poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział 15

Musnęłam jego pierś, a potem szyję, a on gładził dłonią, moje nagie plecy, naciągnął na nas kołdrę i zasnęliśmy wtuleni w siebie. 
______________________________________________

*** Oczami Justina ***


My w jednym łóżku. TAK! wiedziałem, że kiedyś do tego dojdzie. - moje brudne myśli.

Wczorajsza noc była niesamowita! Ta dziewczyna jest cudowna. Ah!
Nastawiłem sobie budzik, na godzinę 09:00, bo dzień wcześniej napisałem na Instagramie, że Zrobię TwitCam. Czyli lecę na żywo. 
Na pewno fanów przed kamerką będzie bardzo dużo. Ale najpierw! zrobię coś innego. Poszedłem do kuchni  i zrobiłem dwa śniadania. Nie jadłem swojego. Czekałem aż wstanie Rose. 
Zasiadłem więc przed laptop. Fani pisali w komentarzach, a ja tylko odpowiadałem im w kamerce. Pytań było 10.000 na minutę. Oczywiście większość z nich dotyczyła Rose. 
Odpowiadałem, że jest moją dziewczyną i że Ją kocham. Pełno osób nienawidziło jej już na wstępie, ale "Nie warto słuchać ludzi, którzy nie mają nic do roboty
i jedyne co umieją to naśmiewanie się z ludzi odważnych.". Że tak pozwolę zacytować sam siebie. 
Po jakiś 10 minutach obudziła się Rose. 
- Justin, gdzie jesteś? - była jeszcze zaspana kiedy weszła do pokoju. Miała na sobie tylko szlafrok, jaki wyciągnęła z szafy
- Robię TwitCam - KLIK
Dziewczyna podeszła i dała mi buziaka w policzek. Powiedziała kilka słów do moich fanów, po czym rozstałem się z nimi, i razem z Rose 
poszliśmy na szybciej przygotowań śniadanie.
- Wczoraj było cudownie - powiedziała nieco ciszej.
- Tak, zdecydowanie - uśmiechnąłem się do niej i zmieniliśmy temat.
Rose nie rozpakowywała wczoraj walizek, więc było o wiele szybciej. Posprzątaliśmy dom, i mogliśmy ruszyć do Kanady! Nareszcie! 
- jesteś gotowa? - już dawno stałem przy aucie. 
- Tak, jestem! - wybiegła zdyszana. 
- Co się dzieje? - zaśmiałem się. 
- Nie mogę znaleźć 
- Nie możesz znaleźć czego .. ? - wiedziałem czego szukała. 
- Justin ? gdzie schowałeś mój stanik? 
- Mnie podejrzewasz? - udawałem niewiniątko.
- Cóż zrobić z tym fantem ? 
- Jest tylko jedno wyjście. - uśmiechnąłem się wchodząc z powrotem w próg domu. - Musisz iść bez stanika. 
- Naprawdę bardzo śmieszne - odepchnęła mnie żartobliwie. Oddałem po chwili jej stanik, poszła się przebrać, i możemy jechać!!!

*** Oczami Rose ***


Nawet nie wiecie, jak do teraz jestem podekscytowana wczorajszą Akcją. Któż by pomyślał, że Bieber będzie tak dobry w łóżku!

