!! - Brzuch rozbolał mnie od razu. Nie dobrze i kręciło mi się w głowie. Ręce zaczęły mi się pocić. 
- Dopiero ruszyłem! Wolniej i spokojniej nie potrafię jeździć! Gdzie ja mam teraz stanąć? Wytrzymasz? za chwilę będziemy. - tłumaczył.
Cała sytuacja wyglądała bardzo zabawnie. Choć wtedy dla mnie nie było do śmiechu. Widziałam, że Justin pod nosem i tak się śmieje.
- Mało zabawne! - szturchnęłam go w ramie przełykając ślinę przy otwartym oknie. Okropnie się czułam. Na szczęście byliśmy na miejscu. Justin spokojnie zahamował i zaparkował. Jego Auto strasznie odznaczało się wokół wszystkich. On jedyny miał takie eleganckie auto. 
Przechodni stawali przy nim, nie wiedząc nawet, że to auto samego Justina Bieber'a! 
____________________________________

Dziękuję Aleksandrze i Mojej kuzynce. Trzymaj się tam biedactwo :(♥ przepraszam żę taki krótki rozdział :) 

WSPANIAŁY BLOG!
DRUGI WSPANIAŁY BLOG!

3 komentarze:

  1. Kocham..! Nie umiem się doczekać następnego.. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Super Czekam . . . Na . . . Następny . . . <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha ciekawe jak wyglądała :D Hah

    OdpowiedzUsuń