Tak więc dzisiaj najcięższy dzień szkoły - Wtorek. 7 lekcji, godzina wolna i wtedy próby.
Należę do Chirliderek. Od dziecka tego pragnęłam. Jak i pragnęłam chodzić to typowego Amerykańskiego Liceum, takiego
jak w filmach.. stało się!. Na zegarku wybiła godzina 06:45. Wstałam i poszłam do łazienki. Kocham tam spędzać czas. Tak było i dziś.
Siedziałam tam do 07:25. Ubrałam TO, chwyciłam torbę, kurtkę i wyszłam z pokoju.
Ostatnio ciągle pada i jest zimno. Nic dziwnego - uroki jesieni.
- już 2 tydzień chodzisz do szkoły. Odnalazłaś się w jakimś kółku? -mama spytała kiedy tylko weszłam do kuchni.
Niech wam wytłumaczę po części : U nas w szkole jest zwyczaj, że każdy uczeń musi
przypasować się do swoich zainteresowań. Moim oczywiście było kółko Chirliderskie. Mama zbytnio tego nie popierała.
- Haloo, Rose?! - Pstryknęła przed moimi oczami, żebym się ocknęła.
- Yy słucham? - Ogarnęłam spojrzenie.
- Zaraz Zaraz . Jestem w tej szkole drugi rok. Należę do jednego i tego samego kółka.. nie mam zamiaru szukać nowych zainteresowań!
- Kochanie.. Wiesz że nie..
- Nie popierasz tego co robię. Ale ja i tak będę to robić! pod koniec roku mamy całoroczny mecz koszykarski, to będzie przełom.
podsumowanie roku, wielka uroczystość na którą czeka cała szkoła!
- Spóźnimy się.. - mama tylko podała kanapki i nie spoglądając na moje podniecenie tematem jaki poruszyłam, Chwyciła kluczyki do auta i gotowa wyszła z domu.
- Świetnie .. - powiedziałam sama do siebie i posłusznie pomaszerowałam do auta. Mama musiała zawozić mnie do szkoły. Była dość daleko.
Czasem lubię chodzić sama.. Ale skoro darmowa podwózka pod samą szkołę czeka przed domem, to jak mogę nie skorzystać?
- mamo, Jedziesz gdzieś jeszcze? strasznie się wystroiłaś - Usiadłam i zapięłam pas. Mama na ogół zawożąc mnie do szkoły ubierała się luźine
Typu jakieś stare dresy, wygodne buty i bluza.. i tak potem wracała od razu do domu.
- Jadę na te badania o których ci wspominałam. Możliwe, że zachoruję na raka... ( szybciej ojciec mojej mamy zmarł z powodu tej choroby )
- Brzmi powaznie. Nie bój się, jeśli nawet go odkryją, to ważne, żebyś z tym walczyła, puki nie będzie za późno - uśmiechnęłam się podnosząc ją na duchu.
- Dziekuję że tak myślisz. - uśmiechnęła się patrząc cały czas na jezdnię.
- Włączyć radio?
- Jasne. - odpowiedziała, a ja automatycznie przycisnęłam czarną przenośnię muzyki- tak tak, radio :D
W radiu nic innego jak oczywiście Justin Bieber. Chłopak znany dosłownie wszędzie. Też mi się trafiło - ten sam Justin Bieber, którego kocha pół globu ziemskiego,
chodzi ze mną do klasy. I wcale nie jest taki jak wszyscy mówią. Nigdy się nie dogadywaliśmy. Dokuczamy sobie na każdym kroku. Zero wspólnego.
Nie lubię tego człowieka. Wredny rozpieszczony nastolatek. Nic dziwnego - to jedynak.
- Jednak wyłącze. As long as you love me, jak zwykle w głośnikach. Ostatnio nic innego nie leci w radiach. Co ten chłopak ma takiego w sobie? chyba fanki nie znają go osobiście.
- Czemu wyłaczyłaś? - zapytała mama .
- Jesteśmy już prawie na miejscu. Nie lubię tej piosenki. Do zobaczenia po szkole! - Chwyciłam torbę i ruszyłam przed siebie.
- W końcu! zaraz lekcja! - Ashley posciagnęła mnie za łokieć do sali of Fizyki. Tak .. Fizyka, najgorszy na świecie przedmiot.