Rano zrobił prze pyszne śniadanie. Akcja ze stanikiem pewnie przewidziana była już wczoraj. Poszłam się przebrać i dołączyłam Do Justina. 
Cały czas jadąc Autem bardzo dużo rozmawialiśmy. co chwila przysypiałam. Minął cały dzień, a my ciągle jechaliśmy! A najgorsze jest to, że mam chorobę lokomocyjną. 
Przy najmniej 4 czy 5 razy w ciągu jady musieliśmy się zatrzymać, żebym mogła odetchnąć gdzieś na poboczu. Na szczęście Auto Justina ( A raczej Scooter'a ) jest komfortowe. 
Zawsze mogłam się położyć. Tak więc już n drugi dzień całkiem rano byliśmy już w Kanadzie. Justin kierował całą noc. Pewnie był strasznie zmęczony. 
- Wstań kochanie! - Justin delikatnie mnie " macał ". 
Przetarłam oczy i pierwsze co ujrzałam, to samochód Scooter'a. Najwyraźniej byliśmy na miejscu. 
Przeciągnęłam się i wstałam. ( miałam rozłożony fotel. ) Justin siedział obok mnie. Był jeszcze przepięty pasami . I strasznie strasznie zaspany. 
- Jesteśmy już? 
- Yhymm .. - był poważny. Wstał. Poszedł otworzyć mi drzwi z drugiej strony drzwi.
- Jesteście!! - Wyszłam z auta a z Domu Justina wybiegła Ciocia. Pattie oczywiście. Wyściskała najpierw Justina potem mnie. 
- Chodźcie do środka. - zaciągnęła mnie za sobą, a Justin jeszcze cofnął się po walizkę do bagażnika. Paparazzi szalało.
Rozłożyliśmy się na kanapach. W domu siedział Scooter, Mama Jan i Pattie. 
- Justin, przywiozłeś auto !?!? - naskoczył Scooter, bez przywitania się z nami.
- Tak. Myślisz, że jak przyjechaliśmy? - Justin o mało co nie upadł. Tak bardzo chciało mu się spać. Wyglądał i zachowywał się, jakby był pijany.
Menager wybiegł z domu czym prędzej i pobiegł do auta tłumacząc, że ma w nim bardzo ważne dokumenty. 
Usiedliśmy i przez chwilę musieliśmy się tłumaczyć. 
- Rose, twoi rodzice wiedzą że tu jesteś, i nie mają nic przeciwko, w 100 % ? - Dopytywała się.
- Tak, wszystko wiedzą. 
- Czemu nie przyjechaliście już wczoraj?
- trochę mieliśmy inne plany - Tłumaczył Justin . 
- Co robiliście? - Zrobiło mi się niezręcznie. Mieliśmy w prost powiedzieć, że uprawialiśmy seks na wersalce w tle jakiegoś dziwnego filmu? Nie jestem pełnoletnia!
Justin - KLIK
- Oglądaliśmy film - zaśmiałam się patrząc na rozbawiona Pattie. 
- Już ja wiem, jak wyglądają w tych czasach oglądanie filmu. No mniejsza. Justin? Justin !? - mama próbowała go ocknąć. Na marne. 
Justin bezbronnie zasnął na kanapie. Wybijała godzina 10 rano, i praktycznie cały dzień był już ustalony. Możemy pójść teraz spać, a wieczorem wybieramy się, 
Do Nowego Jorku. Źle wspominam to miejsce. Brr. Tam Justin daje koncert i nocujemy w hotelu. Ten to ma pokręcone życie. 
Wypadało by zaprowadzić go do pokoju. Na szczęście Wrócił Scooter, więc mógł mi pomóc. Właściwie sam świetnie dał sobie radę. 
- Dobranoc zakochańce - Scooter uśmiechnął się, zamykając nas w pokoju Justina. Nie wyspałam się do końca. Widząc śpiącego Justina, poszłam w jego ślad. Położyłam 
się bardzo blisko chłopaka. Leżeliśmy wtuleni w siebie. Tyle że Justin o tym nawet nie wiedział. I tak wiem, że nawet wtedy czuwał. 
Zasnęliśmy i dopiero o godzinie 16, przyszła obudzić nas Pattie. 
Słyszałam że szeptała, ale byłam zbyt zaspana by jej odpowiadać. Tak bardzo byłam leniwa żeby coś odpowiedzieć. 
- Boże jak słodko!! - słyszałam jak mówi sama do siebie. 
- Scooter!! Chodź! - Powiedziała nieco ciszej, żeby nas nie zbudzić. Justin spał twardo.