Justin już siedział.. oczywiście musiał się popisywać, jakie to ma boskie włosy. YHH mogłabym zwymiotować, gdybym miała czym.
Koleżanka podesłała mi karteczkę na stół . Było na niej napisane:
' Hejo, jutro domówka u mnie w domu, zapraszam dobrych znajomych, wpadniesz? 18:30 u mnie :* '
Odpisałam tylko ' Będe napewno! ' i skupiłam się na lekcjach.
2 ..3 .. 4 .. i ostatnia lekcja - W-F
- Rose!! Biegnij po dwie piłki do koszykówki!! szybko! - nauczycielka rzuciła od niechcenia, a ja zmuszona byłam pobiec do osobnej sali, gdzie na moje nieszczęście
odbywał się W-F chłopców. Również grali w kosza... . Bokiem sali podeszłam do nauczyciela tej lekcji.
- Przepraszam, Pani Clark wysłała mnie po pdwie piłki do koszykówki! - mówiłam nieco głośniej. Straszny gwar panował na boisku.
- Chyba są do napąpowania. Zaczekaj.
- Justin!!! - nauczyciel wydarł głośno na całą halę. A po moich plecach aż przeszły ciarki.
- Tak? - chłopak posłusznie podbiegł.
- Pójdź z nią po dwie piłki, musisz je najpierw napompować.
- Oczywiście - rzucił piłkę gdzieś w kont i poszedł do kantorka. Posłusznie powędrowałam za nim.
- Potrafisz grac w koszykówkę? - po raz pierwszy odezwał się miłym głosem, bez dokuczań.
- Oczywiście, kto nie potrafi? - zakpiłam, chociaż prawda była inna. Nie potrafiłam odbić nawet raz o ziemię.
- udowodnij. - uśmiechnął się szyderczo.
- Śpieszę się, pompujesz? - nie chciałam by zobaczył jak " gram "
- Spokojnie, nie spinaj. - chwycił pompkę i piłkę podchodząc do mnie. Przestraszyłam się i zrobiłam dwa kroki w tył.
- Nie bój się mnie - Wręczył mi piłkę.
- Tak i czego jeszcze .. - oparłam piłkę o biodro, a on zaczął pompować - tak, wyglądało to dziwnie.
W pewnym momencie kompletnie puścił piłkę razem z pompką, i podszedł jeszcze bliżej mnie. Nie miałam śmiałości nic
powiedzieć, więc stałam tak z nim w odległości kilku centymetrów wpatrzeni sobie prosto w oczy. Staliśmy w bliskiej odległości jeszcze jakiś czas.
Ale nie wiem czemu, nie miałam ochoty się odsuwać. On jak widać też nie..
- Yhmm .. - odchrząknęłam po dłuższej chwili.
- jeszcze jedna piłka.. - szepnął, odsuwając się ode mnie.
Po chwili dwie piłki były gotowe. Justin puścił mi oczko, po czym wybiegł na boisko. KLIK
- Co to było!? - z nerwów rozbolał mnie brzuch. Chwyciłam dwie piłki i pobiegłam prędko na W-F....
Zaczyna się super ;) ja również zapraszam na swojego i proszę o komy: https://i-will-always-love-1d.blogspot.com
OdpowiedzUsuń< 33 MASZ TALENT BĘDĘ CZYTAĆ KAŻDĄ KOLEJNĄ NOTKĘ ;**
OdpowiedzUsuńNie, nie przepadam na Justinem ale muszę przyznać, że przystojny to on jest. Ale no wiesz, nie tak jak mój wspaniały Burkely <3333 Ile ty już się o nim nawysłuchałaś ode mnie, hahah. Współczuje Ci kochana. Ale to już taki urok bycia moją kuzynką.
OdpowiedzUsuńPrzeczytała ten rozdział bo mi się nudziło ale wcele nie żałuje. Nie wiem jeszcze czy na pewno będę czytać zawsze ten blog, ale jest szansa bo mi się podoba :))) A jak dorzucisz tam Duffield'a ( On se jest też z Kanady xd) to bądź pewna w 100% że będę twoim stałym czytelnikiem, haha <3
boskie *o* masz talent będe śledzićbloga :D
OdpowiedzUsuńyay zaczyna sie super ajsdhajf
OdpowiedzUsuńSuper :*
OdpowiedzUsuńSuper !
OdpowiedzUsuń