- AAAAAAAA! !!!!!!!!!! aaaaaa!!!!!! -  wścibski menager nie dał pospać chwili dłużej. Często budził Justina w ten sposób. Zaczynał krzyczeć. 
- Scooter do cholery! - Justin przebudził się gwałtownie przyciskają mnie do siebie z przestraszenia. Przeciągnęłam się i odwróciłam twarzą do Justina. 
Widząca to Pattie, mimo śmiechu dalej robiła słodkie " Ooo " . Stuknęła Scooter'a w klatkę piersiową, i oboje wyszli. Był to znak, że trzeba już wstać. 
Jeszcze dziś czeka nas podróż. Czułam się, jakby od podróży tutaj minęło jakieś dwa dni. 
- Wiesz że musimy wstać? - Justin odezwał się, nawet nie otwierając oczu. 
- No wiem .- powiedziałam z grymasem całkiem się przeciągając. 
Wstaliśmy dopiero po jakiś 10 minutach po wyjściu tej dwójki z pokoju. Justin Na prawdę strasznie zwlekał ze wszystkim. 
Ruszyliśmy oboje do łazienki. Przez kolejne 10 minut pokładaliśmy się ze śmiechu. Nawet razem nie potrafimy umyć zębów. Pattie była przygotowana i kupiła jedną dla mnie. 
Justin z pełną buzią piany zaczął coś śpiewać. Brzmiało tak zabawnie że nie mogłam powstrzymać śmiechu. Całe przygotowania w łazience zajęły nam jakieś 30 minut. 
Trzeba było się jeszcze przebrać. Szlag trafił, że mam łaskotki, a Justin lubi łaskotać.
Gotowi, przebrani itp wyszliśmy z łazienki i zeszliśmy do reszty. Mieliśmy jeszcze zaczekać na Scooter'a bo poszedł po coś do sklepu. Byliśmy trochę spóźnieni. 
W zasadzie zdążymy na koncert na 100 %, ale spodziewaliśmy się, że wyruszymy znacznie szybciej. 
- Po co poszedł Scooter? - Justin podszedł do jakiejś szafki wyciągając perfum. Popsikał się Całego i usiadł obok mnie. 
- Nie wiem, powiedział " to cholernie ważne! pobiegnę szybko póki młodzi jeszcze ni przyszli! " i wyszedł - Pattie co do słowa zacytowała Menager'a.
- Przyszedłem! - Zmachany mężczyzna wbiegł do domu jak strzała
- Stary, serio ? - Zaczął Justin - Poszedłeś po maszynkę do golenia? 
- Widziałeś mój zarost? zaśmiał się i poszedł się pakować. 
Mniej więcej za 30 minut wszyscy byli gotowi. Byłam spakowana, Justin już rozśpiewany i przyszykowany, Pattie również była gotowa. Teraz tylko Scooter. Strasznie się guzdrał.
Wyruszyliśmy o godzinie 17:00 a dotarliśmy tam już o 18:30. Uf, myślałam, że tyłek odpadnie mi od tak długiej jazdy. Wysiadłam jako pierwsza z autobusu ledwo to przeżywając.
- Nic ci nie jest kotku? - Justin podszedł do mnie od tyłu widząc jak kaszlę. Było mi nie dobrze.
- Już wszystko okej. - To było dziwne przywitanie po raz kolejny tego miasta. Dookoła pełno fanów Justina, pełno paparazzi, a ja? 
Byłam blada jak ściana, Justin uśmiechał się pod nosem, Pattie gdzieś jest jeszcze w autobusie a Scooter już dawno w środku. Podeszli do nas ochroniarze, zasłonili swoimi ciałami żebyśmy mogli
Przedostać się do areny. Ludzi było naprawdę sporo. Wykrzykiwali imię Justina, wszyscy byli ubrani na fioletowo. Dziewczyny płakały. Pełno plakatów. 
Nareszcie trafiliśmy do środka. Każdy mógł się uspokoić.
_____________________________________________________

1. Przybyło bardzo dużo wyświetleń, dziękuję :) 
2. Przypominam o ankiecie w lewym górnym rogu, kto jeszcze nie głosował, to kaman! :D
3. Teraz bee musiała pisać rozdziały na bieżąco, więc nie gniewajcie się, jeśli długo nie będzie kolejnej notki. 
Dzięki, i Siemanko!♥

4 komentarze: